miniatura

„Ja, Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, karzącym synów do trzeciego i czwartego pokolenia za winy ojców, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję natomiast łaskę, aż do tysięcznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają Moich przykazań”.
2 Mż 20,5-6 (BE)

Przykazania. Spróbujmy spojrzeć na naszą codzienność przez ich pryzmat. Choć to zaledwie dziesięć słów – po grecku hoi deka logoi, gdzie deca oznacza dziesięć, a logos to słowo – wyrecytowanie ich z pamięci przez współczesnego chrześcijanina nie jest sprawą oczywistą. A skoro nie znamy ich wszystkich na pamięć, jak możemy się do nich stosować?

W historii Izraela jednym z najbardziej podniosłych wydarzeń było zawarcie przymierza między Bogiem a ludem, co dokonało się poprzez Dekalog (por. 2 Mż 20,1-17). Stanowił on swego rodzaju testament, ważny dokument, który odtąd miał regulować stosunek Boga do ludzi i ludzi do Boga. Lud izraelski usłyszał, przez usta Mojżesza: „nie będziesz miał innych bogów obok Mnie (…) nie będziesz brał imienia Pana Boga nadaremno (…) pamiętaj abyś dzień święty święcił (…) szanuj ojca i matkę (…) nie zabijaj (…) nie cudzołóż (…) nie kradnij (…) nie świadcz fałszywie (…) nie pożądaj”.

Tylko tyle! Aż tyle! Historia pokazała, jak trudno było Izraelitom sprostać Bożym oczekiwaniom. Współcześnie nie zmieniło się nic. Przykazania nadal stają na drodze współczesnemu człowiekowi, krępują go, ograniczając jego wolność. Takie myślenie jest popularne, jednak niewiele ma wspólnego z Bożą prawdą.

W 1 Mż 3 czytamy o pierwszym upadku człowieka w grzech. Ewa została skuszona do złego. Czy na pewno do złego? Szatan zadał jej tylko jedno pytanie – czy na pewno Bóg powiedział: nie ze wszystkich drzew ogrodu wolno wam jeść? Nie tak to Bóg powiedział: ze wszystkich drzew wolno wam jeść, ale jest wyjątek. I ten wyjątek stał się dla kusiciela podstawą do zasiania wątpliwości. Ewa naiwnie i prostodusznie odpowiedziała: Ależ skąd, możemy jeść wszystkie owoce, tylko z tego jednego drzewa nie wolno! Szatan nie dał za wygraną i dalej zapewniał Ewę, że skoro cały raj jest w ich zasięgu, dlaczego zerwanie jednego owocu miałoby być nieposłuszeństwem? Wreszcie będzie wiedziała, co jest dobre, a co złe. Argument był dla Ewy nie do odparcia. Warto spróbować, warto się nasycić.

Jedno zdanie szatana zatruwa wiele sfer ludzkiego życia, od etyki począwszy na ekonomii kończąc. Pojawiają się wątpliwości, a wraz z nimi napięcia. Między tym, co ponętne a tym, co słuszne, pomiędzy ludzką wolą a wolą Bożą. Można to porównać do napięcia elektrycznego. Zaczyna iskrzyć. Ale może też dojść do spięcia.

Tak się stało w raju. Człowiek zyskał to, czego chciał. Poznał, co jest dobre, a co złe. Jednocześnie obudziło się w nim poczucie winy. A poczucie winy często rodzi strach. Na pytanie Boga Adam odpowiedział: „Bałem się, zląkłem się, bo jestem nagi i dlatego się skryłem”. Bóg pytał dalej: „Dlaczego złamałeś Przymierze? Dałem ci wszystko, ale określiłem też granice, których nie wolno przekraczać”. Padły usprawiedliwienia: „To Ewa jest winna, podała mi owoc, Ty mi ją dałeś, Ty jesteś winien!” (por. 1 Mż 3,10-12).

Tak zachowuje się współczesny człowiek. Każdy swój nieodpowiedzialny czyn lub zachowanie próbuje usprawiedliwiać, zapominając, że u ich podstaw jest zlekceważenie Bożych przykazań. A przecież one nie są ograniczeniem wolności, ale jej gwarancją. Miały dawać poczucie bezpieczeństwa, a nie krępować: „To przykazanie bowiem, które ja ci dziś nadaję, nie jest dla ciebie ani za trudne, ani za dalekie (…) bardzo blisko ciebie jest (…) abyś je czynił (5 Mż 30,11.14). Trzeba było 40 lat doświadczania trosk i niejednego upadku, by lud izraelski mógł się przekonać o wartości przykazań. Były rodzajem elementarnych praw, gwarantowały dobre i szczęśliwe życie. Życie według nich wiązało się z Bożą obietnicą, jak czytamy w przytoczonym na początku tekście biblijnym.

A jak wygląda wypełnianie przykazań w naszym życiu? Nie tylko pamiętajmy ich treść, ale stosujmy się do nich, zwłaszcza w chwilach pokus i prób. Amen.

18. Niedziela po Trójcy Świętej

„Zwiastun Ewangelicki” 19/2023