miniatura

„A gdy nastał wieczór, mówi pan winnicy do rządcy swego: Zwołaj robotników i daj im zapłatę, a zacznij od ostatnich aż do pierwszych. Podeszli tedy najęci o godzinie jedenastej i otrzymali po denarze. A gdy podeszli pierwsi, sądzili, że wezmą więcej. Lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy tyle szemrali przeciwko gospodarzowi, mówiąc: Ci ostatni jedną tylko godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, cośmy znosili ciężar dnia i upał. A on odrzekł jednemu z nich: Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy. Czy nie ugodziłeś się ze mną na denara? Bierz, co twoje, i idź! Chcę bowiem temu ostatniemu dać, jak i tobie. Czy nie wolno mi czynić z tym, co moje, jak chcę? Albo czy oko twoje jest zawistne dlatego, iż ja jestem dobry? Tak będą ostatni pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”. Mt 20,8-16

„Sumą tej ewangelii jest, że nie ma takiego człowieka, na jak wysokiej pozycji nie będącego czy mającego być, który nie powinien się obawiać, że może znaleźć się najniżej. I odwrotnie: nikt nie upadł czy mógłby upaść tak nisko, by nie mógł żywić nadziei, że może być wyniesiony najwyżej. Tutaj bowiem nie liczy się żadna zasługa, i tylko wielbiona jest Boża dobroć” – tak skomentował ów fragment Marcin Luter. Dalej czytamy: „Dlatego słowa »pierwsi będą ostatnimi« odbierają ci wszelką zuchwałość i zabraniają wynosić się ponad ladacznicę, nawet gdybyś był jak Abraham, Dawid, Piotr czy Paweł”.

Kilka lat temu słuchałem kazania opartego na Przypowieści o robotnikach w winnicy. Kaznodzieja mówił dużo o Bożej ekonomii, któ­ra jest diametralnie inna od naszej – ekonomii ży­cia. Słuchałem z uwagą i uświadomiłem sobie, że brakuje mi prawdziwego spojrze­nia we własne życie i naprawy w nim tego, co pozwo­li mi wyznać: „Sługami nieużytecznymi jesteś­my, bo co winniśmy byli uczynić, uczyniliśmy” (Łk 17,10).

Ktoś powie: Czy to grzech, że w naszej pracy i we wszelkich formach działania szukamy satysfakcji, którą czerpiemy nie tylko z poczucia dobrze wykonanego zadania, ale z tego, że ktoś dostrzeże i wysoko oceni nasz trud? Z pewnością nie, ale kiedy przeniesiemy to na życie religijne, może się okazać, że będziemy szukać nie tylko drogi do zbawienia, lecz chwały dla siebie. Jezus doskonale znał naturę człowieka i wiedział, że owo „szemranie przeciwko gospodarzowi” może okazać się bardzo niebezpieczne dla wiary.

Dzisiaj, gdyby zaistniała taka sytuacja, jak w przypowieści, pracownicy głośno by protestowali. I nie ważne, że pracodawca postąpił zgodnie z ustaleniami, że każdy otrzymał tyle, na ile opiewała umowa o pracę. Pracownicy będą uważali, że zapłata powinna być adekwat­na do wykonanej pracy, inaczej rodzi się niesprawiedliwość.

Gospodarz z przypowieści pragnie wzbogacić każdego. To Boża ekonomia i Boża sprawiedliwość budują system Królestwa Bożego, którego nie da się porównać do żadnego systemu tego świata wymyślonego przez ludzi, który stale wymaga ulepszeń, modyfikacji, a i tak ciągle zawodzi. To, co w życiu na ziemi wydaje się nieprawdopodobne, niemożliwe i sprzeciwiające się prawdzie, w Królestwie Niebieskim jest wykonalne.

Boża sprawiedliwość nie przystaje do ludzkiego myślenia, do którego tak mocno jesteśmy przyzwyczajeni, uważając je za sprawiedliwe i dobre. A jednak u Boga nie ma sprzeczności między Jego sprawiedliwością a Jego dobrocią. W Królestwie Bożym wszyscy są równi przez chrzest. W świe­cie były i będą podziały i nierówności, lecz w Chrystusie jesteśmy jedno. Jezus mówi do nas „Chcę (…) temu ostatniemu dać, jak i tobie”. Nikt bowiem nie wysłużył sobie wybawienia od grzechu i śmierci. Jezus daje je z łaski tym, którzy tego pragną i z wiarą mogą wyznać, że są jedynie nieużytecznymi sługami.

Módlmy się, abyśmy byli gotowi przyjmować wszystko, co Bóg nam zsyła. Czyńmy to z wiarą i dziękczynieniem, nawet wtedy, kiedy nie tylko daje, ale i wtedy, gdy zabiera, „aby objawić bogactwo chwały swojej” (Rz 9,23). „Dlatego – jak zachęcał Marcin Luter – nie bądźmy pewnymi siebie, ale jako wyznawcy Chrystusa żyjmy w bojaźni i wzrastajmy w wierze”. Amen.

„Zwiastun Ewangelicki” 3/2020