„Zaśpiewam mojemu Ukochanemu pieśń o Jego miłości do Jego winnicy: Mój Ukochany miał winnicę na urodzajnym wzgórzu. Okopał ją, oczyścił z kamieni i zasadził w niej szlachetną winorośl. Pośrodku wybudował wieżę, a także wykuł tłocznię. Oczekiwał, że wyda winogrona, a wydała cierpkie owoce. Teraz, mieszkańcy Jerozolimy i ludzie z Judy, rozsądźcie pomiędzy Mną i Moją winnicą. Co jeszcze można było uczynić dla Mojej winnicy, a czego nie uczyniłem? Dlaczego, gdy oczekiwałem, że wyda winogrona, wydała cierpkie owoce? Teraz wiec zapoznam was z tym, co uczynię Mojej winnicy: Usunę jej ogrodzenie, aby została spalona, zburzę jej mur, aby była podeptana. Uczynię z niej ruinę: nie będzie przycinana ani przekopywana, zarośnie cierniem i ostem, chmurą rozkażę, aby nie spuszczały na nią deszczu. Winnicą bowiem Pana Zastępów jest dom Izraela, ludzie z Judy – Jego umiłowanym szczepem. Oczekiwał od nich prawości, a oto bezprawie, sprawiedliwości, a oto jęk udręki”. Iz 5,1-7 (BE)
Czterdzieści lat szedł naród izraelski przez pustynię, póki nie nastało nowe pokolenie. Czterdzieści dni przebywał Mojżesz na górze Synaj, gdy otrzymał kamienne tablice z przykazaniami. Czterdzieści dni trwał post mieszkańców Niniwy, gdy usłyszeli od Jonasza, że ich miasto zostanie zniszczone. Czterdzieści dni Jezus przebywał na pustyni po tym, jak został ochrzczony przez Jana.
W roku 325 na soborze powszechnym w Nicei ojcowie Kościoła przyjęli czterdziestodniowy okres Wielkiego Postu, nazywanego przez nas czasem pasyjnym, poprzedzającym wydarzenia Golgoty i pustego grobu. Wymienione historie, ale i obecnie przeżywany czas spaja liczba czterdzieści. Jest ona symboliczna, wyjątkowa dla człowieka. Obejmuje bowiem czas wyciszenia, pokuty i oczyszczenia. To czas potrzebny do nawrócenia i zrodzenia się czegoś nowego. Czas poprzedzający przemianę i ocalenie. Nie jest i nie może to być droga na skróty, lecz zawsze długi, mozolny, a nieraz także bolesny proces.
Co wspólnego ma z tym wszystkim winnica? To przecież zupełnie inny obraz, całkowicie inne myśli rodzą się w mojej głowie. Lubię powracać do winnic oglądając dawno temu zrobione zdjęcia z precyzyjnie równoległymi wstęgami winorośli, ciągnącymi się aż po horyzont. Pięknie rozciągnięte niczym struny na obficie zlanych promieniami słońca wzgórzach Izraela, a na nich dorodne owoce – soczyste, słodkie winogrona.
Czas przygotowania winnicy można by w przenośni nazwać czterdziestodniowym, długim i mozolnym. Ziemię należało oczyścić z kamieni, z których najczęściej budowano mur zabezpieczający przed niechcianymi gośćmi – dzikimi zwierzętami. Trzeba było zbudować magazyn, wieżę, aby ochronić zbiory. Ponieważ winorośl służyła głównie do wyrobu wina, należało również zbudować lub wykuć w skale tłocznię. Po zasadzeniu winorośli trzeba było się o nią zatroszczyć, ukształtować krzew, przycinać nowe pędy, aby nie zabierały pokarmu tym już owocującym. Mozolny i długi proces, aby zebrać owoce.
Jako siostry i bracia w Chrystusie jesteśmy winnicą Pana Zastępów, naszego Boga. Czas pasyjny zmusza nas do refleksji, zastanowienia się nad naszym życiem i nad tym, co w Chrystusie uczynił Ojciec dla naszego zbawienia. Ograniczamy swoje przyjemności, staramy się żyć „40 dni bez”, aby móc skupić się na czymś ważniejszym, bardziej pożytecznym. Przycinamy, odrzucamy to, co wydaje nam się zbędne, nieraz niszczące i destruktywne, aby przygotować miejsce dla czegoś nowego, wartościowego. Tak przecież szczepi się winorośl. Wykorzystajmy odpowiedzialnie przed sobą i Bogiem ten czas. Pozwólmy działać Winogrodnikowi. Być może będzie to mozolny, trudny i bolesny proces, lecz na pewno uzdolni nas, pozwoli wydawać dobre owoce naszej wiary. Jesteśmy winnicą Chrystusa, o której sam powiedział: „nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i postanowiłem, abyście szli i przynosili owoc, i aby wasz owoc był trwały” (J 15,16; BE). Amen.
„Zwiastun Ewangelicki” 4/2021