„Gdyż Pan, Bóg twój, wprowadza cię do ziemi pięknej, do ziemi, gdzie bystre rzeki i źródła tryskają w dolinie i na górze; do ziemi pszenicy, jęczmienia, winnej latorośli, drzewa figowego i drzewa granatu, do ziemi drzewa oliwnego, oliwy i miodu; do ziemi, w której bez ograniczeń będziesz spożywał chleb i niczego ci nie będzie brakować, do ziemi, której kamienie są z żelaza i z której gór będziesz wydobywał miedź; gdzie będziesz jadł do syta i błogosławił Pana, Boga twego, za tę piękną ziemię, którą ci dał. Bacz, abyś nie zapomniał Pana, Boga twego, zaniedbując jego przykazania, prawa i ustawy, które ci dziś nadaję. (…) Abyś nie mówił w swoim sercu: Moja moc i siła mojej ręki zdobyła mi to bogactwo. Pamiętaj, że to Pan, Bóg twój, daje ci siłę do zdobywania bogactwa, aby potwierdzić swoje przymierze, które poprzysiągł twoim ojcom, jak się to dziś okazuje”.
5 Mż 8,7-11.17-18
Dziękczynne Święto Żniw skłania nas, jak sama nazwa wskazuje, do dziękowania. Powstaje jednak kluczowe pytanie: Czy mamy za co dziękować i czy czujemy, że za coś dziękować powinniśmy?
Ostatnio w Internecie znalazłem pewien film. Młodego, na oko 20-letniego, ukraińskiego żołnierza, który świętuje w okopie trzecią rocznicę urodzin swojego syna. Ze świeczkami wbitymi w batonik, w „Snickersa”. Myślę, że każdemu, kto jest rodzicem, po obejrzeniu takiego filmu przechodzą ciarki po plecach. A co, gdybym to był ja? Przecież to nie jest takie niemożliwe czy niewyobrażalne. Chociaż właśnie nam wydaje się nieraz, że ten spokojny, bogaty, przewidywalny świat jest oczywistością i nigdy się nie skończy. Jednak najpierw COVID-19, a teraz wojna w Ukrainie pokazują, że cała nasza pieczołowicie budowana rzeczywistość to tak naprawdę kolos na glinianych nogach. Takie doświadczenia gruntownie zmieniają nasz sposób myślenia i widzenia świata.
Izraelitom też było dobrze w Ziemi Obiecanej – krainie mlekiem i miodem płynącej. I oni podobnie jak wielu innych szybko przyzwyczajali się do dobrego. Do luksusu. Tak samo szybko zapominali, jak ciężko było im wcześniej i komu to wszystko zawdzięczają. Z tego też powodu tak szybko popadali w marazm, niezadowolenie i narzekanie.
Dlatego Bóg ostrzega Hebrajczyków, by ich serce nie stało się wyniosłe i by nie zapomnieli, kto ich wyprowadził z Egiptu. Dlatego też, jak czytamy dalej, Pan doświadczał ich i upokarzał, by w przyszłości obrócić to ku dobremu, by nikt nie mówił: „Moja moc i siła mojej ręki zdobyła to bogactwo. Pamiętaj, że Pan, Bóg twój daje ci siłę do zdobywania bogactwa”. I tu rodzi się pytanie: czy czasem wszystkie tragedie, kataklizmy i wojny nie są właśnie takim doświadczeniem? Sygnałem ostrzegawczym, który mówi człowiekowi, że trzeba zwolnić, przewartościować swoje życie i stosunek do posiadania?
Ale to musi zacząć się od zmiany sposobu myślenia. Musimy zacząć od wdzięczności! Gdy skupiamy się na tym, czego nie mamy i o to się modlimy, uwypuklamy nasze braki. A gdy pożądanych dóbr nie dostajemy, czujemy zawód i wydaje nam się, że zostaliśmy skrzywdzeni. Gdy zaś zaczniemy dziękczynić, dziękować Bogu za wszystko, co mamy, wtedy odkryjemy na nowo jak jest nam dobrze. Docenimy tego wartość i znaczenie. Będziemy szczęśliwi. A gdy docenimy dar, poznamy jego wartość, to będziemy się o niego troszczyć. Poza tym, docenimy Dawcę – naszego Boga.
Nauczmy się patrzeć na świat nie jako na coś, co jest dane nam raz na zawsze. Ale jak na wyjątkowy, lecz ulotny dar. Wtedy z osób pełnych narzekania i skupienia na braku staniemy się tymi, którzy doceniają każdą chwilę, osobę i rzecz. Wszystko będzie piękniejsze i cenniejsze.
Gdy się modlimy, nie zaczynajmy od tego, czego chcemy. Bóg to i tak wie. Dziękujmy za wszystko. Średniowieczny myśliciel Mistrz Eckhart mówił: „Jeśli jedyną modlitwą, którą mówisz w życiu są słowa »dziękuję ci«, to wystarczy”. Amen.
„Zwiastun Ewangelicki” 19/2023