miniatura

 

Grzeczne dzieci – ideał, do którego dążymy w naszych domach, parafiach, szkołach i przedszkolach. Najczęściej pierwsze pytanie, jakie zadajemy dziecku po jego powrocie do domu, jest o to, czy było grzeczne. Za tę grzeczność je nagradzamy, a za jej brak karcimy. Chwalimy się grzecznością naszych dzieci albo jej zazdrościmy jedni drugimi. Jednak co to znaczny – być grzecznym dzieckiem?

Czy chodzi nam tylko o to, by dziecko było uprzejme i kulturalne? A może raczej posłuszne, układne i spokojne? Grzeczne – a więc niesprawiające nam problemów wychowawczych, nieprzeszkadzające nam w naszej codziennej gonitwie, obowiązkach. Formuła grzecznego dziecka jest jak choroba społeczna, która prowadzi do bycia bezkrytycznie posłusznym, uległym i… nieszczęśliwym.

Od przemocy do złości

Nieakceptowalne zachowanie dziecka to tylko wierzchołek góry lodowej. Trzeba zajrzeć daleko głębiej, by dowiedzieć się, co za takim zachowaniem stoi, by pomóc samemu dziecku zrozumieć siebie, nauczyć go radzenia sobie z emocjami. Z pokolenia na pokolenie powielane jest dość nielogiczne stwierdzenie, że dziecko musi poczuć się gorzej, by zaczęło zachowywać się lepiej. Dlatego zalecano kary. Kiedyś rózga była czymś akceptowalnym i codziennym. W dawnych czasach dzieci nawet umierały w wyniku stosowania kar cielesnych.

Ostatnim rozdziałem historii bicia dzieci jest uderzenie dziecka nazywane eufemistycznie klapsem, by osłabić jego znaczenie. To jednak również jest przemoc. Poprawa zachowania w związku z fizyczną czy psychiczną przemocą to tylko krótkofalowy i pozorny efekt. W rzeczywistości prowadzi do odczuwanego przez dziecko niszczącego poczucia winy i wstydu, poczucia bezwartościowości, a często buntu, gniewu i chęci zemsty. A przecież ludzie postępują lepiej, kiedy czują się lepiej! Propagowanie podejścia opartego na szacunku i poszanowaniu godności, uprzejmej stanowczości jest w stanie przerwać krąg krzywd doznawanych przez kolejne  pokolenia.

One nas naśladują

Naszym zadaniem jako rodziców i opiekunów jest nieustanna praca nad sobą, nad naszymi reakcjami, tak abyśmy panowali nad naszymi emocjami. Dzieci z nami współdziałają – zawsze. Nawet wtedy, gdy wydaje nam się, że robią nam na przekór, a może zwłaszcza wtedy. Odbijają się w nich nasze nastroje, emocje i wyrażają je na swój dziecięcy sposób. Często zaniedbują nawet własne potrzeby, jeśli są one w konflikcie z potrzebami rodziców. Chcą być częścią rodziny. Naprawdę się starają.

Jeśli przyjrzymy się samym sobie zauważymy, jak często wysyłamy im sprzeczne komunikaty. To, że dzieci czasem nas nie słuchają, nie robią tego, co im mówimy, czy nawet powtarzamy wiele razy, to tylko pozorny brak współdziałania. Dzieci nie skupiają się na słowach, one robią to, co my robimy. Uczą się naszych reakcji, zachowania, sposobów radzenia sobie ze złością, wyrażania emocji, okazywania szacunku bądź braku szacunku. Uczą się tego wszystkiego, co jest między tak zwanymi „kazaniami”. Pracując nad sobą zmobilizujemy do pracy także nasze dzieci.

Oczywiście nie tylko rodzice mają wpływ na dzieci, także dziadkowie, koledzy, nauczyciele, sąsiedzi, media, a nawet różne życiowe doświadczenia. Nie wszystko od nas zależy. Jednak rodzina jest jak fundament, korzeń, baza startowa. W niej wszystko ma swój początek. Jak pisze ewangelista Jan w swoim liście: Jeżeli nawzajem się miłujemy, Bóg mieszka w nas i miłość Jego doszła w nas do doskonałości” (1 J 4,12).

Życie dorosłych

Duński pedagog i terapeuta rodzinny Jesper Juul wielokrotnie podkreślał w swoich pracach, że „życie z dziećmi w rodzinie nie polega na tym, co potocznie nazywamy wychowaniem. Decydująca jest jakość indywidualnego i wspólnego życia dorosłych. Życie dorosłych ma większy wpływ na dzieci niż jakiekolwiek świadome próby i metody wychowawcze”. Nie strofujmy zatem naszych dzieci, by były „grzeczne”, ale raczej próbujmy bardziej precyzyjnie formułować nasze myśli. Przede wszystkim zaś, sami żyjmy dobrze i szczęśliwie, w zgodzie ze sobą, z tym, co mówimy, w co wierzymy i kim jesteśmy. To najpiękniejsze i najmądrzejsze, co możemy zrobić dla naszych dzieci.

„Zwiastun Ewangelicki” 10/2022