miniatura

– rozmowa z siostrą Wandą Wieczorek o życiu i służbie „Rozmyślam o rozkazach twoich i patrzę na drogi twoje” – czytamy w Psalmie 119,15. Jak opisałaby siostra w skrócie swoją drogę życia i służby? – Długa, czasem nierówna, pełna zakrętów, ciekawa, choć często „pod górkę”. s. Wanda Wieczorek Czy w dzieciństwie albo we wczesnej młodości miała siostra jakieś wyobrażenie o swoim przyszłym życiu, wybraną konkretną drogę? I czy właśnie tę drogę, którą siostra podąża? – Nie, raczej nie pomyślałabym wtedy o czymś takim. Pamiętam, że moja mama co pewien czas mi mówiła: „Zaprowadzę cię do Dzięgielowa na rok służby”. A ja jej kiedyś odpowiedziałam: „Może jeszcze byś chciała, żebym siostrą diakonisą została?”. Nie wiem, czy coś mi na to odpowiedziała, ale w 1978 roku znalazłam się w Dzięgielowie na[...]

miniatura

Moje Eben-Ezer rozpoczęło się w 1967 roku. Pochodzę z Wisły. Gdy jechałam do Dzięgielowa, wydawało mi się, że to bardzo daleko, bo od stacji trzeba było iść jeszcze kawał drogi. Jednak gdy przekroczyłam próg domu sióstr, one przywitały i przyjęły mnie bardzo miło. Po kilku latach przeżytych pod ich opieką i w ich gronie oraz po nauce na różnych kursach i pracy na różnych stanowiskach stałam się częścią wspólnoty. s. Aniela Kawulok Już jako siostra zostałam wysłana na placówkę do Węgrowa do tamtejszego Ewangelickiego Domu Opieki „Sarepta”. Jadąc tam dopiero zdałam sobie sprawę, co to znaczy jechać daleko – myślałam że jadę „na koniec świata”. Miałam tam pozostać przez miesiąc, a byłam czterdzieści dwa lata, aż do zamknięcia domu opieki. Przeżyłam tam trudne dni, ale były też bardzo radosne. „Sarepta” to[...]

miniatura

Moje „Eben-Ezer” to kościelny Dom Wypoczynkowy „Betania” w Wapienicy, dzielnicy Bielska-Białej. Tam spędziłam 41 lat – w tym roku mija 60 lat mojej służby. Do „Betanii” zostałam wysłana na zastępstwo za siostrę Almę we wrześniu 1968 roku. s. Irena – Lidia Morawiec Po miesiącu wróciłam do Dzięgielowa, gdzie pracowałam nadal w domu opieki na Szczukówce. Po miesiącu, 31 października, zostałam wysłana na Mazury do Sorkwit. W tamtejszym domu opieki pracowałam tylko pół roku, bo wiosną 1969 roku zachorowała s. Alma i życzeniem s. Magdaleny było, żebym to ja objęła pracę w kuchni, gdyż dobrze sobie radziłam na zastępstwie. Z końcem kwietnia 1969 roku otrzymałam pismo od siostry przełożonej Danuty Gerke, że muszę wracać, aby rozpocząć pracę w Domu Wypoczynkowym „Betania” w Wapienicy, wtedy podbielskiej[...]

miniatura

Jeżeli Bóg pozwoli, będziemy w tym roku świętować 100 lat Diakonatu Żeńskiego „Eben-Ezer”. Z tego długiego okresu 62 lata – to także mój czas w diakonacie i w służbie dla Tego, który powołał to Dzieło i mnie powołał do życia, aby w którymś momencie powiedzieć do mnie: „Pójdź za mną!”. s. Daniela – Danuta Ferek Pan Bóg posłużył się wówczas siostrą diakonisą, która zaprosiła mnie do udziału w Tygodniu Ewangelizacyjnym w Miechowicach. Upłynęło jeszcze trochę czasu, zanim byłam gotowa i zapukałam do drzwi Diakonatu „Eben-Ezer” w Dzięgielowie. Rok Służby dla Pana, kolejny rok kandydacki i po dwóch latach można było rozpoznać po stroju, że jestem diakonisą. Wyświęcenie nowych diakonis w 1969 roku, w środku s. Alina; pierwsza z prawej s. Daniela    Zaczęło się życie diakonisy. Myślę, że[...]

miniatura

Urodziłam się i wychowałam w domu, w którym życie religijne było pielęgnowane. Rodzice czytali Biblię, śpiewali razem z nami pieśni, ojciec nam, dzieciom, opowiadał biblijne historie. Widziałam rodziców modlących się na kolanach. Chodziliśmy do kościoła. s. Alina – Helena Ciosk W kościele dowiedziałam się, że w Dzięgielowie są Zakłady „Eben-Ezer” gdzie opuszczonymi starcami i dziećmi opiekują się siostry diakonise. A potem w mojej parafii w ramach czasu pasyjnego odbywała się tygodniowa ewangelizacja, na którą byli zapraszani różni kaznodzieje, między innymi siostra Jadwiga Kunert, której Bóg użył w taki sposób, że moje serce zostało poruszone. Ponieważ siostra Jadwiga usługiwała Słowem Bożym na godzinach biblijnych i innych spotkaniach, starałam się w nich uczestniczyć. I tak powoli Bóg torował moją drogę do[...]

miniatura

Pierwszy bliższy kontakt z siostrami miałam w dniu pogrzebu siostry Jadwigi Kunert w 1970 roku. Zostałam poproszona o pomoc w przygotowaniach przed pogrzebem. Pojechałam z koleżanką. Dziś nie pamiętam, co dokładnie robiłyśmy, ale mam nadzieję, że nasza pomoc na coś się przydała. Jedno zdarzenie z tamtego czasu zapadło mi w serce. Siostra przełożona Danuta Gerke prosiła, bym zaniosła list pani Raszykowej, która mieszkała niedaleko Domu Sióstr. Wracając spotkałam siostrę przełożoną, a ona zapytała mnie, czy doręczyłam list. Odpowiadając twierdząco usłyszałam: „Dziecinko, zapamiętaj: jeżeli ktoś cię o coś poprosi, przyjdź i powiedz, że to załatwiłaś”. Ta lekcja pozostała mi w pamięci do dziś. To było w sierpniu, a we wrześniu – zachęcona przez rodziców – zgłosiłam się na Rok Służby dla Pana. Przyznam, że miałam[...]

miniatura

Do Roku Służby dla Pana zachęcał mnie ówczesny proboszcz parafii w Szczytnie ks. Alfred Jagucki. Mówił: „Dobrze by było, gdybyś pojechała do Dzięgielowa”. Nie miałam pojęcia, gdzie to jest. Szukałam na mapie i nawet się cieszyłam, że to tak daleko, bo lubiłam podróżować.    Na dworzec PKP w Bażanowicach przyszła po mnie gromadka dzieci ze szkółki niedzielnej z wózkiem na bagaże. W Domu Sióstr przywitała mnie siostra Jadwiga Kunert. Od razu mi się tu spodobało. Niestety, po 3 miesiącach dostałam list z domu od brata, że mam natychmiast wracać, bo wszyscy się pochorowali i nie ma komu pracować, a mieliśmy 30 hektarów pola. Siostra przełożona Danuta Gerke i siostra Jadwiga radziły mi, żebym wróciła do domu, a potem się zobaczy. Po trzech latach mogłam znowu pomyśleć o powrocie do „Eben-Ezer”. Przez cały ten[...]

miniatura

Pochodzę z Mazur. Moje „Eben-Ezer” rozpoczęło się od przeczytania w „Strażnicy Ewangelicznej” wezwania na Rok służby dla Pana w Diakonacie „Eben-Ezer” w Dzięgielowie. Przyjechałam z północy na południe Polski i znalazłam się w zupełnie innym świecie. Podopieczni domu opieki wówczas częściej niż dziś używali gwary śląskiej i wielu słów nie rozumiałam. Kobiety w niedzielę ubierały się w śląskie stroje. Wzięłam udział w pierwszym nabożeństwie w kaplicy Domu Sióstr, na które przychodzili dzięgielowianie. Wtedy pierwszy raz zobaczyłam wiele kobiet w czepcach na głowach. Widząc białe opaski na czole myślałam, że boli je głowa, ale żeby aż tyle kobiet naraz? Siedziałam obok koleżanki, również z Mazur. Gdy rozpoczęła się liturgia i ksiądz, już w starszym wieku, zaczął drżącym głosem śpiewać antyfony, obie[...]

miniatura

To nie było takie łatwe, jak jechało się tak daleko – stąd, z Dzięgielowa, na Mazury. Człowiek jechał z duszą na ramieniu. Byłyśmy trochę przygotowane, bo matka przełożona nas przygotowała, ale jednak czułyśmy okropny lęk. Jechałyśmy i stale powtarzałyśmy: „Pan Bóg jest mą siłą i obroną miłą. Stać bezpiecznie może, bo ma Ciebie, ma dusza”. I z tą ufnością się jechało. Ludzi tamtejszych się nie znało. Nie wiadomo było, co nas czeka? „Słabym ja, lecz silnym Ty. Jezu bądź pomocą mi”, powtarzałyśmy. Jechałam z siostrą Krystyną, która też pochodziła z Wisły. I tak, dzięki Wszechmocnemu, jednak myśmy tam przyjechały. Jechało się całą noc i cały dzień. W wieczór dotarłyśmy na Mazury. Zmęczone po długiej podróży wkrótce zasnęłyśmy. Śpimy, a tu naraz po moście w Sorkwitach przejechał pociąg. Dudniło[...]