miniatura

Rok 2023 jest dla parafii w Szczecinie wyjątkowy. Mamy okazję, aby wykorzystać przypadający w tym roku w naszym mieście jubileusz 500 lat Reformacji, do przypomnienia historii, wpływu duchownych i świeckich luteran na rozwój Szczecina. Jest to niewątpliwie szansa, aby zwrócić uwagę mieszkańców na naszą obecną rolę, jaką pełnimy jako parafia Kościoła mniejszościowego na Łasztowni, a więc w dzielnicy, której dawne znaczenie chcą przywrócić włodarze. Czy mamy coś ważnego do zaoferowania współczesnemu człowiekowi? Czy główne zasady Reformacji mogą być atrakcyjne dla dzisiejszego poszukującego?

Przypatrzmy się zatem jednej z najważniejszych zasad, mianowicie sola Scriptura, czyli tylko Pismo Święte. Znamy historyczne uwarunkowania, w których powstała.

Powrót do źródeł

Wobec wprowadzanych w Kościele Zachodnim dogmatów, które wyrażały przekonania soborów bez potwierdzenia w Biblii, trzeba było te kwestie unormować. Bez tego trudno sobie wyobrazić skuteczny powrót do źródeł. Zastanawiam się, w jaki sposób zasada ta ewoluowała na przestrzeni wieków i w jaki sposób wykorzystujemy ją dzisiaj? Nadal służy nam do pewnego rodzaju weryfikacji poglądów, które pojawiają się w dyskusjach. Czy nie wypracowaliśmy jednak w sobie mechanizmu zamykania ust oponentom za pomocą wersetów biblijnych? W ostatnich dniach brałem udział w rozmowie z nauczycielką. Próbowaliśmy z żoną wyjaśnić pewną sytuację związaną z naszym dzieckiem. Nie było to łatwe spotkanie, chociażby dlatego, że zadawaliśmy niewygodne pytania. W pewnym momencie nauczycielka poinformowała nas, jakie podejmie działania na podstawie regulaminu szkolnego. Byliśmy zdumieni i zawiedzeni, ponieważ liczyliśmy na to, że wspólnie uda nam się dojść do wypracowania czegoś więcej, niż tylko zastosowania przepisów. Czy jeśli w podobny sposób wykorzystujemy Pismo Święte – jako zamykającą dialog literę Prawa – to czy nie przyczyniamy się do rozczarowania tych, którzy spodziewali się od nas czegoś więcej? Jaką postawę przyjąłby Jezus, gdyby dziś spotkał nas, stojących na straży sola Scriptura?

Oczywiście w pierwszej chwili samo postawienie takiego pytania jest kontrowersyjne. Przecież powinno wydawać nam się, że pochwaliłby nasze pilnowanie Słowa Bożego. Pójście tym tropem prowadzi nas jednak do konfrontacji Jezusa z uczonymi w Piśmie. Oczywiście główny zarzut, jaki Jezus im stawiał, dotyczył tego, że żyli inaczej niż głosili. Z tym nam się kojarzy przede wszystkim ich obłuda. Jednak druga oś sporu przebiegała wokół Prawa, na straży którego oni stali. Warto przypomnieć, że w swoim czasie wykonali oni bardzo ważną pracę na rzecz przywrócenia zapomnianego Słowa. Ich geneza przypomina nieco ruch reformacyjny. Tylko że na kartach Nowego Testamentu poznajemy ich radykalizm, z którym polemizował Jezus.

Przywrócić siłę przykazań

Spór ten został opisany w Ewangelii Mateusza, w tak zwanym Kazaniu na górze. W pierwszej jego części Jezus bardzo czytelnie precyzował, jaką misję będzie realizował. „Nie mniemajcie, że przyszedłem rozwiązać zakon albo proroków, nie przyszedłem rozwiązać, lecz wypełnić” (Mt 5,17). Dla czytelników pochodzenia żydowskiego słowa te mają za zadanie wyjść naprzeciw ich zarzutom. Za chwilę bowiem wielokrotnie usłyszą „słyszeliście, iż powiedziano, (…) a ja wam powiadam”. Czy Jezus kwestionował jakiekolwiek zapisy Prawa, czy chciał zdewaluować wcześniejsze nauczanie? Absolutnie nie. Chciał poszczególnym przykazaniom przywrócić pierwotną siłę. Dlatego w kontekście przykazania „nie cudzołóż” chciał zerwać z retoryką, która doprecyzowała warunki złamania tego zapisu, lecz pragnął, aby na nowo skoncentrować się na sednie, którym jest w tym wypadku czyste serce (Mt 5,27-32). Podobnie nie kwestionował praktyk postnych lub wartości modlitwy (por. Mt 6,58; Mt 6,16-18). Przypomniał jedynie, czemu mają służyć, gdyż tylko tak mogą przynosić duchowe korzyści. Ostrzegł przed pułapką wystawiania naszej osobistej relacji z Bogiem na pokaz, by zapewnić nam pozytywny wizerunek bogobojnego człowieka w oczach innych ludzi.

Można zapytać w tym miejscu, co się stało z uczonymi w Piśmie? Dlaczego nie zauważyli, że swoim postępowaniem wypaczyli żywe Słowo Boga? Może nie warto z góry zakładać, że to mogło przytrafić się tylko im. My również musimy uważać, aby nie wpaść w podobną pułapkę. Apostoł Paweł jako kształcony wcześniej na faryzeusza znał to zagrożenie, dlatego napisał „Bóg uzdolnił nas, abyśmy byli sługami nowego przymierza, nie litery, lecz ducha, bo litera zabija, duch zaś ożywia” (2 Kor 3,6).

Wiara na 100 procent

Odbyłem ostatnio interesującą rozmowę z grupą konfirmacyjną. Zapytałem podchwytliwie, na ile procent oceniają własną wiarę. Właściwie to mogliby zakwestionować zasadność tak postawionego pytania. Jakie bowiem przyjąć kryteria, jaki „stan wiary” można określić jako stuprocentowy? Podane przez młodzież wartości mieściły się w przedziale 20–50%. Byłem ciekaw, jaki procent chcieliby uzyskać w dniu swojej konfirmacji. Wszyscy z zadowoleniem odpowiedzieli, że mają nadzieję osiągnąć 100%. Z przerażeniem odkryłem, że takiego wyniku od nich się oczekuje, jest on niezbędny, aby we właściwy sposób być przygotowanym do tego uroczystego dnia.

Opowiedziałem im historię ojca chłopca, który miał ducha niemego (por. Mk 9,14-27). Mężczyzna ten pod koniec rozmowy z Jezusem wyznał „wierzę, pomóż niedowiarstwu memu”. Zapytałem moją grupę, na ile oceniają wiarę tego człowieka. Oszacowali na około 5%. A jednak został wysłuchany, a syn uzdrowiony. Tylko wiara, a właściwie tylko z wiary głosi jedna z reformacyjnych zasad. Piękna, opowiadająca o tym, że zaufanie Bogu jest niezbędne, jest postawą szczerości wobec Boga, a nie handlowaniem z Nim, gdzie walutą są nasze uczynki. Gdzie zatem miejsce na wątpliwości, pytania bez wyczerpujących odpowiedzi? Może wielu bohaterów biblijnych byłoby mocno zdziwionych, gdyby dowiedzieli się, że dzisiaj są stawiani za przykład niezłomnej wiary. Może warto opowiadając Ewangelię zwracać częściej uwagę na to, że nawet w opowieści o pustym grobie jest miejsce na wielką radość (Mt 28,8), ale również na lęk i zdumienie (Mk 16,8). Wiara ma wiele wymiarów. Mam wrażenie, że Jezus cenił sobie każde jej oblicze wyrażone w głębokim przekonaniu setnika, jak i w niepewności ojca chorego chłopca.

Łaska a wiara

Tylko z łaski ściśle wiąże się z poprzednią regułą. Łączy się z wiarą, która rodzi się w sercu człowieka. W debacie teologicznej od niemal pierwszych wieków podejmowana była kwestia zależności między łaską a wiarą. Przypatrując się różnym spotkaniom Jezusa, trudno jednoznacznie określić, z jakim nastawieniem przychodzili do Niego rozmówcy. Co wyraził bogaty młodzieniec przybiegając do Niego i padając przed Nim na kolana (Mk 10,17-22)? Jeśli wiara jest zaufaniem, to trudno się jej doszukać, skoro odszedł zasmucony, zamiast zadeklarować posłuszeństwo w postaci rozdania swojego majątku. Czy mimo postawy tego młodego człowieka, została mu okazana łaska w tej rozmowie? Ewangelista napisał „wtedy Jezus spojrzał nań z miłością i rzekł mu: Jednego ci brak; idź, sprzedaj wszystko co masz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, po czym przyjdź i naśladuj mnie”. Łaską jest samo skierowanie do człowieka słowa, które przeznaczone jest tylko dla niego. Łaską jest również nazwanie naszego braku po imieniu.

Misją Kościoła jest patrzenie z miłością

Wiele zaufania wykazywali chorzy, którzy prosili Jezusa o pomoc. W ich postawie można dostrzec wiele determinacji. Wykazywał ją chociażby Bartymeusz, niewidomy żebrak siedzący przy drodze do Jerycha (Mk 10,46- 52). Jego błaganie o pomoc jest przejmujące, tym bardziej, że podobnie jak w przypadku celnika Zacheusza, tłum próbować stanąć na przeszkodzie. Gdy chory dowiedział się, że Mistrz wezwał go do siebie, zrzucił płaszcz, porwał się z miejsca i przyszedł do Jezusa, aby za chwilę usłyszeć słowa łaski „wiara twoja uzdrowiła cię”.

W przypadku Zacheusza również łaska Jezusa i wiara człowieka przeplatają się (Łk 19,1-10). Najpierw przełożony nad celnikami, kierując się pragnieniem widzenia Jezusa, wszedł na drzewo. Nie wiemy jednak, czy to oglądanie Mistrza zza liści sykomory cokolwiek zmieniłoby w jego życiu, gdyby nie to, że to pragnienie człowieka napotkało spojrzenie Mistrza. Nie wiemy, co dokładnie wydarzyło się w domu celnika, jakie padły słowa. Ewangelista opisuje jedynie reakcję Zacheusza, który deklaruje zadośćuczynienie wszystkim, którym wyrządził krzywdę.

Niezależnie od nastawienia swoich rozmówców Chrystus wykazywał ogromną miłość do napotykanych ludzi. Tym się cechował i tym zdobywał ich serce. Kościół stale się reformuje, przyjęte pięćset lat temu zasady nabierają nowego kontekstu, uwzględniającego zmieniające się czasy. Jednocześnie misją Kościoła nadal pozostaje patrzenie na każdego z miłością na wzór Chrystusa. Jak powiedział ks. Dietrich Bonhoeffer: „Kościół jest tylko wtedy Kościołem, gdy jest dla innych”.

u góry: Jezus i Zacheusz, sobór św. Marka, mozaika XI w.    

„Zwiastun Ewangelicki” 20/2023