miniatura

„A gdy się zeszło wiele ludu i z miast przybywali do niego, rzekł w podobieństwie: Wyszedł siewca rozsiewać ziarno swoje. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało zdeptane, a ptaki niebieskie zjadły je. A drugie padło na opokę, a gdy wzeszło, uschło, bo nie miało wilgoci. A inne padło między ciernie, a ciernie razem z nim wzrosły i zadusiły je. A jeszcze inne padło na ziemię dobrą i, gdy wzrosło, wydało plon stokrotny. To mówiąc, wołał: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”. Łk 8,4-8

Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych” (Hbr 3,7-8) – to wezwanie Jezusa Chrystusa, które przed wiekami skierował do swoich uczniów, a dziś kieruje je do nas wszystkich.

Jako ewangelicy chlubimy się tym, że jedynie Pismo jest podstawą i treścią naszej wiary, że jedynie w Piśmie Świętym znajdujemy prawdziwy drogowskaz wiary, jedynie tam poznawać możemy Boga, który w swym Synu Jezusie Chrystusie zstąpił na świat, by dać człowiekowi nowe życie. Ufamy, że ze słuchania Słowa Bożego rodzi się wiara, która wydaje owoce. Z zasianego ziarna wyrasta plon, który może być świadectwem dla innych. Powstaje przy tym jednak pytanie, w jakim stopniu ta teoretyczna prawda przekłada się na nasze codzienne życie? Czy jest ona widoczna w naszym egzystowaniu, w naszej relacji z Bogiem i w konfrontacji z drugim człowiekiem? I w jakim stopniu Słowo Boże jest dla nas wciąż nowe, żywe i aktualne?

Podobieństwo o siewcy Jezus opowiada na początku swojej ziemskiej działalności. On sam jest niejako tym, który wychodzi, by rozsiewać Ewangelię. Gromadzi wokół siebie ludzi, by ich serca przemieniać i czynić ich życie lepszym. Na podstawie tych słów dowiadujemy się o czterech ziarnach.

Pierwsze padło na ziemię i zostało rozdeptane, a ptaki je zjadły. Takie ziarno nie ma praktycznie wcale możliwości wzrostu, bo na samym początku zostaje zniszczone. Chrystus tłumaczy, że ten obraz dotyczy ludzi, którzy wysłuchali Słowa Bożego z zainteresowaniem, ale kompletnie nie wiedzą, co z nim począć dalej, nie mają ugruntowanej wiary, nie mają oparcia w innych i po pewnym czasie zwyczajnie się gubią.

Inne z ziaren padło między skały. Co prawda wzeszło, ale uschło, bo zabrakło mu wilgoci. To ci, którzy z wielkim zapałem przyjmują Słowo Boże, lecz gdy pojawiają się trudności, gdy brakuje im wody – chęci do życia, świeżości, entuzjazmu, wówczas zapominają, że to Bóg jest prawdziwym źródłem tego, co najlepsze. Podobnie jest z tym ziarnem, które padło między ciernie. Co z tego, że dojrzeje, skoro ciernie są od niego silniejsze, zaduszają wszelki zapał i ochotę, tłumią nadzieję i powodują, że człowiek pozostaje wciąż przygnębiony i zrezygnowany.

Bóg nie odrzuca żadnego z tych ziaren i nie dyskredytuje, lecz przeciwnie, wyciąga swoją dłoń i zaprasza do wspólnoty. Tym bardziej, że jak sam mówił: nie przyszedł tylko do tych, którzy się dobrze mają, lecz do wszystkich, a zwłaszcza do tych, których dręczą przeciwności losu, którzy przeżywają chwile pełne rozczarowań, doświadczeń, choroby, czy trosk (por. Mk 2,13-17). I nawet to, że w pewnym momencie niejedno z ziaren wydaje się stracone, zdeptane i zaduszone, wcale nie oznacza, że Bóg nie zechce tchnąć w nie nowego ducha, pobudzić i nadać jego życiu nowy sens, by w przyszłości wydało dobry owoc.

Oczywiście najlepszą kategorię słuchaczy w myśl tego podobieństwa stanowią ci, którzy słuchają Słowa Bożego i realizują je w codziennym życiu. W ich przypadku nasiona padły na dobrą ziemię, dobrze przygotowaną i dobrze nawadnianą. Takiej gleby naszych serc pod zasiew Słowa Bożego wszyscy potrzebujemy. Lecz nie zawsze bywa to takie proste.

Dlatego aktualne dla wszystkich tych grup są słowa Chrystusa: „Kto ma uszy, niechaj słucha”. Nasze słuchanie naznaczone ma być twórczym działaniem i realizacją chrześcijańskiego powołania do służby dla Boga i siebie nawzajem. Stale musimy iść do przodu, rozwijać się, dbać o wspólne dobro. Kościół też tego potrzebuje. Amen.

2. Niedziela przed Postem

„Zwiastun Ewangelicki” 3/2021