„Pańska jest ziemia i to, co ją napełnia, świat i ci, którzy na nim mieszkają. (…) Podnieście, bramy, wierzchy wasze, i podnieście się, bramy prastare, aby wszedł Król chwały! Któż jest tym Królem chwały? Pan silny i potężny, Pan potężny w boju. Podnieście, bramy, wierzchy wasze i podnieście się, bramy prastare, aby wszedł Król chwały! Któż jest tym Królem chwały? Pan Zastępów! On jest Królem chwały!”.
Ps 24,1.7-10
W 1. Niedzielę Adwentu jako fragment Ewangelii bywa czytany tekst, który jest dobrze znany, ale kojarzony raczej z inną okazją. Chodzi oczywiście o opis wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Jezus wjeżdża na osiołku do miasta witany przez tłumy ludzi, którzy rzucają przed Niego gałązki palmowe i wołają: „Hosanna! Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Pańskim, Król Izraela” (J 12,13).
Ten sam tekst czytany bywa również w ostatnią niedzielę czasu pasyjnego, czyli w Niedzielę Palmową. To powodować może pewne zdziwienie: Co ma Niedziela Palmowa do adwentu? To inny czas, inna okazja, inne wydarzenia! Przecież adwent wprowadza nas w tematykę świąt Bożego Narodzenia, a Niedziela Palmowa to początek Wielkiego Tygodnia, którego punktami kulminacyjnymi są krzyż, a potem pusty grób.
A jednak pewne motywy biblijne mają więcej znaczeń, niż mogłoby się nam na pierwszy rzut oka wydawać. Słowo adwent wcale nie oznacza tylko czekania na Boże Narodzenie. To my sami zawęziliśmy jego znaczenie do okresu w roku kościelnym i do wszystkiego, co kojarzy się z przedświątecznymi przygotowaniami: porządkami, kupowaniem prezentów, dekorowaniem mieszkań i domów. A przecież pojęcie adwent to o wiele więcej. Można tłumaczyć je jako przyjście, wejście. Przyjściem na świat było narodzenie Jezusa w Betlejem, szczególnym, bo ostatnim przyjściem, a raczej wejściem do Jerozolimy było to, co wydarzyło się w Niedzielę Palmową. Mając w pamięci słowa Jezusa, czekamy na ostateczny Adwent, czyli Jego powtórne przyjście w bliżej nieokreślonej przyszłości: może jutro, a może za tysiąc lat.
Jednak tak naprawdę adwent trwa cały czas w naszych sercach. Jak to możliwe? Jako ludzie wierzący przyjście Jezusa rozpatrujemy nie tylko w skali makro, jako Jego przyjście na świat i do świata, ale również w skali mikro: jako przyjście Zbawiciela osobiście do każdego z nas, do naszych serc i do naszego życia. Z punktu widzenia pojedynczego człowieka jest to niezwykle ważne, bo pozwala zrozumieć, że Bóg nie jest kimś odległym, ale bliskim każdemu, kto Go potrzebuje i kto otwiera się na Jego działanie.
Wspaniale pisze o tym autor Psalmu 24. Jego słowa to właściwie proroctwo odnoszące się do przyjścia Pana do swej świątyni. Z jednej strony możemy je interpretować jako zapowiedź wydarzeń Niedzieli Palmowej, z drugiej – jako przyjście do nas, gdyż zgodnie ze słowami apostoła Pawła z 1. Listu Koryntian 3, sami jesteśmy świątynią Bożą. Aby Pan mógł wejść do swej świątyni – muszą otworzyć się jej bramy, unieść się jej wrota.
Dla naszej osobistej wiary liczy się szczególnie to drugie znaczenie. Nie wystarczy bowiem wiedzieć, że Jezus kiedyś przyszedł na świat i przyjdzie ponownie, ale trzeba w to wierzyć i być otwartym na Boże działanie w swoim życiu. Wiara to nie tylko przyjmowanie faktów i informacji zapisanych w Biblii, ale również – a nawet przede wszystkim – to relacja z Jezusem oparta na zaufaniu wobec Niego. On kiedyś przyszedł na świat, teraz przychodzi do nas, do mnie i do ciebie, a kiedyś znowu jako Pan Panów pojawi się na Ziemi. To wszystko różne znaczenia słowa adwent.
Jednak to najważniejsze znaczenie odnosi się do naszego tu i teraz, do naszej otwartości na Boże działanie w życiu, a ono rozpoczyna się wtedy, gdy odpowiemy pozytywnie na głos Tego, który przychodzi i mówi: „Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną” (Obj 3,20). Amen.
„Zwiastun Ewangelicki” 22/2023