Moje życie religijne w dzieciństwie było wypełnione pustką samotności, gdyż w miejscu naszego zamieszkania nie było ewangelickiej parafii. Były dwa do trzech nabożeństw w roku w kaplicy dla majstrów – luteran górnośląskich, pracujących w fabryce „Westa” w Wolbromiu. Byliśmy jedyną rodziną ewangelicką w tej miejscowości.
Jedyny związek z ewangelicyzmem – mój i mojego brata bliźniaka Rudolfa – to były rozmowy z matką w czasie częstych wędrówek do lasu. Opowieści biblijne wywoływały mnóstwo naszych pytań.
Prawdziwy Kościół, prawdziwe nabożeństwo, poznawaliśmy tylko w czasie wakacyjnych wyjazdów do dziadków, a szczególnie w 1938 roku, gdy ojciec wysłał nas z mamą do Wisły. Tam jedna z miejscowych diakonis zajęła się naszą religijną edukacją.
Wkrótce jednak wojna oddzieliła nas od Kościoła, od religii chrześcijańskiej i jej przesłania. Wprowadziła w nasze życie koszmar wrogości człowieka do człowieka, koszmar nieludzkiej zbrodni antysemityzmu. Jak trudne było szukanie chrześcijańskiej miłości, gdy wszystko wokół było jej zaprzeczeniem w stosunku człowieka do człowieka! Po wojnie wróciliśmy do rodzinnego Radomska, my z bratem do nauki w gimnazjum, ale to było już inne społeczeństwo i inna atmosfera niż przed wojną. Wówczas pojawił się najgroźniejszy bakcyl antychrześcijański i antysemicki – nietolerancja religijna, obejmująca też wszystkie wyznania protestanckie.
Pewnego dnia piotrkowski pastor przysłał nam „Zwiastuna” nr 1 (ukazującego się wtedy czasowo pod nazwą „Strażnica Ewangeliczna”), a my zamówiliśmy jego prenumeratę. I tak to małe wtedy rozmiarami pismo stało się dla nas oświeceniem, przypomniało prawdę, że my, ewangelicy, istniejemy, że jesteśmy Kościołem.
Byliśmy wtedy ludźmi biednymi. Mieszkaliśmy w małym mieszkanku – pokój z kuchnią, bez łazienki, WC w podwórku. Ojciec mało zarabiał, nie mieliśmy możliwości jeździć co tydzień na nabożeństwa do Piotrkowa Trybunalskiego. Dlatego świętem była zawsze ta niedziela, gdy poprzedniego dnia listonosz przynosił kolejny numer „Zwiastuna”. On był wtedy naszym Kościołem, naszym nabożeństwem, kazaniem, byciem w nim razem – z naszymi braćmi i siostrami w Chrystusie. Zaspokajał także naszą potrzebę związku z innymi parafiami.
Dla nas, wtedy jeszcze młodych chłopców, był „Zwiastun” ważnym źródłem informacji o tym, że mamy mnóstwo kolegów w całej Polsce, że istnieją obozy letnie ewangelickiej młodzieży. Niestety, nie mieliśmy finansowych możliwości, by we wszystkich uczestniczyć.
Ale pewnego razu udało się nam pojechać. To był jakiś cudowny dar od Boga. Organizatorem wyjazdu był nasz piotrkowski proboszcz ks. Jerzy Gryniakow. Otworzył przed uczestnikami obozu wędrownego całą krasę, nie tylko przyrodniczą, ale i kulturową i religijną Beskidu Śląskiego. Obóz przyniósł mi też ważne osobiste przeżycie: poznanie pewnej pięknej i miłej studentki z Wrocławia. Za tym poszedł ślub, a później pięćdziesiąt lat szczęśliwego małżeństwa. Z tego wynikła również dożywotnia współpraca ze „Zwiastunem”, współudział w założeniu przez osoby świeckie ewangelickiego pisma „Słowo i Myśl”, a w pewnym okresie audycje w programie religijnym redakcji „Trans World Radio”.
Gdy na początku lat 90. ubiegłego wieku Kościół uruchamiał własną drukarnię i wydawnictwo w Bielsku- Białej przy placu ks. Marcina Lutra, rozpocząłem tam pracę. Trwała ona do osiągnięcia wieku emerytalnego w czerwcu 1996 roku.

Początkowo zamieszkałem w pokojach „na wieży”, które później stały się siedzibą redakcji „Zwiastuna Ewangelickiego”. Pisałem artykuły, zajmowałem się z przyjemnością kontaktami z czytelnikami. Ulubioną moją formą był i jest felieton, stworzony do tego, by poruszyć aktualne, gnębiące mnie problemy i religijne, i społeczne. Wyrazem tego, że były one też istotne dla czytelników, były listy i telefony.
Dzisiaj, gdy kończę dziewięćdziesiąty drugi rok życia, nie jestem już tak aktywny, gdyż wiek, choroby i opieka nad trzema niegdyś bezdomnymi kotami, wypełniają moją samotność. Poza tym pochłaniają mnie prace domowe, a przede wszystkim pisanie. Wprawdzie „znad brzegu”, ale jeszcze wieloma myślami chcę dzielić się z czytelnikami na łamach „Zwiastuna Ewangelickiego”.

„Zwiastun Ewangelicki” 1/2024