miniatura

– odszedł Jerzy Pilch

Wybitny polski pisarz Jerzy Pilch, urodzony w rodzinie ewangelickiej w Wiśle 10 sierpnia 1952 roku, zmarł w swoim domu w Kielcach w dniu 29 maja 2020 roku. Od kilku lat zmagał się z chorobą Parkinsona. Pogrzeb odbył się 4 czerwca 2020 r. na cmentarzu komunalnym, tzw. starym, w Kielcach – dawnym cmentarzu ewangelickim. Nabożeństwo żałobne w kieleckim kościele odprawił ks. Wojciech Rudkowski, proboszcz parafii ewangelickiej w Radomiu, której Kielce są filiałem. Towarzyszyli mu ks. Roman Pracki proboszcz parafii w Krakowie i ks. Andrzej Czyż emerytowany proboszcz ze Skoczowa, brat matki Jerzego Pilcha. W uroczystościach pogrzebowych uczestniczył poczet sztandarowy piłkarskiego Miejskiego Klubu Sportowego „Cracovia”, którego zmarły był wiernym kibicem. Pisarza żegnała rodzina, przyjaciele, a także czytelnicy oraz delegacja z Wisły z burmistrzem Tomaszem Bujokiem.

Jerzy Pilch w 2013 roku

Uroczystości pogrzebowe

„W Kielcach mieszkał najkrócej, bo około pół roku – mówił ks. W. Rudkowski – ale już podobał mu się park im. Staszica i właśnie stary cmentarz. Zostanie pochowany tam, gdzie wskazał – chociaż w ziemi, z którą nie miał silnych związków, ale jego żywot zakończy się wśród wielu współwyznawców, którzy tam leżą”. Przypominając sylwetkę zmarłego, duchowny podzielił się swoim odbiorem pisarstwa Jerzego Pilcha. Podkreślił też, że oprócz roli, jaką odegrał w świecie literatury i kultury, był zwyczajnym, nieukrywającym swoich słabości i niewywyższającym się człowiekiem. „Nie bał się trudnych aspektów życia, słabości, przemijania. Chorobę nazwał darem Bożym, po prostu z nią żył, walczył ze słabościami, cierpienie nie złamało jego ducha”. Słowo Boże, które ks. W. Rudkowski wybrał do rozważania podczas żałobnej uroczystości, pochodziło z miejsca, w którym zmarły ostatnio czytał Biblię: „Umocnij kroki moje na ścieżkach twoich, by nie zachwiały się nogi moje. Wzywam cię, bo wysłuchujesz mnie Boże. Nakłoń ku mnie ucha swego, wysłuchaj słowa mojego! Okaż cudowną łaskę swoją, Zbawco tych, którzy szukają schronienia w prawicy twojej przed wrogami swymi! Strzeż mnie jak źrenicy oka, ukryj mnie w cieniu swych skrzydeł” (Ps 17,5-8). Kaznodzieja wskazał, że dla zmarłego zadawanie Bogu pytań było rzeczą naturalną. Odpowiedzi szukał w Biblii, która nie była dla pisarza jedynie książką, którą intelektualista powinien mieć. On znał jej treść i starał się wprowadzać ją w swą codzienność. „Bóg go strzegł i wypełnił też drugą część tej modlitwy – schował go w cieniu swoich skrzydeł” – mówił kaznodzieja.

Na życzenie rodziny nie było innych przemówień. Wyjątek uczyniono dla burmistrza Wisły Tomasza Bujoka, który na cmentarzu pożegnał pisarza w imieniu mieszkańców jego rodzinnego miasta.

Luterańskie korzenie

Na ostatnim zdjęciu, opublikowanym w „Polityce”, pisarz został uwieczniony wraz z żoną w kieleckim mieszkaniu. Za nimi ściana z fotografiami. Patrzę na nie i porównuję z fotografią zrobioną w Warszawie podczas wywiadu, którego w 2013 roku udzielił „Zwiastunowi Ewangelickiemu”. To te same zdjęcia, nawet wiszą w dość wiernie odwzorowanym układzie. Nad fotelem pisarza zdjęcie konfirmacyjne, dalej inne, przeważnie upozowane grupy, ale też zdjęcia mniej formalne, ze spacerów i górskich wycieczek. Wojskowa sylwetka Porucznika Czyża, stojący dwa kroki za swą żoną Stary Kubica, Matka i Ojciec, Babka i Biskup – dla niego rzeczywiste osoby, najbliżsi, których cechy jedynie bywały impulsem, tworzywem dla literackich postaci. Dla mnie, czytelniczki, niezwykłe doświadczenie przebywania wewnątrz literatury.

Ten luterański świat, który go ukształtował jako człowieka i pisarza, zabierał ze sobą wszędzie, gdzie się przeprowadzał: do Krakowa Warszawy i wreszcie do Kielc. Aż proszą się tu biblijne cytaty, które zapewne znał: „Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich” (Hbr 13,7) oraz „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota” (Obj 2,10).

Człowiek i wspólnota

„Miał ciekawość ludzi, dar ich obserwacji i portretowania bez retuszu, ale zwykle z empatią. Jego tematem był człowiek zaplątany we własny los i w los swojej wspólnoty. Grzeszny, upadły, zmagający się ze swymi słabościami, ale znajdujący w sobie lub w innych, których kocha, siłę, aby powstać” – pisał w „Polityce” 23/2020 Adam Szostkiewicz, żegnając redakcyjnego kolegę.

Dzięki jego twórczości ewangelicy zaistnieli w polskiej literaturze oraz świadomości swoich rodaków. Badanie granic ewangelickiej tożsamości, „dawanie świadectwa luterstwu” najlepszy wyraz znalazło m.in. we wczesnej powieści Inne rozkosze (1995), niektórych opowiadaniach, a przede wszystkim felietonach zebranych w tomie Radość z powodu utraty furmanki. Jego talent obserwacyjny i zmysł krytyczny nie zawsze były w ewangelickim środowisku właściwie rozumiane. „Zdaję sobie sprawę, że luterska społeczność oczekiwałaby swojego obrazu w literaturze, najlepiej, żeby na kanwie realizmu powstała apoteoza życia lutrów (…) – mówił na łamach „Zwiastuna Ewangelickiego” 20/2013 – Przychodzę z temperamentem ironisty, ze skłonnością do groteski i daję obraz przetworzony. Mój obraz jest subiektywny, krzywy, tendencyjny”. Tym niemniej dla luterańskiej społeczności ziemi cieszyńskiej, jak pisze w „Tygodniku Powszechnym” literaturoznawca Ryszard Koziołek: „zrobił coś bezcennego, co spotkało wcześniej Czarnolas, Zaosie, Zbaraż czy Bronowice. Przed Pilchem nie było w kanonie polskiej literatury utworów reprezentujących świat jego dzieciństwa – doświadczenia rodziców i dziadków, beskidzki pejzaż, lokalną historię, obyczaje, religijność, gwarę, miejskie mity”.

Pisarskie tematy

Tematy podejmowane przez Pilcha są na wskroś z ewangelickiego ducha. Przede wszystkim poszukiwanie Prawdy, poszukiwanie „łaskawego Boga” „wadzenie się z Bogiem”. Te wątki najpełniej do głosu doszły w trzech tomach Dzienników (2012, 2013, 2019). Bohater prozy Pilcha tak jak biblijni bohaterowie wiary ucieka przed Bogiem, próbuje Go oszukać, targuje się z Nim, zanim podda się Jego łagodnej wszechmocy. Poruszającą opowieścią o przemijaniu, a nawet o końcu świata, jaki znamy, są ostatnie powieści: Żywego ducha (2018) i Żółte światło (2019), a także wcześniejsza Wiele demonów (2013). To znakomite, dojrzałe dzieło warto odczytywać w kontekście metafizycznym, bo przecież: „W wielkiej literaturze Bóg i Szatan są obecni” – jak mówił Jerzy Pilch w wywiadzie dla „Zwiastuna Ewangelickiego”.

Jeśli mowa o rzeczach ostatecznych, trzeba też pamiętać o mistrzowskim podejmowaniu tematów cierpienia, starości, dolegliwości chorobowych. Wstrząsającym literackim studium choroby alkoholowej jest powieść Pod Mocnym Aniołem (2000), a w dwutomowym wywiadzie rzece Zawsze nie ma nigdy (2016) oraz Inne ochoty (2017), który przeprowadziła z pisarzem Ewelina Pietrowiak, otwarcie mówi o swoich trudnych doświadczeniach z chorobą Parkinsona, która odbierała mu władzę w rękach, mowie, nogach, a mimo której starał się funkcjonować, a nawet owocnie pracować. „Nigdy nie byłem tak stary, nigdy nie byłem tak chory, nigdy nie zabierałem się do pisania z tak ściśniętym sercem i nigdy moje serce nie było tak wezbrane nadzieją” – rozpoczynał Trzeci dziennik.

Ważnymi wątkami jego twórczości była praca, zwłaszcza w kontekście przemian i zanikania jej etosu – „nadludzki wysiłek w nieludzkich warunkach” czy „otwieranie i zamykanie furtki”, to ewangelickie postawy i zarazem frazy, które weszły do języka potocznego. Pilchowych sformułowań, które zadomowiły się w czytelniczej świadomości i mowie jest więcej, ze zwrotem „w sensie ścisłym” oraz porównaniem w rodzaju „powiedzieć, że Pilch jest ważnym polskim pisarzem, to nic nie powiedzieć” na czele. Był on bowiem pisarzem, który wypracował własny, błyskotliwy, pełen ironii, dowcipu, ale i sarkazmu, niepodrabialny styl. „Drugie dokonanie jest bardziej oszałamiające. Wpuścił mianowicie w krwiobieg swojej prozy tematykę i styl ksiąg biblijnych na skalę, której od końca XIX w. nie podjął żaden polski pisarz” – pisał Ryszard Koziołek w cytowanym już artykule.

Doceniany był jako wnikliwy obserwator oraz ironiczny komentator rzeczywistości społecznej. Mniej doceniana – wyjąwszy felietony o tej tematyce – jest jego przenikliwość polityczna. A przecież zarówno Tysiąc spokojnych miast (1997) osnutych wokół niedoszłego zamachu na Gomułkę, jak i Marsz Polonia (2008) będąca groteskową alegorią Polski, to kawał na wskroś politycznej prozy, synteza powojennej polskiej rzeczywistości.

Czy ktoś zna Pilcha?

Po śmierci pisarza pojawiło się wiele mądrych wypowiedzi jego przyjaciół, współpracowników, spieszono z pierwszymi syntezami twórczości, drukowano niepublikowane dotąd wywiady. Czytam to wszystko i zerkam na swoją półkę z książkami autora Pociągu do życia wiecznego (2007), i myślę, że trzeba zgodzić się z Ryszardem Koziołkiem: „Pilch zbudował ze swoich utworów konsekwentny, imponujący, tragifarsowy moralitet o całkowicie nowoczesnych i świeckich upadkach człowieka, powodowanych pospołu przez rozpacz i zachwyt nad światem; oraz o sztuce i hedonizmie jako kompensacjach nieobecnego Boga”. A przede wszystkim zgodzić się ze zdaniem: „niech nikt nie twierdzi, że znał Pilcha” i że poznał go dostatecznie. Analizy i syntezy dopiero przed nami.

„Nie chciałbym mieć innego życia – mówił Jerzy Pilch. – Luterstwo dało mi siłę; przy wszystkich moich słabościach jest to, myślę, siła znaczna” – ta wypowiedź, przypomniana przez Justynę Sobolewską, krytyczkę literacką w „Polityce” 23/2020 jest dobrym podsumowaniem życia i twórczości, które splatały się w jedno.


Bp Jerzy Samiec wręcza Jerzemu Pilchowi Nagrodę im. Leopolda Otto w 2013 r.

Jerzy Pilch (1952-2020), pisarz i publicysta. Autor kilkunastu powieści, zbiorów opowiadań i scenariuszy filmowych. Stały felietonista m.in.: „Tygodnika Powszechnego” (1989-1999; 2012-2020), „Polityki” (1999-2006), „Dziennika” (2006-2009) i „Przekroju” (2010-2011). Laureat prestiżowych nagród i wyróżnień: Nagrody Kościelskich (1989) za Wyznania twórcy pokątnej literatury erotycznej, Paszportu „Polityki” (1998) za Bezpowrotnie utraconą leworęczność, Nagrody Nike (2001) za Pod Mocnym Aniołem; w finale Nagrody Nike znalazły się także opowiadania Moje pierwsze samobójstwo (2006) i powieść Wiele demonów (2013).

W roku 2013 otrzymał przyznawaną przez „Zwiastun Ewangelicki” Nagrodę im. ks. Leopolda Otto. Kapituła Nagrody w uzasadnieniu napisała: „za wprowadzenie na stałe do publicystyki i literatury polskiej ewangelickich wątków i tematów, dzięki czemu tysiące czytelników dowiedziały się i mogły zrozumieć, kim są ewangelicy żyjący w Polsce oraz za to, że zmusił współczesnych ewangelików do krytycznej refleksji i oceny własnej tożsamości wyznaniowej”.

Za promocję Śląska Cieszyńskiego uhonorowano go Nagrodą im. ks. L. J. Szersznika (2004), a za szczególne osiągnięcia w dziedzinie tolerancji i pojednania Diecezja Katowicka Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego nagrodziła go Śląskim Szmaragdem (2006).

O Jerzym Pilchu i jego twórczości „Zwiastun Ewangelicki” pisał m.in. w numerach: 24/2019 (Jednym słowem wszystko), 6/2016 (Nierozstrzygnięte sekrety – wywiad rzeka o życiu, śmierci i Bogu), 6/2014 (O książce i filmie „Pod Mocnym Aniołem”), 2/2014 (Co dziennik, to dziennik – o nowej książce Jerzego Pilcha), 1/2013 (wręczenie Nagrody im. ks. Leopolda Otto), 23/2012 (Najlepszy ewangelicki produkt – po lekturze Pilcha), 24/2008 (Jak pierwsze kochanie – dwa tomy Jerzego Pilcha), 10/2004 (Od Everestu do Granatowych Gór – jak ewangelicy czytają Pilcha?), 22/1998 (Żywoty dawnych ewangelików).

„Zwiastun Ewangelicki” 12/2020