miniatura

„Jedno ciało i jeden Duch, jak też powołani jesteście do jednej nadziei, która należy do waszego powołania”.
Ef 4,4

Czy rzeczywiście żyjemy w wyjątkowo podłych czasach? Czy naprawdę kiedyś było lepiej, spokojniej, przyjaźniej? Czy nienawiści jest więcej niż przed stu lub dwustu laty? Czy człowiek ma się dziś gorzej?

To trudne pytania, które wynikają z popularnych, obiegowych stwierdzeń przekazywanych w czasie rozmów w windzie, podczas rodzinnych obiadów czy przy płocie z sąsiadem. Lubimy narzekać na „nasze czasy”, co może być dosyć niebezpieczne i złudne. Czy można bowiem porównywać ból, cierpienie, podziały i tragedie? Albo czy da się stwierdzić, która wojna, katastrofa, albo pandemia była gorsza? Zło to zło, koniec i kropka.

Wielu badaczy wskazuje, że mimo całego trudu „naszych czasów”, przyszło nam żyć w nieporównywalnie lepszych warunkach niż tym, którzy byli przed nami. Jaka jest praw-da – rozsądźcie sami. Stwierdzenie, że „kiedyś było lepiej” na pewno jednak jest ryzykowne. Na pełnej niewolników plantacji bawełny było lepiej? A na polu uprawianym przez polskich chłopów? Może w obozie zagłady? Zło nie wybiera konkretnej epoki, ale dzieje się w każdej z nich, od samego początku do samego końca. Grzech zawsze wdziera się do środka.

Z jednym mogę się jednak zgodzić. Istnie-je duże prawdopodobieństwo, że świat jeszcze nigdy w dziejach nie był podzielony w takim stopniu jak teraz. Globalizacja, Internet, media społecznościowe robią swoje, zmieniają reguły gry i przenoszą to, co kiedyś było lokalne, na poziom ogólny. Nienawiść szybko staje się produktem globalnym. Schematy zła w mgnieniu oka są kopiowane i wykorzystywane na drugim końcu świata. Techniki manipulacji są powielane, a negatywnie brzmiące słowa „polaryzacja” i „podział” wypierają zwykłe „część”.

Myślę o tym wszystkim w kontekście hasła przewodniego Zgromadzenia Ogólnego Światowej Federacji Luterańskiej, które odbywa się w Krakowie – „Jedno Ciało, jeden Duch, jedna nadzieja”. Inspiracją jest przytoczony wyżej fragment z Listu do Efezjan. Pisząc o wierze, duchowości, relacjach często używamy abstrakcyjnych słów. Staramy się malować w naszych rozważaniach obrazy, żeby ująć to, co trudne do ujęcia. No i żeby było ładnie powiedziane, górnolotnie i z powagą. Tworzymy religijną nowomowę. Chyba nawet w tym tekście się tego nie ustrzegłem.

Mam jednak propozycję. Bezpośrednią i szczerą. Spróbujmy – nie używając wielkich słów – przełożyć hasło Zgromadzenia Ogólnego na naszą codzienność. Dla luteran z różnych zakątków świata słowa: „Jedno Ciało, jeden Duch, jedna nadzieja” będą miały odmienne znaczenie, bo będą odczytywane w innych kontekstach, sytuacjach i wyzwaniach, ale ciężar podziałów i konieczność pojednania nie mają granic i są bardzo osobiste.

A zatem, w jaki sposób odczytujesz w swoim życiu wezwanie dotyczące jednego Ciała, jednego Ducha i jednej nadziei? Z kim nie masz tej jedności? Dlaczego została ona zerwana? Czy jedność jest realizowana w twojej rodzinie, w sąsiedztwie, miejscu pracy i zborze? Czy ktoś zerwał jedność z tobą, czy raczej ty z kimś? Co to znaczy, że mamy być jednym, chrześcijańskim ciałem? Bez metafor, ale tak po prostu – co to znaczy? Jakie to ma przełożenie na praktykę zwykłego dnia? Jaki Duch cię prowadzi i inspiruje? Czy masz jeszcze nadzieję? Czy pamiętasz o tym, że trzeba ją pielęgnować? Co lub kto zabija w tobie nadzieję? Czy i ty nie jesteś zabójcą nadziei w innych ludziach?

Wykorzystajmy motyw przewodni Zgromadzenia Ogólnego Światowej Federacji Luterańskiej do osobistych poszukiwań. Nie zaszkodzi nam chwila zastanowienia. Do tego jesteśmy powołani – w czasach dobrych i złych. Amen.

„Zwiastun Ewangelicki” 18/2023