miniatura

Potem schwytali Go, powiedli i wprowadzili do domu arcykapłana. Piotr natomiast szedł za Nim w pewnej odległości. Na środku dziedzińca rozpalili ognisko i rozsiedli się wokół, a wśród nich Piotr. Wtedy pewna służąca, która zobaczyła, jak siedział w blasku ognia, przyjrzała się mu uważnie i powiedziała: On też był z Nim. Lecz on wyparł się i oznajmił: Nie znam Go, kobieto. Niedługo potem ktoś inny zobaczył Piotra i powiedział: Ty też jesteś jednym z nich. On jednak zaprzeczył: Człowieku, nie jestem! Gdy minęła prawie godzina, ktoś inny z uporem twierdził: Na pewno i ten był z Nim, jest przecież Galilejczykiem! Ale Piotr odpowiedział: Człowieku, nie wiem, o czym mówisz! A kiedy on jeszcze to mówił, kogut zapiał. Wtedy Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. A Piotr przypomniał sobie to, co mu Pan powiedział: Dziś, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz. I wyszedł na zewnątrz, i gorzko zapłakał”.
Łk 22,54-64; BE

Rozważanie tego tekstu wcale nie musi być długie. Wystarczy postawić pytanie: W jaki sposób zapierasz się Jezusa? Każdy czytający odpowie sobie na nie i wszystko będzie jasne. Tylko co wtedy stanie się jasne? Czy to, że „dajemy plamę” w chodzeniu za Jezusem, w naśladowaniu Go? Czy może to, że mamy na ustach wielkie słowa, a później, gdy przychodzi weryfikacja, stajemy się maleńcy? Czy może okaże się, że nie mamy sobie nic do zarzucenia?

Chciałbym każdego z nas postawić przed strachami, jakie codziennie nam towarzyszą. Każdy człowiek je ma. Jedne nas chronią, a inne popychają w ogień. Jednym z podstawowych strachów towarzyszących każdej istocie żyjącej jest instynkt samozachowawczy, którego zadaniem jest zapewnienie przetrwania. Instynkt ten uruchamia się w chwilach zagrożenia.

Piotr poczuł się zagrożony. Do raportu zostały postawione nie tylko jego deklaracje, ale przede wszystkim potrzeba przetrwania. Możemy jasno stwierdzić, że przyszło mu działać w niesprzyjających okolicznościach.

Czasami wydaje się, że świat w około i okoliczności nie sprzyjają chrześcijanom. Ciągle słyszymy o prześladowaniach Kościoła na całym świecie. Na naszym polskim podwórku niektórzy również próbują formułować hasła o prześladowaniach Kościoła. Zawęźmy więc teren do naszego podwórka.

W chrześcijańskim kraju teoretycznie nikt nie powinien czuć obaw przed tym, żeby jawnie nie tylko deklarować swoją wiarę, ale również przekładać ją na czyny świadczące o Jezusie. Okazuje się, że najbardziej widoczne w społeczeństwie są dwie postawy. Albo spotykamy ludzi nachalnych w wierze, którzy ludzi wokół na każdym kroku testowaliby i przepytywaliby z wiary, albo spotykamy ludzi wycofanych, dla których wiara pozostaje prywatną sprawą, którą z ulgą ukrywają w danych wrażliwych RODO.

Ta polaryzacja postaw sprawia, że szeroko pojęty „świat” nie ma możliwości doświadczać, czym jest chrześcijaństwo, czyli w znikomym stopniu doświadcza stosowania Ewangelii jako Dobrej Nowiny. Częściej słyszy o nakazach i kościelnych zakazach: powinieneś, musisz, nie możesz itp. Dlatego też nasza grzeszna natura każe nam się nie wychylać i mimo wolności religijnej lepiej czasami utwierdzać się w strachu przed ujawnieniem swojej wiary, żeby za mocno nam się nie dostało.

Chciałbym, abyśmy spróbowali pokonać jeden ze strachów. Myślę, że „świat” nie ma pretensji do nikogo, że jest chrześcijaninem. Myślę, że świat wzdycha za tym i ma pretensję, że jesteśmy chrześcijanami za mało. Ludzie wokół nas potrzebują jasnego i odważnego świadectwa o Jezusie Chrystusie! Nie potrzebują kolejnych banałów o konieczności podporządkowania się i dostosowania do wymogów kościelnych.

Potrzebujemy autentycznego świadectwa, że Jezus przyjmuje grzeszników. Spojrzenie Jezusa na Piotra, kiedy ten się zaparł, nie oznaczało pogardy. Myślę, że apostoł doświadczył w tym spojrzeniu miłości, której nie zrozumiał.

Nie bój się przyznawać do wiary w Jezusa, świat tego potrzebuje! Świat potrzebuje, żebyś go pokochał, a nie z nim walczył. Amen.

4. Pasyjna (Laetare – Radujcie się z Jeruzalemem. Iz 66,10)