miniatura

W Wielki Czwartek – jako chrześcijanie wspominamy wieczerzę paschalną, podczas której Jezus ustanowił sakrament Wieczerzy Pańskiej. W wielu parafiach zamiast nabożeństwa odbywają się tego dnia spotkania – nazywane kolacjami paschalnymi czy wieczorami sederowymi. Przypomina się podczas nich tradycje żydowskie, których przestrzegał Jezus, ale też słowa ustanowienia Wieczerzy Pańskiej.

Od Wielkanocy do Wniebowstąpienia

„Od dawna już polubiłem szczególnie czas między Wielkanocą a Wniebowstąpieniem. Przecież to czas wielkich napięć. Jak mogą ludzie wytrzymać napięcia ziemskie, jeżeli nic nie wiedzą o napięciu między niebem a ziemią?” – pyta ks. Dietrich Bonhoeffer. A gdyby rozciągnąć ów odcinek czasu o wcześniejsze dni, poczynając od Niedzieli Palmowej? Refleksja Bonhoeffera skłania do zadania i tego fundamentalnego pytania: jak mogą ludzie wytrzymać napięcia ziemskie, jeżeli nic albo niewiele wiedzą o wydarzeniach Wielkiego Tygodnia?

Słowa te szczególnie brzmią w Wielki Czwartek, w Dzień Ustanowienia Wieczerzy Pańskiej. To wtedy Pan Jezus przygotowuje się z uczniami na Dzień Przaśników (Łk 22,7). Powiada chwilę później: „Gorąco pragnąłem spożyć tę wieczerzę paschalną z wami” (Łk 22,15). Czynił to, co z roku na rok, w każdą rocznicę wyjścia ludu izraelskiego z Egiptu, 14 dnia pierwszego miesiąca Nissan, Bóg nakazuje czynić swemu ludowi.

Niezwykłych wrażeń duchowych można doświadczyć i dwa tysiące lat później, gdy u progu Wielkiego Tygodnia uczestniczy się w kolacji paschalnej. Wszystko to, co jest udziałem ludu wybranego i co kontynuuje Pan Jezus wraz z uczniami – staje się bardziej klarowne i bliskie. Wspólna biesiada ponad stu gości, tłumaczona symbolika potraw i gestów, muzyka i pieśni żydowskie, głębokie refleksje i modlitwy. To błogosławiona formacja ducha nie tylko na czas napięcia, którym jest Wielki Tydzień i dni po nim następujące. Wszystko jest po coś. Nawet posilanie się macą i gorzkimi ziołami. Ta noc niezmiennie różni się od wszystkich innych. Wciąż na nowo. Z Paschą jest tak: za każdym razem jest pierwszy raz.

Talerz sederowy

Hagada i talerz sederowy

Takie spotkania paschalne organizowane są od kilku lat w różnych parafiach ewangelickich, przede wszystkim w diecezji cieszyńskiej: Wiśle-Malince, Ustroniu, Skoczowie, Dzięgielowie, a także w innych miejscach w kraju. Zwykle w zaprzyjaźnionych restauracjach, bo sale parafialne nie pomieszczą stołów z nakryciami na ponad sto osób. „W tym roku po raz pierwszy zorganizowaliśmy w podcieszyńskim lokalu dla parafian z filiału w Hażlachu i Zamarskach taką kolację. Zainteresowanie było duże, bo przewidzieliśmy sto miejsc, a przyszły 94 osoby. To w sam raz, chociaż nasze filiały liczą po kilkaset osób, bo chodzi przecież o to, żeby wszystko było dobrze widać i słychać” – mówi ks. Marcin Podżorski.

Najważniejsze jest bowiem to o czym się mówi podczas tego wieczoru. Dzięki ustnemu przekazowi, hagadzie, przetrwała w szczegółach historia, która wydarzyła się 3200 lat temu.

Przypomnijmy, że Pascha, z hebrajskiego Pesach – oznacza przejście. Święto obchodzone jest na pamiątkę wyprowadzenia Hebrajczyków z niewoli egipskiej (2 Mż 12) i w żydowskich domach celebruje się ją do dnia dzisiejszego. Uczestnicy kolacji paschalnej słyszą pytania: Czym różni się ta noc od wszystkich innych? Dlaczego tej nocy jemy tylko macę? Dlaczego tej nocy jemy gorzkie zioła? Dlaczego maczamy gorzkie zioła dwa razy?

Odpowiedzią są symboliczne potrawy na specjalnym talerzu. Spożywa się je w określonej kolejności co poprzedza objaśnienie ich znaczenia. Gorzkie zioła – tarty chrzan, który wywołuje łzy, to obraz smutku, goryczy i prześladowań. Karpas, zielone jarzyny – pietruszka, moczona w słonej wodzie, przywołuje na pamięć łzy przelane przez Izraelitów. Pietruszka wyobraża hyzop, którym umaczanym w krwi baranka, Izraelici smarowali odrzwia, co uchroniło hebrajskie rodziny od śmierci pierworodnych. I sam baranek paschalny – pieczona kość. Bejca – gotowane na twardo lub pieczone jajko, posypane popiołem, symbolizujące życie i wolę przetrwania narodu wybranego. I jeszcze charoset – słodka pasta z owoców, miodu i orzechów, brązowego koloru, symbolizująca glinę, jakiej Hebrajczycy używali przy budowie spichlerzy dla faraona.

Jest też maca – niekwaszony chleb – tylko taki mógł się nie zepsuć, gdy Izraelici wyruszyli w drogę. Według mesjańskich żydów jej regularne nakłucia symbolizują umęczone ciało Jezusa.

Podczas kolacji wychyla się też cztery kielichy wina nawiązujące do czterech Bożych obietnic: wyprowadzę – was spod ciężaru robót w Egipcie, wyratuję – was z niewoli, wybawię – was okazując wielką moc, wezmę – was do siebie jako naród, będę dla was Bogiem.

Wieczór sederowy (seder znaczy porządek) zawsze jest taki sam i rozpoczyna się zapaleniem świec przez kobietę połączone z modlitwą. Mesjasz przyszedł na świat przez niewiastę. Światło świec to obraz Mesjasza, który jest Światłością świata (J 8,12).

Dla ciała i ducha

Oprócz symbolicznych potraw podczas wieczorów organizowanych przez parafie w Dzięgielowie są co roku trzy dania, ale potrawy są różne – powtarza się rosół z kluskami z mąki macowej. Na drugie danie były już żydowskie specjały, jak czulent, kugel czy ryba po żydowsku. W tym roku – klopsiki rybne, na deser znana w kuchni żydowskiej szarlotka. Podobnie jest na kolacjach sederowych organizowanych przez parafie w Wiśle-Malince w restauracji w pobliskiej Cisownicy.

Obie wspomniane parafie dbają też o duchową stronę wieczoru. Co roku występują zespoły wykonujące muzykę żydowską lub na żydowską stylizowaną, m.in.: żeński zespół Halevaj z Trzyńca Czechy), zespoły Klezmer i Jarmuła band, Marta Cienciała z Hażlacha – studentka jednej z akademii muzycznych, duet Urszuli i Wiesława Duchniaków czy Pauliny i Szymona Statecznych. Rozbrzmiewają psalmy po polsku, hebrajsku i w jidisz. „Do wielu ludzi muzyka trafia bardziej niż słowo, porusza ich emocje – mówi ks. Leszek Czyż proboszcz z Wisły-Malinki. – Także w ten sposób warto przerzucać pomost pomiędzy Starym a Nowym Testamentem, między przeszłością a współczesnością. Co roku jestem na tym spotkaniu i za każdym razem odbieram powtarzające się treści inaczej. Żałuję, że my, ewangelicy, podczas naszych świąt nie mówi-my w domach tyle o Jezusie, ile żydzi o wyjściu z Egiptu. I cieszę się, że mamy tyle powodów do dziękowania, także za to że Jezus był Żydem”. Jego parafianie już dziewiąty raz uczestniczą w paschalnym spotkaniu, którego ideę podpatrzyły gdzieś Lidia Czyż i Bogusława Król.

Zarówno u dzięgielowskich, jak i wiślańskich ewangelików mówcą wieczorów sederowych jest od lat Kazimierz Barczuk – pastor Kościoła Zborów Chrystusowych w Warszawie i mesjański żyd (czyli taki, który wierzy, że Jezus jest obiecanym Mesjaszem – przyp. red.), który o swoim żydowskim pochodzeniu dowiedział się jako dorosły człowiek. „To ciekawy mówca i człowiek, który studiował w Jerozolimie, znawca kultury żydowskiej. Podczas Tygodni Ewangelizacyjnych prowadził też seminaria w ramach programu poświęconego Izraelowi – stąd go znamy” – mówi ks. Marek Londzin, proboszcz z Dzięgielowa. Pierwszy raz dzięgielowski proboszcz był na podobnym spotkaniu jeszcze na studiach, na zaproszenie rzymskokatolickich kleryków, ale wtedy go to nie poruszyło. Teraz uważa, że także każdy duchowny powinien choć raz przyjść na sederowe spotkanie, bo ono sprzyja wyciszeniu się przed Wielkim Piątkiem: „To moment, gdy możemy zastanowić się nad wypełnieniem Paschy, nad tym, dlaczego Jezus to zrobił i jakie przełożenie ma żydowska Pascha na chrześcijańską Wielkanoc. Napisał przecież apostoł Paweł: »albowiem na naszą Wielkanoc jako baranek został ofiarowany Chrystus« (1 Kor 5,7)” – mówi ks. M. Londzin

Boże obietnice spełniły się w Chrystusie

Pierwsza w naszym Kościele była parafia w Białymstoku, która wieczór sederowy zorganizowała jedenaście lat temu. „Gdy jednego roku na nabożeństwie wielkoczwartkowym razem ze mną były dwie osoby, pomyślałem, że coś trzeba z tym zrobić” – mówi proboszcz ks. Tomasz Wigłasz, na pytanie, skąd ten pomysł. Zaproponował parafianom, żeby wspólnie zorganizowali kolację paschalną – każdy przyniósł jakieś danie, mniej więcej koszerne, to znaczy bez wieprzowiny, z zachowaniem podziału na potrawy mięsne i mleczne. Były też ryby i jajka. I tak jest do tej pory w każdy Wielki Czwartek. Po kilku latach w przygotowania włączono dzieci, które z pomocą rodziców wspólnie wyrabiały ciasto na macę. Odbyło się również rytualne obmycie rąk – podczas którego wyznawano Bogu, co w życiu człowieka jest brudne.

„Raz, gdy żydowska Pascha oddalona była od Wielkanocy, w naszym spotkaniu uczestniczyła przedstawicielka Gminy Wyznaniowej Żydowskiej, która opowiadała o judaizmie i wygłosiła hagadę, czyli tradycyjne opowiadanie o wyjściu Izraelitów z Egiptu – mówi ks. T. Wigłasz. – Poza tym to ja albo Andrzej Kluczyński z ChAT-u zamiast hagady wygłaszamy kazanie oparte jednak tak samo na słowach z 2. Księgi Mojżeszowej 13,8: »opowiadać będziesz synowi swemu, mówiąc: jest tak z powodu tego, co mi uczynił Pan, gdy wychodziłem z Egiptu«.

Ewangelickie kolacje sederowe przypominają to, co w seder przed swoją śmiercią uczynił Jezus: „wziął chleb i podziękowawszy łamał i dawał im mówiąc: To jest ciało moje, które się za was daje; to czyńcie na pamiątkę moją. (…) wziął i kielich, a podziękowawszy dał im mówiąc: Bierzcie i pijcie z niego wszyscy, ten kielich jest to nowe przymierze we krwi mojej” (Łk 22,19; Mt 26,27).

Największa różnica pomiędzy wieczorem sederowym przeżywanym przez wyznawców judaizmu a świętowanym przez ewangelików dotyczy według ks. Tomasz Wigłasza ostatniego dania. „Spożywany na koniec afikoman – kawałek przełamanej na początku wieczerzy macy, który „ma nie pozwalać na zapomnienie o dwóch sprawach: doświadczeniu wyjścia z niewoli i obietnicy ukrytego jeszcze przed ludźmi uwolnienia” u nas w Białymstoku nie jest ukryty. Wszak wierzymy, że „obietnice Boże, ile ich było, w nim [Chrystusie] znalazły swoje »Tak«” (2 Kor 1,20), a zatem i ta, o której ma afikoman przypominać” – mówi białostocki proboszcz.

Kolacje sederowe robią wrażenie. Chciałoby się rzec, zwyczajem Izraelitów wznoszących toast na zakończenie wieczerzy: „Za rok w Jeruzalem”!                    

zdjęcia: ks. Emil Gajdacz, Krzysztof Rakowski, Wiesław Radwański

Gorzkie zioła maczane w słonej wodzie – obraz łez Izraela

Tekst ukazał się w „Zwiastunie Ewangelickim” 9/2017