miniatura

„A wszedłszy do jednej z tych łodzi, należącej do Szymona, prosił go, aby nieco odjechał od brzegu, i usiadłszy, nauczał rzesze z łodzi. A gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: Wyjedź na głębię i zarzućcie sieci swoje na połów”. Łk 5,3-4

Jaki łańcuch zdarzeń uruchomiło odbicie łodzi od brzegu? Pan Jezus traktuje łódź jak duchowny ambonę w kościele: naucza, by w pewnym momencie przejść od mówienia do działania. Zachęca rybaka do połowu ryb w środku dnia. Wbrew logice i doświadczeniu osób trudniących się rybołówstwem. Czy to był zwykły połów? Nie! Czym sfinalizowany? Powołaniem uczniów: Szymona Piotra, Jakuba i Jana. Czego to uczy dziś?

Jezus wciąż na nowo powołuje uczniów i uczennice. Odbija od brzegu. Zachęca do odwagi, do podjęcia ryzyka, do zmiany myślenia, do zobaczenia swego życia z innej perspektywy. Zaprasza do połowu. Do tego, by nasze życie okazało się świadectwem wiary takiej, o której znacznie później Piotr i Jan powiedzą: „My bowiem nie możemy nie mówić o tym, co widzieliśmy i słyszeliśmy (Dz 4,20).

Czego Chrystus Pan oczekuje? Co takiego rozgrywa się, że ów człowiek, rybak, podejmuje natychmiastową decyzję pójścia za Nauczycielem? A co mnie dotyka w tym Słowie, jak ja reaguję?

Ten fragment Ewangelii dotyka sedna zwiastowania o prawdziwym uczniostwie. Jest nim powołanie i posłuszeństwo. Jak rzecz ujmuje Dietrich Bonhoeffer: „Odpowiedzią ucznia nie jest wypowiedzenie wiary w Jezusa, lecz czyn będący wyrazem posłuszeństwa”. Czyn Szymona, jego reakcja na wezwanie Zbawiciela, zmienia rybaka w ucznia, grzesznika w naśladowcę Pana.

Jezus Dobry Pasterz idzie do zaginionych owiec, szuka ludzi, którym trzeba pomóc podnieść się z upadku, z powikłanego życia, z licznych błędów, którym daje szansę i wzywa ich. Naśladowanie Chrystusa jest służbą. Bywa wyzwaniem, bo Jego radykalna nauka nie da się zamknąć w ciasnych ramach legalizmu, w popularnych normach i liberalnych obyczajach. Jezusowe „tak” i „nie”, Jego brak akceptacji dla letniości są wyraźną wskazówką dla współczesnego chrześcijanina.

Szymon pozostawia dotychczasowe zajęcie i pewnie stabilną sytuację rodzinną. Uczniowie, uczennice przemierzający za Mistrzem Galileę, Samarię i Judeę – i ci obecni – wędrujący za Panem drogą teraźniejszych wyzwań – wiedzą, że za słowami muszą iść czyny.

„Cóż więc się dziejepyta Dietrich Bonhoeffer – Powołany porzuca wszystko, co ma, nie po to, by w ten sposób uczynić coś szczególnie wartościowego, lecz dlatego, że został zawołany, inaczej nie mógłby podążać za Jezusem. Czynowi temu, samemu w sobie, nie można przypisać żadnej wartości. (…) Wszystko to, co stare, człowiek zostawia za sobą. Trwanie w starej sytuacji i pójście za Jezusem wykluczają się wzajemnie. Celnik musiał porzucić cło, a Piotr sieci, aby mogli podążyć za Jezusem. Jego słowa nie są jakąś nauką, lecz stwarzają nową egzystencję”.

A świadectwem czego jest nasza egzystencja? Przywołam tu przykład. Lekarz i ksiądz ewangelicki w jednej osobie – powołany do służby przez Jezusa Chrystusa – naczelny lekarz szpitala w Stalingradzie podczas II wojny światowej dr Kurt Reuber, przychodził z troskliwą i fachową opieką swoim umierającym kolegom – niemieckim żołnierzom i radzieckim cywilom. W tragicznym czasie w służeniu ludziom bez względu na narodowość, wyznanie i polityczne konsekwencje – wypełniał swoją drogę podążania za Jezusem. W wolnych chwilach portretował widziane twarze, pełne melancholii i bólu. W Wigilię 1942 roku namalował na odwrocie mapy otuloną obozowym kocem Marię Pannę z Dzieciątkiem Jezus. Tym obrazem chciał podarować nieco nadziei kolegom znajdującym się w sytuacji bez wyjścia. Obecnie tzw. Madonna Stalingradzka znajduje się w ewangelickim kościele Pamięci w Berlinie jako ostrzeżenie przed wojną i jej skutkami. Malunek wykonany węglem opatrzył słowami: Światło, Życie, Miłość. W wojennym dramacie i współczesnej rzeczywistości te trzy słowa nabierają szczególnego znaczenia. Amen.

5. Niedziela po Trójcy Świętej

„Zwiastun Ewangelicki” 13-14/2020