miniatura

„Podobnie i Duch wspiera nas w niemocy naszej; nie wiemy bowiem, o co się modlić, jak należy, ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach. A Ten, który bada serca, wie, jaki jest zamysł Ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi”. Rz 8,26-27

Przytoczony fragment biblijny zawiera w sobie niezwykłą Bożą zasadę, która jest zaskakująca – bardzo zaskakująca! To słowa, które są zapewnieniem działania Ducha Bożego w momencie, w którym nikt z nas by się tego nie spodziewał. Mowa o sytuacji, gdy sił i motywacji do działania, czy też – jak czytamy – do modlitwy po prostu nam brakuje.

Myślę, że się zgodzicie ze stwierdzeniem, że współczesny świat lubi ludzi mocnych, zdolnych i dobrze radzących sobie z napotykanymi wyzwaniami. Na słabych w mniejszym stopniu zwraca się uwagę. Uważa się raczej, że ci, którzy są słabi przegrywają, czyli po prostu pozostają w tyle. Ta cecha – słabość – przeszkadza w osiąganiu sukcesów czy też spełnianiu określonych wymagań społecznych. Za to ten, kto jest mocny zarówno fizycznie, jak i psychicznie stawiany jest za wzór i przykład do naśladowania. Ta nasza ziemska zasada postępowania niezmiennie za każdym razem rodzi jednak ten sam problem. Im więcej mocy i im więcej siły człowiek nabierze, to równocześnie w takim samym stopniu się męczy i spala przy tym bardzo dużo energii. Do tego stopnia, że w końcu zaczyna mu jej brakować.

Człowiek nie jest stworzony, by dążyć do nierealnych ideałów i spełniać wyimaginowane, wysokie standardy społeczne. Nigdy nie będziemy mieli na tyle mocy, by wszystko się udało i nigdy nie osiągniemy stanu, w którym wpiszemy się w idealny wzorzec postępowania. Dążenie do idealnego stanu udowadnia nam raczej, że zamiast odczuwania satysfakcji z osiągniętego celu, dosyć często przychodzi nam się mierzyć z własną, ludzką niemocą. I znów wracamy tutaj do początku, czyli do stwierdzenia, że taki stan jest współcześnie raczej niemile widziany.

Ale czy tak jest na pewno? Z tekstu biblijnego dowiadujemy się, że Bóg przewidział chwile naszej ludzkiej niemocy. I według Niego może być ona dobrą okazją do działania Ducha Świętego. Przypomina mi się w tym miejscu fragment z 2. Listu do Koryntian, pasujący do tego przeczytanego na wstępie i podkreślający główną myśl rozważania: „Albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa” (2 Kor 12,9). Wierzę, że ta zasada jest nam o wiele bardziej bliższa i prowadzi do o wiele większego błogosławieństwa i życiowego spełnienia niż ta ziemska. Boża zasada jest o wiele bardziej autentyczna i zapisana głęboko w sercu każdego wierzącego. Polega ona na tym, że gdy moc i sukces nas opuszczają, pojawia się przestrzeń dla Bożego działania: „Duch wspiera nas w niemocy naszej. Zapewne wspiera nas również, gdy jesteśmy pełni energii oraz sił i pewnie mocno kibicuje, gdy pełni mocy żyjemy na Bożą chwałę! Ale przede wszystkim pełnia Jego działania podnosi każdego z nas jednak wtedy, gdy pojawia się utrata sił duchowych, niemoc i gdy potrzebujemy Bożego ukojenia i wsparcia.        

Jeśli ktoś z nas przeżywa jakiś rodzaj niemocy, to droga siostro i drogi bracie: „zdaj się w milczeniu na Pana i złóż w Nim nadzieję” (Ps 37,7). Westchnijmy w tym milczeniu do Boga będąc pewni tego, że Duch Święty się za nami wstawia i oczekujmy pilnie Jego działania. Wówczas na pewno powrócimy mocniejsi i silniejsi. Amen.

Niedziela Exaudi

„Zwiastun Ewangelicki” 10/2022