miniatura

Spotkania… Chciane i niechciane, przypadkowe i te zaplanowane. Prawie wszystkie pozostawiają jakieś ślady, niekiedy odciskają głębokie piętno. O niektórych chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. O innych pamiętamy do końca życia, gdyż są, jak pisał ks. J. Pietraszko, jak „przejście samego Boga przez środek duszy”. Moje spotkanie ze „Zwiastunem Ewangelickim” miało miejsce bardzo, bardzo dawno temu, bowiem w połowie poprzedniego stulecia. Były to pierwsze, powojenne numery „Strażnicy Ewangelicznej”, bo taką nazwę nosił on w tamtym okresie. Oczywiście nie pamiętam moich reakcji na pojawienie się w domu kościelnego pisma, zresztą innych chyba, jeśli dobrze pamiętam, w moim domu rodzinnym nie było. Mam przed oczami trochę ciężki, czarny, dość duży napis mówiący o pojawieniu się kolejnego numeru „Strażnicy”.  Na pewno[...]

miniatura

„Zwiastun” był w każdym ewangelickim domu. To było oczywiste, takie wyobrażenie wyniosłem z dzieciństwa. Ponieważ wychowywałem się na plebanii, zapamiętałem oprawione wszystkie roczniki „Strażnicy Ewangelicznej”, bo taki nosił przez pewien czas tytuł. Oglądałem je jak książki. Obok „Kalendarza Ewangelickiego” to był moje ulubione pozycje, w których szukałem ilustracji, składałem z liter poszczególne tytuły. Interesowały mnie szczególnie obrazy z dalekich krajów. Mama czytała mi o Albercie Schweitzerze ze „Zwiastuna”. Chciałem być wtedy jak on lekarzem z Lambarene. Jak każde ewangelickie dziecko dostawałem „Przyjaciela Dzieci”. Wiele ilustracji kolorowałem, zanim zacząłem czytać opowiadania. Niektóre zapamiętałem do dziś. Z samym „Zwiastunem” moją pierwszą przygodę przeżyłem podczas studiów w ChAT –[...]

miniatura

Gdy sięgam wstecz, w zakamarkach pamięci nie jestem w stanie odszukać wspomnień, które widziałyby istotne miejsce dla „Zwiastuna” w moim dzieciństwie czy młodości. W domu rodzinnym była obecna ewangelicka literatura, ale to był „Kalendarz Ewangelicki” z nieodłącznym „Z Biblią na co dzień” lub cieszyńskie periodyki parafialne, ale nie „Zwiastun”. W efekcie po raz pierwszy spotkałem się ze „Zwiastunem” dopiero na studiach teologicznych. I to, pamiętam, od dość zaskakującej strony. Jako wprawkę w działalność naukową otrzymałem zadanie weryfikacji zestawienia bibliograficznego tekstów dotyczących różnych aspektów etyki teologicznej, jakie ukazały się w ogólnopolskich periodykach ewangelickich. Oznaczało ono konieczność zagłębienia się w czytelni Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie w oprawione roczniki[...]

miniatura

Moje życie religijne w dzieciństwie było wypełnione pustką samotności, gdyż w miejscu naszego zamieszkania nie było ewangelickiej parafii. Były dwa do trzech nabożeństw w roku w kaplicy dla majstrów – luteran górnośląskich, pracujących w fabryce „Westa” w Wolbromiu. Byliśmy jedyną rodziną ewangelicką w tej miejscowości. Jedyny związek z ewangelicyzmem – mój i mojego brata bliźniaka Rudolfa – to były rozmowy z matką w czasie częstych wędrówek do lasu. Opowieści biblijne wywoływały mnóstwo naszych pytań. Prawdziwy Kościół, prawdziwe nabożeństwo, poznawaliśmy tylko w czasie wakacyjnych wyjazdów do dziadków, a szczególnie w 1938 roku, gdy ojciec wysłał nas z mamą do Wisły. Tam jedna z miejscowych diakonis zajęła się naszą religijną edukacją. Wkrótce jednak wojna oddzieliła nas od Kościoła, od religii chrześcijańskiej i[...]

miniatura

Moje „Eben-Ezer” to ludzie i wspólne z nimi wędrowanie, to bycie z nimi w drodze. Kiedyś były to siostry diakonise, dziś prócz nich to przede wszystkim mieszkańcy Ewangelickiego Domu Opieki „Emaus”, ale także pracownicy naszych domów.„Być w drodze” – dla Diakonatu Żeńskiego „Eben-Ezer” to 100 lat, dla mnie już 85, z tego wspólnie z diakonatem nieco ponad 50. Te nasze drogi biegły czasem równolegle, niekiedy się przecinały, a często była to jedna droga. Moje być w drodze z „Eben-Ezer” to przed laty coroczne spotkania z siostrami oraz uczennicami Roku służby dla Pana w naszej dużej, cieszyńskiej jadalni na tzw. kolędowaniu. Odbywało się to przy pachnącej, wysokiej, bo prawie 3-metrowej choince. Po poczęstunku, który z przyjemnością przygotowywałam, następowało radosne śpiewanie kolęd, przeplatane czytaniem ciekawych anegdot[...]

miniatura

Jesteśmy nielicznym Kościołem. Poza kilkoma liczniejszymi, większość parafii składa się z kilkudziesięciu lub kilkuset osób, a i na nie składają się jeszcze filiały skupiające po kilkunastu wiernych, oddalone od siebie często o wiele kilometrów. Zatem często jest tak, że na nabożeństwach i spotkaniach liczba uczestników jest niewielka, pomimo że parafia liczy więcej osób. Tak było zawsze, nawet jeśli przywołamy lata 70. czy 80. ubiegłego wieku, gdy mówiliśmy, że jest nas, ewangelików, w Polsce ponad sto tysięcy. Oczywiście były i są parafie kilkutysięczne, ale i w nich wiernych mniej, bo społeczeństwa mniej, a i zainteresowanie Panem Bogiem i Kościołem zdecydowanie mniejsze. Piszę o tym, bo obchodziliśmy w tym roku jubileusz 160 lat istnienia „Zwiastuna Ewangelickiego”, naszego ogólnopolskiego ewangelickiego czasopisma o charakterze[...]

miniatura

Moje Eben-Ezer rozpoczęło się w 1967 roku. Pochodzę z Wisły. Gdy jechałam do Dzięgielowa, wydawało mi się, że to bardzo daleko, bo od stacji trzeba było iść jeszcze kawał drogi. Jednak gdy przekroczyłam próg domu sióstr, one przywitały i przyjęły mnie bardzo miło. Po kilku latach przeżytych pod ich opieką i w ich gronie oraz po nauce na różnych kursach i pracy na różnych stanowiskach stałam się częścią wspólnoty. s. Aniela Kawulok Już jako siostra zostałam wysłana na placówkę do Węgrowa do tamtejszego Ewangelickiego Domu Opieki „Sarepta”. Jadąc tam dopiero zdałam sobie sprawę, co to znaczy jechać daleko – myślałam że jadę „na koniec świata”. Miałam tam pozostać przez miesiąc, a byłam czterdzieści dwa lata, aż do zamknięcia domu opieki. Przeżyłam tam trudne dni, ale były też bardzo radosne. „Sarepta” to[...]

miniatura

W Łodzi 8 października 2023 roku odbyło się nabożeństwo dziękczynne z okazji 25-lecia ordynacji czterech duchownych. Jubilaci przyjechali ze swoich obecnych miejsc służby: ks. Tomasz Bujok z Drogomyśla, ks. Ireneusz Lukas z Genewy (Światowa Federacja Luterańska), ks. Wojciech Rudkowski z Radomia, a ks. Michał Walukiewicz z Torunia. Kazanie na tekst z 2 Mż 20,1-17 wygłosił ks. Tomasz Bujok. Błogosławieństwa jubilatom udzielił bp Jerzy Samiec. W uroczystości uczestniczył także miejscowy proboszcz ks. Michał Makula, a także rodziny duchownych i przedstawiciele parafii, w których obecnie służą jubilaci. Nabożeństwo ordynacyjne 30 sierpnia 1998 roku prowadził bp Jan Szarek. Asystentami ordynacyjnymi byli: dla pochodzącego z Ustronia ks. Tomasza Bujoka – bp Mieczysław Cieślar i ks. Adrian Korczago, dla pochodzącego z Wodzisławia Śląskiego ks. Ireneusza[...]

miniatura

W dniach 16-17 września 2023 roku odbyły się w Cieszynie i Dzięgielowie uroczystości związane z obchodami 100. rocznicy powstania Diakonatu Żeńskiego „Eben-Ezer”. W sobotnie przedpołudnie delegacja z dzięgielowskiego diakonatu razem z bp. Adrianem Korczago, ks. Markiem Londzinem oraz gośćmi z siostrzanych diakonatów z Niemiec, partnerskiego Okręgu Kościelnego An der Agger odwiedzili parafię w Goleszowie. Wysłuchali tam śpiewu dziecięcego chóru „Promyki”. Biskup przedstawił obecną sytuację diecezji na wielu obszarach jej działania. W dalszej kolejności goście udali się do Ustronia, gdzie w kościele ap. Jakuba Starszego gości przywitał proboszcz ks. Dariusz Lerch prezentując specyfikę ustrońskiej parafii oraz parafialne muzeum im. ks. Piotra Wowrego. Następnie goście udali się na spotkanie z niepełnosprawnymi, którzy akurat uczestniczyli w[...]

miniatura

Jeżeli Bóg pozwoli, będziemy w tym roku świętować 100 lat Diakonatu Żeńskiego „Eben-Ezer”. Z tego długiego okresu 62 lata – to także mój czas w diakonacie i w służbie dla Tego, który powołał to Dzieło i mnie powołał do życia, aby w którymś momencie powiedzieć do mnie: „Pójdź za mną!”. s. Daniela – Danuta Ferek Pan Bóg posłużył się wówczas siostrą diakonisą, która zaprosiła mnie do udziału w Tygodniu Ewangelizacyjnym w Miechowicach. Upłynęło jeszcze trochę czasu, zanim byłam gotowa i zapukałam do drzwi Diakonatu „Eben-Ezer” w Dzięgielowie. Rok Służby dla Pana, kolejny rok kandydacki i po dwóch latach można było rozpoznać po stroju, że jestem diakonisą. Wyświęcenie nowych diakonis w 1969 roku, w środku s. Alina; pierwsza z prawej s. Daniela    Zaczęło się życie diakonisy. Myślę, że[...]