miniatura

„Abyś nie myślał w swoim sercu: Moja moc i siła ręki zdobyła mi to bogactwo”. 5 Mż 8,17 (BE)

Do tej pory

Tegoroczne Dziękczynne Święto Żniw odbieram zdecydowanie inaczej niż wszystkie poprzednie. W dzieciństwie i wczesnej młodości razem z rodzicami tworzyliśmy kwietno-warzywne kompozycje i dostarczaliśmy je do kościołów w Ostrowie Wielkopolskim lub w Czarnymlesie, filiale parafii w Kępnie. Miło było mi patrzeć na ołtarze, przy których strojeniu miałem swój drobny wkład z rodzinnego ogrodu i sadu.

Gdy byłem wikariuszem w Hażlachu i Zamarskach pod Cieszynem, wyglądało to już inaczej. Z radością obserwowałem zaangażowanie w ten zwyczaj miejscowych gospodarzy, a szczegóły dopracowywała moja żona. W Opolu jest w pewnym sensie podobnie, choć z racji miejskiego charakteru – rolników w parafii nie ma. Ale za to zawsze na ołtarzu stoi dożynkowa korona upleciona z łanów zboża. Taki lokalny, śląsko-opolski akcent.

Te trzy rzeczywistości łączy jednak radosna wdzięczność i podniosła atmosfera. Rdzeniem tej wdzięczności jest wszystko to, co potrzebne do codziennego funkcjonowania: pokarm, ubrania, praca, dom, rodzina, życie. Wszystko to, co także symbolicznie zawieramy w darach złożonych na ołtarzu.

W tym roku jest inaczej

Nigdy dotąd nie przeżywałem tego dziękczynnego święta w świadomości tak blisko toczącej się wojny. Jej efektem jest fakt, że język ukraiński słychać niemal w każdym zakątku Polski. Także w opolskiej parafii. Dotąd zawsze byłem zorientowany na każdy kierunek świata, z wyjątkiem postsowieckiego wschodu. Nauka rosyjskiego szczęśliwie mnie ominęła na rzecz języków zachodnioeuropejskich. Znajomych miałem na wschodzie nielicznych. Tymczasem wszystko zmieniło się pod koniec lutego tego roku.

Przerażonych uchodźców odebrałem trzeciego dnia wojny spod jednego z opolskich centrów handlowych. Rozlokowanie, załatwianie numerów PESEL, zbiórka żywności, ubrań, poszukiwanie miejsc pracy. Kto z nas tego nie przerabiał choć w części? Nie zapomnę, jak od jednego z dobroczyńców otrzymałem trzy nowe kuchenki mikrofalowe i rozdzieliłem je na każdą kondygnację budynku, gdzie zamieszkali uchodźcy. Wcześniej widziałem tylko moją córkę skaczącą z radości po otrzymaniu prezentu na Boże Narodzenie lub po wygraniu sportowego turnieju. Tym razem to były jednak dorosłe osoby… po otrzymaniu mikrofalówki. Niepewne, czy zobaczą swój dom i bliskich. Dużo by tu jeszcze można opisywać podobnych, chwytających za serce chwil.

W tegoroczne Dziękczynne Święto Żniw jestem wdzięczny za to, co wydawało mi się dotąd tak oczywiste, że nie myślałem, by Bogu w ogóle dziękować. Za to, co brałem do tej pory, jakby mi się zwyczajnie należało. Za dom, za bliskich, ciepłe łóżko, za przespaną noc. Za uczucie sytości. Za poczucie bezpieczeństwa, za zdrowie. Za to, że nie słyszę alarmowych syren, że bomby i rakiety wystrzeliwane na ślepo nie trafiają w domy, szpitale i przedszkola. Za to, że po mojej ulicy nie chodzą żołdacy w obcych mundurach. Że nie utknąłem gdzieś w lesie między dwoma państwami, z których żadne mnie nie chce. Wreszcie, za swoje miejsce na świecie – jakkolwiek górnolotnie i banalnie zarazem to zabrzmi.

Boża moc i Boża ręka

Kiedy Boży lud zbliżył się do granicy na Jordanie, Pan przypomniał, że przepiórki, manna, woda na pustyni, dotychczasowe zwycięstwa militarne, nie są własną zasługą Izraelitów. To Jego moc i Jego ręka ich przeprowadziły, a wdzięczność mogą okazać posłuszeństwem przykazaniom nadanym Mojżeszowi na górze Horeb.

Ten rok

W tym roku stawiając koronę przy ołtarzu i kładąc na nim bochenek chleba oraz kiść winogron dziękuję Bogu za wszystkie drobiazgi, zapachy, wrażenia, smaki, które sprawiają, że nie żyję w strachu i poczuciu niepewności. Przyozdabiając ołtarz wyrażam też ufność, że wszystko jest w Bożych rękach a Jego moc przyniesie pokój. Amen.

Dziękczynne Święto Żniw

„Zwiastun Ewangelicki” 19/2022