„Oto idą dni – mówi Pan – że zawrę z domem izraelskim i domem judzkim nowe przymierze. (…) Złożę mój zakon w ich wnętrzu i wypiszę go na ich sercu. Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem. I już nie będą siebie nawzajem pouczać, mówiąc: Poznajcie Pana! Gdyż wszyscy oni znać mnie będą, od najmłodszego do najstarszego z nich – mówi Pan – Odpuszczę bowiem ich winę, a ich grzechu nie wspomnę”. Jr 31,31.33-34
Są takie filmy, do których zawsze wracam z radością, pomimo że znam je niemal na pamięć. Jeden z nich to Poszukiwacze zaginionej arki Stevena Spielberga. Fabuła opowiada o perypetiach archeologa Indiany Jonesa, który w pierwszej części filmowej serii odnajduje Arkę Przymierza. Niestety wkrótce odbierają mu ją hitlerowcy, jako że akcja toczyła się w trakcie II wojny światowej. Na widzach wielkie wrażenie robiła scena otwarcia arki i uwolnienia jej mocy. Chodziło o skrzynię przymierza, którą na Boże polecenie kazał wykonać Mojżesz, by umieścić w niej kamienne tablice z przykazaniami. Niestety nie wiadomo, czy skrzynia i tablice zachowały się do dzisiejszego dnia i czy w ogóle jeszcze istnieją. Zaginęły w 587 r. przed Chrystusem, gdy wojska Nebukadnesara II najechały i splądrowały Jerozolimę.
Zdarzenie to przypadło na okres działalności proroka Jeremiasza. Niewola babilońska stała się symbolem klęski Narodu Wybranego i karą za porzucenie Jahwe. Mimo fatalnej sytuacji, Bóg powoływał proroków, którzy w Jego imieniu zapewniali lud, że czasy niewoli miną, a uciemiężony Izrael wróci do Ziemi Obiecanej. Jedno z tych pokrzepiających proroctw zapowiada, że chociaż arka – świadectwo przymierza Stwórcy z Mojżeszem – zaginęła, jednak Bóg chce zawrzeć nowe przymierze. Nie będą potrzebne do tego święte przedmioty. Boża wola – prawo, przykazania – będą zapisane już nie na kamiennych tablicach, ale w ludzkich sercach.
W jakim stopniu udał się ten Boży zamysł i czy spełniło się Jeremiaszowe proroctwo? Biorąc pod uwagę grzeszne skłonności rodzaju ludzkiego i wrodzoną tendencję do nieposłuszeństwa Panu Bogu, wywiązanie się z warunków przymierza przez Izrael wyszło jak zawsze – słabo. Niemniej proroctwo pozostało aktualne i wypełnia się w osobie Jezusa Chrystusa do dziś.
Kiedy czytam Ewangelię Marka, której ostatnio poświęciłem więcej uwagi, odkryłem, że priorytetową działalnością Jezusa z Nazaretu było głoszenie Słowa Bożego. Wszelkie znaki, cuda, uzdrowienia miały według ewangelisty znaczenie drugoplanowe. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że stanowiły efekt uboczny kaznodziejskiej działalności Jezusa. Marek przypisuje najwyższą rangę słowom Zbawiciela, Jego nauczaniu. Tłumy gromadzące się nad brzegiem jeziora Genezaret za każdym razem przychodziły, by słuchać nauczania.
Ewangelia, którą głosił, Dobra Nowina o Bożym Królestwie, przejęła funkcję Zakonu – prawa. Trafiła już nie do skrzyni, ale poprzez uszy do ludzkich umysłów, a stamtąd do serc. Każdy, kto słucha Ewangelii i ją przyjmuje, i wykonuje, staje się żywą kartą zapisaną przez Jezusa Chrystusa. Pełni funkcję podobną do skrzyni przymierza. Z tą różnicą, że skrzynia była zamknięta i nie wystawiało się jej na publiczny widok. Natomiast słuchacz i wyznawca Ewangelii ma przekazywać ją dalej swoim świadectwem: w słowie i w czynie. W ten sposób my wszyscy mamy nieść innym ludziom słowa Jezusa, treść nowego przymierza, o którym pisze Jeremiasz. Czy jesteśmy świadomi tego zadania i gotowi do jego realizacji?
Czasem puszczam wodze fantazji i zastanawiam się, jak by to było, gdyby udało się odnaleźć Arkę Przymierza? W filmie to się dzieje i ostatecznie arka zapakowana w skrzynię z napisem „Top secret” („ściśle tajne”) ląduje w amerykańskim magazynie. Z drugiej jednak strony myślę, że treść nowego przymierza z Jahwe już otrzymaliśmy w postaci Ewangelii. Czy jednak robimy wszystko, by była ona zapisana w naszych sercach i by była widoczna? Amen.
6. Niedziela po Wielkanocy – Exaudi
„Zwiastun Ewangelicki” 10/2020
