miniatura

„Rzekł (Bóg): Ponieważ usłuchałeś głosu żony swojej i jadłeś z drzewa, z którego ci zabroniłem mówiąc: Nie wolno ci jeść z niego, przeklęta niech będzie ziemia z powodu ciebie! W mozole żywić się będziesz z niej po wszystkie dni życia swego! Ciernie i osty rodzić ci będzie i żywić się będziesz zielem polnym. W pocie oblicza twego będziesz jadł chleb, aż wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz”. 1 Mż 3,17-19

Przytoczony fragment biblijny przypomina o konsekwencjach grzechu popełnionego przez pierwszych ludzi, czyli o tym, jak miało wyglądać życie po wygnaniu z raju. Jego następstwa są wyraźnie widoczne do dziś i w mniejszym lub większym stopniu stanowią doświadczenie każdego człowieka.

Z powyższych wersetów wywnioskować można, że następstwem grzechu jest praca, pierwotnie na roli, a dziś bardzo szeroko pojęta, ze względu na możliwość wyboru różnych życiowych dróg i zawodów. Wszystko, jak to zostało za­powiedziane, miało odbywać się i odbywa się w „pocie oblicza”, czyli miało prowadzić do zmęczenia, a współcześnie możemy dodać, że nawet do przemęczenia. Choć pierwotnie polecenie pracy dotyczyło przede wszystkim Adama – na kobietę zostały nałożone inne ciężary – to dziś jednak dotyczy ono wszystkich bez wyjątku.

Istnieje wiele branż i zawodów. Zgodnie z aktualnymi potrzebami obfitego rynku pracy, który wciąż się rozwija, powstają wciąż nowe specjalności. Warto dodać, że zawodem przyszłości według specjalistów będzie m.in. informatyk, co wydaje się jak najbardziej zrozumiałe, bo niezbędne do obsługi rozwijającej się technologii. Dziwi jednak, że wśród zawodów przyszłości najbardziej potrzebny będzie specjalista od poszukiwania sensu w życiu. O czym to świadczy?

Na podstawie powyższych informacji może pojawić się przekonanie, że z jednej strony praca nie jest aż tak bardzo niemiłą konsekwencją, nie jest aż tak wielką karą za popełniony w raju grzech. Po pierwsze, przecież każdy musi pracować, musi mieć jakieś zajęcie. Nie można siedzieć bezczynnie i marnować swojego potencjału. Ponadto każdy powinien pracować zgodnie ze swoim talentem, którym został obdarowany, zgodnie ze swym powołaniem. Jeśli odkryjemy swój talent, swoje zdolności, wówczas praca może stać się dla nas błogosławieństwem. W niektórych przypadkach może stać się również nawet spełnieniem marzeń.

Z drugiej strony, praca może przyjąć formę mocno nieprzyjemnego obciążenia, prowadzącego do zagubienia i utraty sensu życia. Z badań wynika, że dzieje się tak m.in. z powodu źle do­konanych zawodowych wyborów. Przede wszystkim jednak wtedy, gdy jedynym celem pracy jest zarabianie pieniędzy, które ostatecznie i tak znikają, co prowadzi do utraty sensu podejmowanych działań. Praca bez sensu jest owocem grzechu, a człowiek tak pracujący, czyli uważający za jej cel tylko osiąganie finansowego zysku, staje się uosobieniem zagubienia.

Jestem przekonany, że dziś wiele osób tak właśnie wykonuje swój zawód, jest zagubionych w swoich działaniach. Czują coraz częściej, że to co robią, nie ma większego sensu. To nic innego jak efekt minięcia się Adama i Ewy z tym, do czego zostali powołani. Dziś ponosimy tego konsekwencje.

Na szczęście wśród plątaniny zawodowych dróg i męki utraty celu tego co robimy, pojawia się przesłanie Niedzieli Invocavit i hasła tygodnia, który ona rozpoczyna: „Syn Boży na to się objawił, aby zniweczyć dzieła diabelskie” (1 J 3,8). Te słowa są wspaniałą wieścią o tym, że istnieje prawdziwy sens naszych ziemskich trudów. Jezus oczyścił nas z pierwotnych błędów. Dzieło zgubienia i zagubienia człowieka zostało zniweczone! To oznacza nie tylko: zdystansuj się do swojej pracy, przeanalizuj swoje działania, nadaj im znaczenie. Także – nadaj cel i sens życiu odkrywając swoje powołanie. Odnaleźć je można patrząc na Jezusa Chrystusa, który zamienia zagubienie w poczucie prawdziwego sensu, czego nam wszystkim potrzeba. Amen.

„Zwiastun Ewangelicki” 4/2020