miniatura

Gdy sięgam wstecz, w zakamarkach pamięci nie jestem w stanie odszukać wspomnień, które widziałyby istotne miejsce dla „Zwiastuna” w moim dzieciństwie czy młodości. W domu rodzinnym była obecna ewangelicka literatura, ale to był „Kalendarz Ewangelicki” z nieodłącznym „Z Biblią na co dzień” lub cieszyńskie periodyki parafialne, ale nie „Zwiastun”.

W efekcie po raz pierwszy spotkałem się ze „Zwiastunem” dopiero na studiach teologicznych. I to, pamiętam, od dość zaskakującej strony. Jako wprawkę w działalność naukową otrzymałem zadanie weryfikacji zestawienia bibliograficznego tekstów dotyczących różnych aspektów etyki teologicznej, jakie ukazały się w ogólnopolskich periodykach ewangelickich. Oznaczało ono konieczność zagłębienia się w czytelni Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie w oprawione roczniki „Jednoty”, „Słowa i Myśli”, „Myśli Protestanckiej” czy właśnie „Zwiastuna”. W tym ostatnim przypadku pod wszystkimi tytułami, pod jakimi ukazywał się po II wojnie światowej.

Okazało się, że na łamach „Zwiastuna” odnaleźć można sporo materiałów dotyczących różnych zagadnień etycznych. Wiedza o takiej jego zawartości przydała się w szukaniu podstaw dla prac zaliczeniowych z etyki teologicznej, czy to poświęconych postrzeganiu pracy, czy też ewangelickiej dyskusji o antykoncepcji i planowaniu rodziny. Pomocna była także w przygotowaniu do samego egzaminu z tego przedmiotu, gdyż teksty z łamów „Zwiastuna” były w tamtym czasie jedynymi w polskiej debacie poruszającymi niektóre zagadnienia, np. kwestię eutanazji. Zasoby „Zwiastuna” jako źródła do egzaminu pamiętam także z przygotowań do egzaminu z duszpasterstwa. Lista lektur odsyłała do licznych tekstów poświęconych różnym aspektom działalności duszpasterskiej.

Z czasem to ćwiczenie z produktywnego siedzenia w bibliotece w poszukiwaniu treści etycznych w czasopismach ewangelickich stało się cennym rezerwuarem pomysłów na bardziej naukowe analizy. Materiał wtedy zebrany stał się punktem wyjścia choćby do analizy polskiej ewangelickiej debaty o końcu życia w formie napisanego w kilka lat po studiach artykułu naukowego.

Te studenckie wspomnienia chciałbym uzupełnić o początki mojego związku ze „Zwiastunem Ewangelickim” nie jako czytelnika, ale już jako autora. Zaczęło się od zamówienia, byśmy z dr. Łukaszem Barańskim zrealizowali cykl tekstów na temat historii i teologii Reformacji. Wyzwanie było duże, bo mieliśmy przez kolejne lata do każdego z numerów przygotowywać komplet tekstów, ujmujących prezentację jakiegoś tematu, pisma reformacyjnego, a także postaci.

Do dzisiaj na komputerowym dysku mam zachowaną obszerną tabelę, która rozpisywała szczegółowo co i kto miał przygotować do którego numeru, wraz z datami złożenia tekstów. Pierwsza seria dotyczyła historii i teologii Reformacji wittenberskiej i miała 88 odcinków. Pierwszy ukazał się w numerze 7/2012, a ostatni w numerze 6/2016. Ciąg dalszy cyklu dotyczący przebiegu Reformacji w różnych krajach europejskich i regionach dzisiejszej Polski ukazywał się jeszcze w roku 2018.

Ta przygoda z tak dużym przedsięwzięciem na łamach „Zwiastuna Ewangelickiego” zapisała się mi w pamięci z co najmniej kilku powodów. Po pierwsze, przyniosła nie tylko wprowadzenie czytelników dwutygodnika w meandry reformacyjnej historii i teologii w perspektywie jubileuszu Reformacji w roku 2017, ale także pozwoliła przekuć serię tekstów poświęconych wittenberskiej Reformacji w dwutomowe opracowanie książkowe. Dużą radością dla autorów jest to, że pod pewnymi względami książka ta jest pierwszą na polskim rynku, która w tak kompleksowej formie popularyzuje nie tylko wiedzę o historii, ale także o myśli teologicznej Reformacji. Tym sposobem „Zwiastun Ewangelicki”, przełożony na książkę, stał się po raz kolejny źródłem dla egzaminów – tym razem już dla moich studentów.

Po drugie, przygotowanie tego cyklu było szkołą regularności i wagi planowania. Rygor oddania tekstów, nawet w sytuacji, gdy autorów cyklu jest dwóch, wymagał dużych nakładów pracy i faktycznie dopieszczony na początku plan pozwolił zrealizować to zadanie bez większych kryzysów czy wpadek.

Po trzecie wreszcie, było ono szkołą zwięzłości. Limit znaków – 14 400 znaków ze spacjami, bo tyle mniej więcej mieści się na trzech stronach „Zwiastuna Ewangelickiego” – jest bezlitosny. Teksty więc powstawały, a potem, zanim jeszcze trafiły do obróbki w redakcji, poddawane były intensywnej pracy, by zmieścić się w zadanej objętości, a jednocześnie przekazać to, co zawierać powinny.

Zdjęcie u góry: promocja książki Reformacja powstałej na bazie cyklu „Zwiastuna Ewangelickiego”, od lewej: Jerzy Sojka, ks. Jerzy Below, Łukasz Barański