miniatura

  Ileż to razy w życiu słyszeliśmy słowa: „Pośpiesz się, bo nie zdążysz”. Od szkolnych lat towarzyszy nam to ponaglanie. Najpierw robią to rodzice, potem często małżonkowie. Oczywiście, znajdą się tacy, którzy temu zaprzeczą, bo to oni sami siebie pilnują, aby się nie spóźniać. No cóż, jest taka możliwość. Niespodziewanie każdemu z nas zdarzają się takie momenty, gdy stwierdzimy: „Nie zdążyłem, nie zdążyłam zrobić tego czy owego. Nie dojechałem gdzieś, bo mi autobus lub samolot uciekł”. Czyż nie żal nam wtedy, że ktoś nas nie zdopingował, nie zdyscyplinował? W pewnym momencie stwierdzamy też może, że to nasze życie jest pogmatwane, a my sami pogubieni w swoim postępowaniu. Najlepiej odzwierciedla to kalendarz. Nie ten biurkowy czy ścienny, lecz nasz osobisty, otrzymany od Boga w chwili naszych narodzin – „od[...]

miniatura

Człowiek z własnego wyboru naraża się nieraz na Boży gniew. Zapomina o Bożych przykazaniach. To tak przyjemnie unosić się w balonie pychy, ponad nieszczęściami bliźnich, ponad prośbami o udzielenie pomocy. Dążenie do własnego szczęścia, ułudy bogactwa i sławy, jest wbrew pozorom wyborem swojego nieszczęścia. Jak pisze ewangelista: „Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swojej szkodę poniesie?” (Mt 16,26). Takiego wyboru dokonał bogacz ucztujący każdego dnia w swym domu, odziewający się w purpurę i kosztowne szaty, który w swoim dobrobycie czuł się szczęśliwy. Mógłby powiedzieć, że niczego złego nie zrobił leżącemu pod jego bramą głodnemu i choremu nędzarzowi o imieniu Łazarz. Niczego złego nie zrobił, ale nie uczynił też niczego dobrego! Nie przeganiał, ale nie poprosił do stołu. Nie podał[...]

miniatura

  Kilka lat temu rozpoczęło się wytyczanie trasy rowerowej przebiegającej przez nasze podbeskidzkie wioski. Na wiejskich drogach pojawiało się coraz więcej rowerzystów, często zatrzymywali się i długo rozglądali wokoło. Spokojny, malowniczy teren, otoczony pasmem gór, lasami i nadrzeczną olszyną, zachęcał do spędzania na tych ścieżkach wolnego czasu. Nikogo z mieszkańców naszych miejscowości nie dziwiło, że raz po raz ktoś z przejeżdżających turystów pytał o drogę. Pewnego razu na skrzyżowaniu wiejskich dróg zatrzymała się para rowerzystów. Mężczyzna chciał zaimponować swojej towarzyszce znajomością terenu, rozpoczynając od przedstawienia jej propozycji trasy wiodącej na północ lub na południe. Kobieta wybrała drogę na północ, ocienioną szpalerem wysokich drzew. Lecz mężczyzna chciał pojechać ciekawszą trasą, wiodącą[...]

miniatura

  Dni są długie i ciepłe, słońce świeci, jest pięknie i kolorowo, a ja myślę o człowieku, którego znam od dłuższego czasu i widywałam prawie codziennie, ponieważ spędzał on swój drogocenny czas na ławce na pewnym skwerze w centrum Warszawy. Człowiek ma ponad pięćdziesiąt lat, ale jeszcze nigdy nie pracował, bo nie musiał utrzymywać się sam. Robiła to za niego jego kochająca mamusia, z którą mieszkał i która – niestety – oślepiona matczyną miłością tolerowała wybryki swojego dorosłego syna. Kilka lat temu kobieta nagle odeszła do wieczności, a synalkowi pozostał jedynie gruby pies i dwóch braci z rodzinami, którzy mieszkają w tym samym mieście. Tragedia! Człowiek niespodziewanie wszedł w nowy etap swojego życia – mając około pięćdziesięciu lat. Czy byli tacy, którzy chcieli mu pomóc? Oczywiście, że tak, ale on[...]

miniatura

  Gdy byliśmy dziećmi, niejeden z nas był przekonany, że gdy stanie się pełnoletni, będzie mógł cieszyć się pełnią osobistej wolności. Nikt wtedy nie będzie mu narzucał, co ma robić i jak postępować. Sam o sobie będzie decydował. Wszyscy znamy, w różnym stopniu, ten syndrom młodzieńczego buntu. Kiedyś, w gronie kolegów, dorosłych już ludzi, rozmawialiśmy na temat działalności opozycyjnej. Wtedy jeden z nich, chcąc się trochę popisać, z całkiem poważną miną rzucił: „Wielkie mi coś! Ja już w podstawówce, w ósmej klasie aktywnie działałem w opozycji”. Powiem szczerze, że udało mu się nas zaskoczyć. Widząc nasze zdziwienie zaraz dodał: „No co, w opozycji do moich starych i do belfrów w szkole! Jak mi czegoś zabraniali, to ja i tak w ukryciu to robiłem. Kazali mi się uczyć i chodzić do szkoły, to ja i tak wolałem[...]

miniatura

  Są takie chwile w życiu, kiedy wzdychasz: „Chwilo trwaj!”. Może gdy leżysz na słonecznej plaży, podziwiasz widok górskich grzbietów czy spokojnie delektujesz się filiżanką kawy, wpatrując się w gwar ulicy? Na samą myśl o tym, chciałbyś wrócić do tych momentów. Ale nadchodzą też takie sytuacje, gdy myślisz z niedowierzaniem: „To się nie dzieje naprawdę”. Próbujesz otrząsnąć się z tego, co usłyszałeś, zobaczyłeś lub doświadczyłeś, jak ze złego snu, ale „to” nie mija, bo dzieje się naprawdę. I jest gorsze niż sobie wyobrażałeś nawet w najczarniejszych scenariuszach dotyczących twojego życia. A gdy nie jest to jeden moment, ale wręcz cały cykl lawinowych wydarzeń, wtedy… No właśnie, co wtedy? Najchętniej wypisałbyś się z życia, zapadł w sen zimowy lub zahibernował się do czasu „aż przeminie[...]

miniatura

„Tylko nie podchodź do mnie, bo ja mam wnuki i nie chcę ich zarazić” – usłyszała przed laty moja sześcioletnia córka. Stała na szczycie schodów prowadzących do naszego mieszkania i chciała grzecznie przywitać się z panią, która wraz ze mną szła po schodach do góry i zauważyła, że Ania jest cała w żółtych kropkach. Biedne dziecko było mocno obsypane krostami ospy, a maść lecząca była koloru żółtego. Utkwiła mi w pamięci mina małej Ani, która była zaskoczona i zdziwiona słowami starszej pani, która chwilę potem zasiadła z nami do jednego stołu, by wypić kawę i zjeść ciasto. Nie pamiętam już, co powiedziała córka po odejściu gościa, ale na pewno było jej przykro, bo chyba po raz pierwszy na własnej skórze odczuła, co to znaczy odtrącenie z powodu inności. Wyglądała wtedy inaczej, bo te żółte kropki na jej twarzy, we[...]