„Gdy On jeszcze mówił, nadeszła zgraja, którą przyprowadził jeden z Dwunastu, imieniem Judasz. Przybliżył się do Jezusa, aby Go pocałować. Wtedy Jezus powiedział: Judaszu, pocałunkiem zdradzasz Syna Człowieczego? (…) Następnie Jezus oświadczył przybyłym arcykapłanom, dowódcom straży świątynnej i przełożonym: Jak po przestępcę przyszliście z mieczami i kijami. Codziennie byłem wśród was w świątyni, a nie podnieśliście na Mnie ręki, lecz teraz nastała wasza godzina i potęga ciemności”.
Łk 22,47-48.52-53 (BE)
Pocałunek, lecz nie ten matki do dziecka, nie ten żony, męża, chłopaka, dziewczyny, nie też ten wyrażający serdeczne powitanie. Pocałunek zdrady, niewierności – oto obraz ewangelicznej historii. Ból zadany przez Judasza swojemu Mistrzowi, przyjaciołom, apostołom. Sprzeniewierzenie się wierze, nauczaniu, którego był częścią. Wyrzeczenie się zaproszenia, jakie usłyszał od Jezusa trzy lata wcześniej. A to wszystko przez sakiewkę z zawartością 30 srebrnych monet.
Wróćmy jednak do chwil sprzed kilku godzin. Przebywający wraz z Jezusem w Jerozolimie uczniowie spożywają wieczerzę paschalną. Sceny w wieczerniku są dynamiczne. Umycie nóg uczniom, słowa o zdradzie, o zaparciu się Piotra, ustanowienie Sakramentu Wieczerzy Pańskiej – chleb i wino, Ciało i Krew, słowa o śmierci i poświęceniu. Wspólna uczta, ale i dalsza część tego dnia – modlitwa w ciszy, ciemności ogrodu oliwnego, zdrada jednego z wybranych, pojmanie.
Judasz musiał być doskonałym aktorem. Gdyby pozostali uczniowie wiedzieli, co zamierza Judasz, może nie byłoby mu nawet łatwo ujść z życiem. Lecz on w wieczerniku odgrywa scenę wierności, oddania, może chowa głowę, patrzy w odwrotnym kierunku, żeby tylko nie wydało się za wcześnie.
Czytamy o tym, że Jezus dobrze wiedział, kto ma Go zdradzić. Co więcej, przy stole czyni gest. Podanie komuś kawałka ze swojej porcji jedzenia traktowane było jako szczególne wyróżnienie, oznaka przyjaźni. To tak jakby Jezus chciał powiedzieć do niego: „Przyjacielu, zastanów się jeszcze”.
Zdrada wobec drugiego człowieka nie jest ewenementem tej historii, opuszczenie kogoś bliskiego, wymierzenie policzka – jak wiele z Judaszowego zachowania znamy i dziś. Może i my jesteśmy tymi, którzy chcą wyglądać dobrze przed innymi, a w zamyśle mają coś zupełnie innego niż można by się spodziewać. Judasz był pewny, że nikt nie wie, co chce uczynić. Ciekawa jest tutaj postawa Jezusa, który nie piętnuje samego Judasza, lecz próbuje przemówić do jego sumienia, do jego poczucia, że jest uczniem, apostołem, tym wybranym i kochanym, jest przyjacielem.
Gdzie dziś jestem ja? Gdzie jesteś ty? Wśród oburzonych uczniów? Może wśród zdradzonych i zawiedzionych przez kokoś innego? A może jestem Judaszem, który odwraca głowę?
Grzech wszedł w życie człowieka. Boża miłość jest jednak silniejsza. Jezus wiedział, że Judasz jest kuszony, 30 srebrników to wówczas było niemało. Grzeszność człowieka warunkuje jego beznadziejne położenie, jednak Bóg nie pozostawia go samego. Karą za grzech jest śmierć, czytamy na kartach Starego Testamentu, lecz ta kara zostaje wypełniona w Jezusie Chrystusie, który będąc bez grzechu umarł za człowieka.
Jesteśmy pochłonięci pędem dzisiejszego świata. Może nie zdradzamy dla srebrników, ale tak często oddalamy się od Boga! Co z Judaszem robi Jezus? Zatrzymuje? Wygania? Mistrz wypowiada słowa poruszające zebranych, ale szczególnie dotykające Judasza, bo wie, że o niego chodzi. Tak czyni z każdym grzesznikiem: z miłości napomina, nakłania do konfrontacji z samym sobą, z życiem, jakie każdy z nas prowadzi. Zmusza, abyśmy wejrzeli w siebie.
Czy jesteś Judaszem, czy jesteś Piotrem, czy może jesteś tym, który szuka odpowiedzi – Jezus w geście miłości wyciąga do każdego z nas swoją dłoń. Jezus zaprasza i przebacza dając zbawienie.
Oto idziemy i my do Jerozolimy, by na nowo doświadczać, by zasiadać w wieczerniku, by czuć się zaproszonymi przez Jezusa, by pod krzyżem spotykać Tego, który stał się naszym Zbawicielem! Amen.
4. Pasyjna – Laetare – Radujcie się z Jeruzalemem. Iz 66,10
„Zwiastun Ewangelicki” 4/2024