Historia dosiadania jednośladów zaczyna się w mojej rodzinie od dziadka Rudolfa. Dziadek w młodości powoził zaprzęgami konnymi. Jednak po II wojnie światowej jego rodzina została wywłaszczona z gospodarstwa rolnego i po przeprowadzce do miasta musiał pogodzić się z przemieszczaniem per pedes. Później pojawił się pierwszy rower, siermiężny, model jeszcze przedwojenny. Ale dziadek się nim nie zachwycił. Tym większym wydarzeniem był zakup motocykla WFM. Tym pojazdem dziadek z babcią dotarli w swoich wojażach z Kalisza m.in. aż do Kozakowic na Śląsku Cieszyńskim. W tym okresie dziadek wydawał mi się w opowieściach o motocyklowych dokonaniach kimś na wzór młodego Che Guevary w okresie boliwijskiej, motocyklowej włóczęgi. Przyroda kontra maszyna Po pierwszej WFM-ce przyszedł czas na kolejną. Idyllę PRL-owskiego motocyklisty przerwał jego zięć, a[...]
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.