miniatura

 

Przez ostatnie dwa miesiące imię i nazwisko 11-letniego Tymoteusza Marka odmieniane było przez wszystkie przypadki w wielu rodzinach, domach, parafiach, w Internecie i mediach. To efekt wysiłku wielu ludzi, zaangażowania niezliczonej ilości otwartych serc.

Najbliższych Tymka 6 grudnia 2021 roku zelektryzowała wieść, na którą wszyscy w rodzinie już czekali. Oto jest, zapadła decyzja: choć leczenie jeszcze się nie skończyło, to już formalności dopełnione, zbiórka uruchomiona. Cel, choć szczytny, to niewyobrażalny: milion złotych! Termin nieprawdopodobnie krótki – do 31 stycznia 2022 roku. Skąd taki cel? Dlaczego taki termin?

Siedem lat walki

Tymoteusz Marek wraz z rodzicami należy do parafii ewangelickiej w Czerwionce-Leszczynach. Od czwartego roku życia walczy z neuroblastomą, złośliwym nowotworem wyniszczającym jego organizm i zagrażającym jego życiu. Dzięki nieustającej walce, niezliczonej ilości pobytów w szpitalach w Polsce, niegasnącej nadziei i wierze w to, że się uda – Tymek ma dziś 11 lat. W grudniu 2021 roku zakończył immunoterapię i ma przed sobą szansę na uzyskanie szczepionki przeciw neuroblastomie podawanej jedynie w Nowym Jorku. Szczepionka może zabezpieczyć jego organizm i zatrzymać nawroty choroby. Terapia w Stanach Zjednoczonych jest jednak ogromnie kosztowna: łączna kwota sięga miliona złotych. Żeby terapia miała sens, Tymek musi być „czysty”, to znaczy, szczepionka musi zostać przyjęta przed ewentualnym kolejnym nawrotem choroby. To co, załamujemy ręce? A gdzie tam. Gaz do dechy i… ciśniemy!

Koncertowy początek

Zaczęło się od rozsyłania wiadomości o zbiórce do wszystkich możliwych znajomych. Nie minęła doba, odzywa się telefon, dzwoni jedna z żorskich parafianek:

– Słuchaj, Tomku, może zorganizujemy świąteczny kiermasz?

– Aleee…

– O nic się martw, wszystko już gotowe. Ty tylko ogłoś to na nabożeństwie.

Najgorsze, że kłamała – odbył się nie jeden, lecz dwa świąteczne kiermasze! Zaangażowali się chyba wszyscy parafianie, ludzie przynosili… no wszystko! Stoły uginały się pod ciężarem rzeczy, których nie sposób nawet wszystkich wymienić. I zebrano… prawie 10 000 złotych!

Po drugim kiermaszu, inna żorska parafianka mówi:

– Panie Tomku, Piotrek z Moniką przecież śpiewają w duecie, tak sobie pomyślałam…

Od myślenia szybko przeszliśmy do czynów, i tak oto 6 stycznia, w Święto Epifanii, odbył się świąteczno-noworoczny koncert charytatywny zespołu Duo Performance w kościele ewangelickim w Orzeszu. Gościnność sąsiedniej parafii, była wielka, choć właściwie trzeba by to nazwać raczej: zorganizowanie całości – przygotowanie techniczne, sam zespół – wszystko charytatywnie na rzecz Tymka. I znów zebrano prawie 10 000 złotych.

Niedługo po koncercie dzwoni Duo Performance:

– Tomku, słuchaj, dużo ostatnio myślimy o tym twoim bratanku.

Zespół zadedykował Tymkowi jeszcze jeden swój koncert. I kolejne tysiące wpadły na jego konto.

Koncert Duo Performance w Orzeszu, fot. Kornelia Karzełek

Święta, święta i po świętach

„Poświęta” spędzaliśmy z dziećmi u przyjaciół w Olsztynie. Taka trochę nasza rodzinno-przyjacielska tradycja. Spokój i cisza w pogrążonej w zimowym śnie stolicy Warmii – ale nie tym razem. Nasze gorące głowy, rozpalone sprawą Tymka, nie były gotowe na chillout, wyciszenie. Nasi przyjaciele nie tylko wykazali się ogromną wyrozumiałością, więcej – wspólnie stworzyliśmy kuchenny – to od miejsca obrad, z widokiem na olsztyńską starówkę – sztab kryzysowy, kopalnię pomysłów, think tank dla dalszych działań. Ależ to było owocne!

Przede wszystkim powstały zręby i szczegóły operacyjne pomysłu zatytułowanego Licytacje dla Tymka Marka. Idea była dość prosta: masz coś – rzecz, umiejętność, dar, usługę, czym chciał(a)byś wesprzeć Tymka? Napisz o tym w grupie na Facebooku!

Miało to też działać w drugą stronę: chcesz coś, potrzebujesz czegoś? Podbijaj cenę do czasu zakończenia licytacji, a potem wpłać odpowiednią kwotę na konto Tymka w Fundacji Siepomaga.

Licytacje w Internecie

Akcja ruszyła z początkiem stycznia, od samego startu z wielkim przytupem. Dzięki temu pomysłowi łańcuch ludzi dobrej woli rozrósł się daleko poza granice parafii, diecezji katowickiej czy nawet ewangelickiego Kościoła. A ile radości, uśmiechów, emocji i wzruszeń przetoczyło się przez łącza internetowe, to wiedzą tylko ci, którzy brali udział w licytacjach.

Licytowano m.in. kawę z diakonisami w Dzięgielowie

A licytowano między innymi: domowe chleby, ręcznie robione mydełka, 20 ton piasku budowlanego, gry planszowe, dzieła sztuki artystów uznanych i tych jeszcze nieodkrytych, biżuterię, książki. Wystawiano także usługi turystyczne: wypoczynek we Wrocławiu, w Wiśle, Ustroniu, Unieściu, Użrankach, Krakowie czy w Warszawie, zwiedzanie z przewodnikiem Krakowa lub czeskiej Pragi, jazdę ekstremalną po torze lub w off-roadzie, jazdę konną. Także vouchery na naukę języka obcego, biologii lub chemii, sesje zdjęciowe, oprawę muzyczną wesela. Zaoferowano również koncert uwielbienia Zespołu CME, spotkanie przy kawie lub herbacie z diakonisami z Eben-Ezer w Dzięgielowie (!). Oryginalnymi pomysłami były: możliwość poznania tajników powstawania najlepszego kołocza na Górnym Śląsku, a także kilka chwil z ozdobnymi kurkami jedwabistymi, które chętnie dają się głaskać, z pamiątką w postaci świeżutkiego jajka!

Grupa facebookowa miała czterech mocno zaangażowanych moderatorów, którzy przez miesiąc, dzień w dzień, z ogromną dawką dobrej energii i humoru czuwali nad licytacjami. Ponad 3000 równie pozytywnie zakręconych użytkowników wzięło udział w więcej niż 1100 szalenie pomysłowych licytacji, w wyniku których na konto Tymka wpłynęło prawie 181 000 złotych.

Zaczęło się z przytupem, z jeszcze większym przytupem się zakończyło: 30 stycznia z profesjonalnego studia w Centrum Misji i Ewangelizacji (CME) w Dzięgielowie nadany został kilkugodzinny materiał na żywo z kończącymi się licytacjami, spotkaniami z gośćmi specjalnymi, m.in. z rodzicami Tymka czy właścicielką kurek jedwabistych, i z muzyką na żywo. Jest jedno słowo, by to opisać: Szał. I kropka.

Na żywo ze studia CME transmitowano ostatnie licytacje, od lewej: rodzice Tymka – Miriam i Paweł Markowie, Tomasz Marek, ks. Łukasz Stachelek

Szczepionka z papieru

Kolejny telefon. To było jeszcze w Olsztynie, w kuchennym sztabie kryzysowym.

– Panie Tomku – dzwoni kolejna żorska parafianka – jest taka firma, która skupuje makulaturę, może by tak…

No pewnie! Kontenery przyjechały najpierw pod parafię w Żorach. Każdy z parafian mógł przynieść stare gazety, kartony, niepotrzebne już papiery. Zaraz potem dołączyła się parafia w Pszczynie. Potem jeszcze w Dzięgielowie. W Mikołowie i Wiśle-Czarnem. W Cieszynie, w Ustroniu i w Skoczowie. Dołączały szkoły w Warszowicach, Krzyżowicach, Jastrzębiu-Zdroju, Czerwionce-Leszczynach, Pawłowicach, szkoła Ewangelickiego Towarzystwa Edukacyjnego w Gliwicach. Makulaturę zbierały firmy prywatne, m.in. Moraj, Aspekto, Michalski, a nawet parafie katolickie (Knurów) i siostry zakonne z Rydułtowych! W wielu miejscach kontener wypełniał się błyskawicznie i trzeba było podstawiać drugi. Ogółem zebrano ponad 70 ton makulatury i niespełna tonę plastikowych nakrętek. Na koncie Tymka wylądowało prawie 24 000 zł.

Znów telefon. Tym razem pastorowa z Pszczyny.

– Tomek? Telewizja zwiedziała się o akcji makulaturowej i chcą nakręcić materiał.

Czekaliśmy na nich wyładowując busa pełnego kartonów. Przyjechali! Szczęście w nieszczęściu, bo akurat,  gdy rozładowaliśmy całego busa. Więc żeby widać było, jak ciężko pracujemy, musieliśmy jeszcze trochę poprzekładać makulaturę z pustego w próżne. Ale materiał został nagrany, zmontowany i wyemitowany tego samego dnia – 6 stycznia, w wieczornym wydaniu „Aktualności”, a potem powtórzony jeszcze dwa razy (29.01 i 30.01). To zapewne również wpłynęło na zainteresowanie Tymkiem całkiem obcych ludzi, którzy postanowili pomóc w ratowaniu jego zdrowia.           

Niemożliwe stało się rzeczywistością

Dużo by jeszcze pisać, bo to tylko wierzchołek góry lodowej. Trzeba by jeszcze wspomnieć o licytacjach w parafii w Krakowie, kiermaszu słodkości w parafii w Warszowicach, koncercie Pawła Miklera, koncercie organowym w kościele w Katowicach, Wieczorze chwały zespołu Cześć, akcji „Dziaramy dla Tymka”, wieszaniu plakatów, roznoszeniu ulotek, artykułach w serwisach onet.pl, wyborcza.pl, enowiny.pl, o Szkółkowieściach, czyli informacyjnym serwisie dla dzieci CME i wielu innych. I o bezpośrednich wpłatach na konto, różnej wysokości, indywidualnych i grupowych – na przykład parafialnych czy firmowych.

To niemożliwe, powie ktoś, zebrać w tak krótkim czasie tak wielką kwotę! Oczywiście. Samemu – praktycznie niemożliwe. Na szczęście nie jesteśmy sami, są też inni ludzie. Na szczęście możemy na sobie polegać. Kiermasze w parafiach to pomysł kilkorga ludzi. Makulatura – od słowa do słowa, ale zaczęło się od jednej osoby. Koncerty to dzieło kilkunastu muzyków, plus obsługa. Ostatecznie zbiórkę wsparło prawie 11 000 darczyńców. Jaki to jest ogromny potencjał! W Kościele, w naszym kraju, na tej naszej niskiej Ziemi jeszcze wiele dobra może się wydarzyć.

To niemożliwe, powie ktoś, to bez sensu, lepiej dać sobie spokój? Pewnie, zdarzyło się nam i takie rzeczy słyszeć przez ostatnie tygodnie. Na szczęście jest ktoś silniejszy niż nasze niedowiarstwo, nasz defetyzm. „Wierzę, pomóż niedowiarstwu memu” – odpowiedział ojciec opętanego chłopca Jezusowi (Mk 9,24). I chłopiec został uzdrowiony. Trzy dni przed oficjalnym zakończeniem zbiórki, 28 stycznia, cała kwota została zebrana. A nawet więcej: obecnie na koncie Tymka jest prawie 1 150 000 zł! Zgodnie ze statutem fundacji, która objęła chłopca pomocą, każda złotówka zostanie wydana na jego leczenie. Znaczy to, że starczy nie tylko na szczepionkę, ale także na dawki przypominające oraz na rehabilitację.

Wierzyć się… chce!

Doświadczenia dwóch ostatnich miesięcy napawają radością. W przyszłość natomiast uczymy się patrzeć z nadzieją. Paszporty już odebrane, trwa tłumaczenie dokumentów medycznych. Pod koniec lutego lub na początku marca Tymek powinien być już w Nowym Jorku.

Świadomość tego, że szczepionka to jedynie szansa, a nie gwarancja powrotu do zdrowia, budzi niepewność co do przyszłości. I co teraz? Teraz pozostaje chwycić się słów Mistrza z Nazaretu: „Co się tyczy tego: Jeżeli coś możesz, to: Wszystko jest możliwe dla wierzącego” (Mk 9,23). Oto właściwa perspektywa! Wierzymy, Panie, pomóż niedowiarstwu naszemu!

Powierzamy teraz Tymka i jego powrót do zdrowia łaskawemu Bogu, naszemu Stwórcy i Uzdrowicielowi. Połóżmy tę sprawę na naszych sercach, wspominajmy o Tymku w swoich modlitwach. Nasza ufność – tylko w Bogu, w Tym, który może wszystko. Jemu też niech w tym wszystkim będzie chwała.

„Zwiastun Ewangelicki” 4/2022