miniatura

W dziejach Kościoła chrześcijańskiego za wszelkie zło obwiniano różnie nazywane i postrzegane czarownice. Gdy nie umiano, w duchu racjonalnej miłości i akceptacji, poradzić sobie z ich odmiennymi od norm zachowaniami, urządzano na nie polowania. Zawsze, gdy władza polityczna łączyła swoje siły z władzą religijną, polowania nasilały się.

Po zmartwychwstaniu Chrystusa i Zesłaniu Ducha Świętego, zaczął rodzić się chrześcijański Kościół. Nie było łatwo, okoliczności polityczne, ale i pogańska wieloreligijność, niewolnictwo, zupełnie inne postrzeganie ludzkiego życia, nie sprzyjały w pierwszych latach i wiekach rozwojowi Kościoła mówiącego o miłości, akceptacji i szacunku do każdego człowieka.

Ale zwiastowanie Ewangelii, czyli opowiadanie o nadziei, o miłości Boga do Jego stworzenia, niezależnie czy był to niewolnik, kobieta, Żyd, czy wyznawca innego religijnego światopoglądu, zaczęło przynosić efekty. Chrześcijan przybywało. Kościół, po chwilowej euforii z uzyskania praw wiodącej religii w IV wieku n.e., zaczął szybko – mocą hierarchów i papieży – nadużywać przywileju reprezentowania religii panującej. Za przykładem cesarzy, królów i innych władców zaczął strachem i siłą, czyli mieczem i ogniem, nawracać. To znaczy przymuszać, aby wyznawać Boga tylko według narzuconej i dogmatami opisanej zasady i formuły. Boga, który coraz mniej kojarzył się z Bogiem miłości i pokoju, a coraz bardziej z Bogiem walki, przemocy, terroru i nadużywania, w Jego imię, stanowisk i zaszczytów.

W międzyczasie chrześcijański świat pokłócił się i niemal zdążył się w imię Boga pozabijać – w 1050 roku podzielił się na świat ortodoksyjnego wschodu i świat zachodni, skupiony wokół prymatu jedynego i „nieomylnego” papieża.

Średniowieczni myśliciele już przed Reformacją zwracali uwagę na niebiblijne, panujące w różnych państwach zasady, na nadużywanie władzy, osądzanie w imieniu Boga tych, którzy rozumieli istotę Boga i jego zbawienia trochę inaczej, niż nakazywała obowiązująca doktryna. Ale ciężko było im przekonać do swoich poglądów, raczej płonęły stosy, wykonywano egzekucje, w salach tortur wydobywano informacje: kto pomógł, kto z kim i przez kogo spotykał się i wymieniał opinie. Kto pochwalał takie bądź inne metody leczenia, rozumowania, postrzegania świata, Boga i innych ludzi. Zaczęły się polowania na czarownice.

Potem nastał w Europie czas Reformacji, czyli odnowy, zrozumienia, a także akceptacji. Nastało oświecenie w Kościele, ale przede wszystkim w społeczeństwach. Jednak szybko zaczęła się kontrreformacja, która inkwizycyjnym kołem tortur i prześladowań skasowała to, co rozsądne, zgodne z nauką Chrystusa. Ścinano, palono, przesłuchiwano, łamano, w imię Boga ludzie rozszarpywali i obdzierali ze skóry.

Doszliśmy do czasów współczesnych. W naszym kraju znowu pojawia się inkwizycyjna policja świecka i umundurowana, która pilnuje, zastrasza, doszukuje się przestępstw tam, gdzie ich nie ma. W przestrzeni publicznej nie opisanej paragrafami zaistniał system, w którym zastraszeni czują się lekarze, farmaceuci, policjanci, sąsiedzi, sędziowie, księża. Wszyscy ci wymienieni i nie wymienieni w dużej mierze postępują niezgodnie z własnym sumieniem, ale w zgodzie w poglądami sformułowanymi przez inkwizycyjną myśl kościelną, a właściwie przez ludzi sformatowanych ideowo do pilnowania, donoszenia, łamania kręgosłupów moralnych. Doczekaliśmy czasów, w których wszyscy wszystkich się obawiają i nie mają do siebie wzajemnie żadnego zaufania.

Wspominam o tym, bo ostatnio dużo informacji pojawiło się w przestrzeni publicznej o zdarzeniach związanych z małymi dziećmi, płodem i porodem. Najlepiej byłoby o tym nie wspominać, przemodlić te wszystkie sytuację, jakże osobiste i trudne, w milczeniu. Ale się nie da! Wiele zgonów podczas porodów, ciągła nagonka na kobiety, które przedstawiane są jako winne, że coś poszło nie tak, jak powinno. Przedstawianie ich jako morderczyń i najgorszych matek jest w dzisiejszej Polsce współczesnym polowaniem na czarownice.

Przykładem może być postępowanie z kobietą, która zażyła wczesnoporonny środek, legalnie kupiony, w celu ochrony własnego życia, przez nikogo nie przymuszona. Nieludzkie traktowanie jej przez służby, które są powołane do wspierania zagubionych, cierpiących i chorych, zasługuje na potępienie. Nie wnikam w szczegóły, są mi niepotrzebne. Tak się nie postępuje!

Od tego jest Kościół i duchowieństwo, aby nauczać i przypominać, że tak się nie postępuje. Nie o winę tu chodzi, ale o traktowanie i pochopne osądzanie jednych przez drugich. Lekarze są od leczenia, policja jest od pilnowania i szukania zbirów, sądy są od sprawiedliwego sądzenia, nauczyciele od mądrego współczesnego nauczania, księża od opowiadania Ewangelii, a Pan Bóg od zbawienia. Tymczasem większość służb – powołanych do służby – w Polsce zajmuje się osądzaniem i zbawianiem! Wydaje się, że pracownicy większości zawodów w Polsce realizują swoje powołanie i pracują w oparciu o religijne przepisy, działając niejako w imieniu Pana Boga. Przez to, podobnie jak działo się przed wiekami, współcześnie w naszym kraju, znowu w imię Boga, wisi nad nami duch kościelno-narodowej inkwizycji: łamiącej, osądzającej, wykluczającej, zadającej śmierć fizyczną, ale co gorsza i duchową, i skazującej na wieczne potępienie.

Nie występuję przeciwko Kościołowi i jego zasadom, wręcz przeciwnie. Moje refleksje mają Kościół chrześcijański ochronić przed grzechem pychy w momencie, gdy wydawał będzie wyroki w imieniu Boga. Dotyczy to też naszego państwa. Zdaję sobie sprawę, że głos podstarzałego księdza z małej, ewangelickiej, wiejskiej parafii, nie zmieni prawa ani nie zmniejszy negatywnych emocji w naszym kraju. Nic więcej nie mogę zrobić, aby zmienić los kobiet, na które znowu rozpoczęło się polowanie, jak niegdyś na czarownice. Nic więcej nie mogę zrobić, aby zmienić los wszelkich mniejszości w Polsce. Sytuację mogą zmienić głosy biskupów, synodów i innych ważnych gremiów. A jeśli te gremia nie podejmą tematu, to jest to ich odpowiedzialność przed Bogiem w przyszłości, a w teraźniejszości przed społeczeństwem i ziemskim Kościołem. Choć mi smutno, mam przynajmniej satysfakcję i czyste sumienie, że starałem się na pewien problem zwrócić uwagę.

„Zwiastun Ewangelicki” 15-16/2023