miniatura

„Pan skierował do Jonasza, syna Amittaja, następujące słowo: Powstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i wołaj głośno przeciwko niej, gdyż dotarła do Mnie wiadomość o jej niegodziwości! A Jonasz powstał, by uciec przed Panem do Tarszisz. Udał się do Jafy, znalazł statek płynący do Tarszisz, zapłacił za podróż i wszedł na pokład, aby płynąć do Tarszisz, uciekając przed Panem. (…) Pan zaś posłał wielką rybę, aby połknęła Jonasza. I przebywał on w jej wnętrzu trzy dni i trzy noce. Wtedy Jonasz modlił się do Pana, swojego Boga. (…) Wtedy Pan nakazał rybie, a ona wypluła Jonasza na ląd”.
Jon 1,1-3;2,1-2.11 (BE)

Wymówki – to dotyczy nas wszystkich. Kiedy ma wydarzyć się coś, na co nie mamy ochoty, chcemy czegoś uniknąć albo kiedy nawaliliśmy, a nie chcemy brać za to odpowiedzialności – wtedy szukamy usprawiedliwienia. Jakiegoś racjonalnego powodu, by wyjaśnić innym, co nami kierowało. Próbujemy się asekurować na różne sposoby. Wielu z nas może przytoczyć własne, indywidualne przykłady takich zachowań.

Bohatera Księgi Jonasza również charakteryzowały wymówki. Jego historia może nam uświadomić, że prorocy, którzy bardzo często w naszych wyobrażeniach są nieugiętymi tytanami wiary, działającymi pomimo wielu przeciwności, tak naprawdę byli do nas podobni. Nimi również targały słabości, obezwładniał ich strach, czasem też uciekali przed swoim powołaniem. Byli przecież tylko ludźmi! A wydarzenia opisane w przytoczonym fragmencie biblijnym dobitnie pokazują, że bardzo często nie kryli niezadowolenia ze swojej roli i z zadań, którymi Bóg ich obdarzał.

To bardzo znana historia: Bóg nakazuje Jonaszowi udać się do Niniwy – stolicy Asyrii – by opowiadać jej mieszkańcom o Bogu, by jej mieszkańcy mogli się nawrócić. W przeciwnym razie miasto ma zostać zniszczone. Z perspektywy Jonasza byli to wrogowie zagrażający bezpieczeństwu Izraelitów, dlatego nie chciał podjąć się tego zadania. Zaczął więc uciekać w przeciwnym kierunku. Gdy dotarł do krańca lądu, wsiadł na statek, kontynuując ucieczkę. Jednak wtedy rozpętała się ogromna burza. Jonasz mając świadomość tego, że jest winny tej sytuacji, opowiedział żeglarzom swoją historię i pozwolił wyrzucić się za burtę. Wtedy wzburzone morze natychmiast się uspokoiło.

Jonasza połyka wielka ryba. W jej wnętrzu prorok się modli i żegna z życiem. Ma świadomość swojego końca. Po trzech dniach ryba wypuszcza go na ląd, a Jonasz realizuje swoje powołanie pomagając w nawróceniu wielu pogan z Niniwy i ocaleniu miasta.

W tej historii niesamowite jest to, że Bóg jest w stanie posługiwać się Jonaszem w sposób misyjny nawet jeśli ten protestuje i stawia się w kontrze do tego, co Bóg dla niego wybrał. Gdy był na statku i opowiadał o tym, kim jest i do jakiego Boga się modli, spowodował, że podróżujący z nim żeglarze uwierzyli w Bożą moc i zaczęli się modlić do Pana. Jonasz sprawił to przez swoje świadectwo i to wszystko, co się wówczas działo.

A więc Bóg jest w stanie posługiwać się tymi, których posyła. On sprawia, że każdy z nas, wierzących chrześcijan, może być narzędziem w Jego rękach. Narzędziem, które realizuje Bożą miłość na świecie. Które wspiera drugiego człowieka w potrzebie, wyciąga do niego pomocną dłoń. Niezależnie od tego, czy ten drugi człowiek jest dla nas kimś bliskim, czy wręcz przeciwnie – kimś, z kim nie chcielibyśmy mieć do czynienia. To bardzo często może być niezwykle trudnym wyzwaniem, ale każdy z nas jest właśnie do tego powołany!

A zatem, czy my jako ludzie wierzący unikamy możliwości mówienia o swojej wierze? Czy unikamy niewygodnych rozmów? Czy bylibyśmy w stanie realizować Bożą miłość na świecie nawet wobec tych osób, z którymi jest nam nie po drodze? Te pytania mogą być impulsem do zastanowienia się nad naszym podejściem do wiary oraz chęci dzielenia się nią z innymi. A historia proroka Jonasza może być inspiracją do zastanowienia się, jakie dajemy świadectwo każdego dnia. Amen.

„Zwiastun Ewangelicki” 11/2023