miniatura

  Dni są długie i ciepłe, słońce świeci, jest pięknie i kolorowo, a ja myślę o człowieku, którego znam od dłuższego czasu i widywałam prawie codziennie, ponieważ spędzał on swój drogocenny czas na ławce na pewnym skwerze w centrum Warszawy. Człowiek ma ponad pięćdziesiąt lat, ale jeszcze nigdy nie pracował, bo nie musiał utrzymywać się sam. Robiła to za niego jego kochająca mamusia, z którą mieszkał i która – niestety – oślepiona matczyną miłością tolerowała wybryki swojego dorosłego syna. Kilka lat temu kobieta nagle odeszła do wieczności, a synalkowi pozostał jedynie gruby pies i dwóch braci z rodzinami, którzy mieszkają w tym samym mieście. Tragedia! Człowiek niespodziewanie wszedł w nowy etap swojego życia – mając około pięćdziesięciu lat. Czy byli tacy, którzy chcieli mu pomóc? Oczywiście, że tak, ale on[...]

Musisz się zalogować aby zobaczyć zawartość. Proszę . Nie masz konta? Przyłącz się