„Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga. Każdy kto miłuje, z Boga się narodził i zna Boga. Ten, kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością. Przez to objawiła się miłość Boga wśród nas, że posłał On na świat swojego jednorodzonego Syna, abyśmy żyli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On nas umiłował i posłał swojego Syna, jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Umiłowani, jeśli Bóg nas tak umiłował, to i my powinniśmy miłować się wzajemnie”. 1 J 4,7-11; BE
Za każdym razem, gdy czytam fragment o miłości z 1. Listu Jana lub też inne fragmenty zawierające ten podstawowy bardzo ważny chrześcijański temat, to mam wrażenie że została nam przekazana w owych tekstach bardzo prosta zasada. Jej zastosowanie pozwala doświadczyć działania największej, najpiękniejszej i najpotężniejszej siły, jaka została nam podarowana, a którą jest właśnie miłość. W tym rozważaniu chciałbym zastanowić się nie nad tym, czym jest miłość, lecz chciałbym napisać o tym, w jaki sposób objawia się jej brak w naszych, ludzkich relacjach. To tylko jedna z możliwości i moje osobiste spojrzenie, ale mam nadzieję że pozwoli ono wyciągnąć interesujące wnioski.
Doświadczenie braku miłości rozumiem dziś jako tzw. podcinanie skrzydeł, gaszenie potencjału talentu, traktowanie innych niewłaściwie z powodu uprzedzeń i nieraz oderwanych od rzeczywistości osobistych ambicji. Ten, który nie kocha drugiego człowieka, gasi jego wewnętrzne piękno, zapał do realizowania swoich marzeń, wstrzymuje twórczą siłę i chęć działania, nie dostrzega możliwości, lecz widzi tylko zagrożenia. Gdy myślałem o tym, jakiego obrazu użyć w tym miejscu, na myśl przyszło mi stwierdzenie, które niedawno usłyszałem: beton w sercu… Ten beton w sercu, to stan braku empatii połączony z surowym patrzeniem na innych, to właśnie – innymi słowy – brak miłości. Ci którzy mają beton w sercu chcą również zabetonować innych. Tyle o efekcie braków.
W tym miejscu przejdźmy na drugą stronę, tę która przepełniona jest nadzieją i tworzy przestrzeń do odtwarzania tego, co zniszczone. Po tej stronie znajdują się entuzjaści miłości – wsparcia i pocieszenia. Potrafiący leczyć swoją postawą i słowem. Do nich z pewnością należał Jan, który w swoim liście wskazał metodę na kruszenie serc. „Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga. Każdy kto miłuje, z Boga się narodził i zna Boga. Ten, kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością”. Mocne słowa. Powodują refleksje również o tym, co w moim sercu, co w sercu każdego z nas. Ile betonu, a ile miłości?
Miłość to siła, która działa nieustająco, podobnie jak rośliny. One rosnąc najpierw cierpliwie otulają betonowe słupy czy stare budynki, następnie ich pędy dostają się do środka i sprawiają, że to twarde tworzywo pęka. Ostatecznie obficie zarastają sztywne podłoże, wręcz zjawiskowo, pokazując, że zieleń tryumfuje! Ten wcześniej surowy i nieatrakcyjny beton zamienia się w przepięknie porośnięty obiekt, który przyciąga uwagę. Myślę, że tak właśnie działa miłość! Otula zabetonowane serca i cierpliwie je opanowuje, zamieniając ich wnętrze w piękne i wrażliwe siedlisko wiary.
Wiedząc, że taki stan jest możliwy, przyjmijmy to Boże Słowo z nadzieją, że zadziała! „Umiłowani, jeśli Bóg nas tak umiłował, to i my powinniśmy miłować się wzajemnie” – a wówczas żaden beton nie będzie problemem. Amen.
„Zwiastun Ewangelicki” 17/2023