miniatura

  W szkole owszem, lubiło się niektóre lekcje. Wielu z nas jednak pamięta, że część zagadnień, nawet z tych ulubionych przedmiotów, wkuwało się przed klasówkami czy sprawdzianami. Jak to mówią: „Jednym uchem wleciało do głowy, trochę tam pobyło, a później wyleciało”. Nie widzieliśmy związku przyswajanej wiedzy z naszym życiem, zwłaszcza tym, które ma jeszcze później nastąpić. Pewien dziadek często przechwalał się przed wnukami, że w szkole jego ulubionym przedmiotem była zawsze matematyka i na lekcjach nigdy nie miał z nią problemu. Pewnego razu przychodzi do niego jeden z wnuków z prośbą o pomoc w kwestii wytłumaczenia mu reguł, potrzebnych do rozwiązania zadania domowego. Kiedy dziadek spojrzał na problematyczne dla wnuka działania matematyczne, okazało się, że ni w ząb tego nie pojmuje. Szybko zaczął szukać w pamięci[...]

miniatura

Czy mieliście kiedyś tak, że marzyliście o czymś i ciężko pracowaliście na spełnienie tych marzeń, a potem efekt przeszedł wasze najśmielsze oczekiwania? Przeżyłem taki moment 28 listopada 2021 roku w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie podczas urodzinowego koncertu Zespołu CME zatytułowanego 20+1! Moja opowieść o tym jest bardzo subiektywna i jest peanem na cześć ludzi i nad tym, jak cudownie działa przez nich sam Pan Bóg! Pozwolę sobie na to tylko dlatego, że moja zasługa była w tym koncercie marginalna, a całą pracę wykonali cudowni, powołani przez Pana Boga ludzie, którzy włożyli w to dużo ciężkiej i dobrej pracy. Pewien starożytny skryba, zapytany, co najbardziej ceni w życiu, odpowiedział: „Ludzi. Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy tego najbardziej potrzebowałem”. Gdy patrzę na historię Zespołu CME, który 28[...]

miniatura

  Wielokrotnie mogłam się przekonać, że nie można bezkarnie przeciążać swego organizmu! Gdy jestem mocno przeziębiona, powinnam położyć się do łóżka, powinnam zapomnieć na pewien czas o swoich obowiązkach domowych czy zawodowych. Kilka lat temu spotkało mnie trudne doświadczenie. Na krótko przed ślubem mojego syna struny głosowe, z powodu zapalenia krtani, całkowicie odmówiły mi posłuszeństwa i nie mogłam mówić nawet szeptem. Stało się to w najmniej odpowiednim momencie, ale tak zawsze się dzieje, bo choroby i inne nieszczęścia pojawiają się w naszym życiu nie wtedy, gdy jesteśmy na nie przygotowani. Jak nietrudno się domyśleć, byłam przerażona, bo wszystkie moje plany runęły i nie wiedziałam, czy mój stan zdrowia będzie na tyle dobry, że nikomu nie przeszkodzę w radosnym przeżywaniu tego rodzinnego święta. Zaczęłam się[...]

miniatura

  Zbliżał się koniec roku szkolnego. Adam z pozytywnym wynikiem zaliczył maturę i w myślach widział już siebie na upragnionych studiach prawniczych. Już na luzie poszedł do szkoły. Ostatnie dni stanowiły okazję, aby jeszcze spotkać się w gronie kolegów, zanim rozjadą się do różnych miast, każdy na swoją uczelnię. Kiedy Adam przyszedł do szkoły, zobaczył, że jeden z kolegów, którego najbardziej nie lubił, chwali się posiadaniem najnowszego modelu telefonu. Już od dawna szukał okazji, aby w jakiś sposób upokorzyć tego kolegę i teraz postanowił, że musi go zestresować. Okazja się nadarzyła. Gdy ten w czasie przerwy wyszedł z sali do toalety, zostawił telefon na półce pod stolikiem. Niepostrzeżenie dla pozostałych kolegów Adam zabrał telefon nielubianego kolegi do kieszeni z postanowieniem, że później gdzieś go podrzuci. Miał[...]

miniatura

Gdy przychodzi opamiętanie po niewłaściwym zachowaniu lub pochopnym skierowaniu do bliźniego krzywdzących słów, chciałoby się to wszystko cofnąć, lecz nie można już tego uczynić. Jednak nawet z takiej sytuacji jest wyjście. Można wypowiedzieć słowa, które jak klucze otworzą furtkę pojednania:  „Wybacz mi”, „Przepraszam”. Motto: „Miłość cierpliwa jest i dobrotliwa, nie myśli nic złego, wszystko znosi”. 1 Kor 13,4-7 Możemy wówczas czasem oczekiwać, aby przebaczenie natychmiast stało się faktem. Kiedy tak będziemy oczekiwać z nadzieją, że ta zasmucona osoba, którą zraniliśmy przykrym słowem, wszystko nam zaraz odpuści, to jednak może okazać się, że odwróci się od nas niespodziewanie i nie podając ręki na zgodę – odejdzie. Czyżby zawiodła nas nasza nadzieja, gdy myśleliśmy, że uzyskamy przebaczenie? Dlaczego[...]

miniatura

  Do pisania o moich covidowych doświadczeniach podchodzę z dużymi wątpliwościami i obawą. Z dwóch powodów. Po pierwsze, nie bardzo lubię dzielić się sprawami swojego zdrowia. Często prowadzi to do narzekania i marudzenia, a tego chciałbym uniknąć. Po drugie, mam obawy, jak to zostanie odebrane. Pewnie nie powinienem przejmować się tym, co sobie myślą inni. Jednak przy tej pandemii mam już złe doświadczenia, o czym dalej. Jak dla nas wszystkich, cała historia zaczęła się ponad rok temu, od pierwszych informacji, że gdzieś tam, w dalekich Chinach, pojawił się niebezpieczny wirus, o którym w zasadzie nic bądź niewiele wiemy. Był to dla mnie temat ciekawy, ale jednak odległy – jak same Chiny. Nie wpłynęło to na moje życie. Kolejnym ważnym dla mnie etapem była sytuacja we Włoszech, w których działo się źle, wtedy i ja zacząłem czuć[...]

miniatura

  Niedawno coś niedobrego przydarzyło się naszemu kotu. Coś stało się z jego łapkami, nie potrafił biegać jak zawsze, tylko leżał jak martwy pod dachem starego garażu. Chciałam mu pomóc, zobaczyć czy jest ranny, lecz on strasznie na mnie syczał i nie dopuszczał do siebie, zupełnie jakby mnie nie poznawał. Kiedy w końcu zaczęłam go głaskać, złapał moją dłoń w swoje szpony i dotkliwie mnie zranił. Na koniec nie mógł schować pazurów, więc pomógł sobie zębami – polała się krew. Pobiegłam czym prędzej do domu, aby opatrzyć swoje rany. W tym momencie pamięć podpowiedziała mi, że już przeżywałam podobną sytuację, pełną czyjejś nieuzasadnionej porażki. W czasach mojej młodości znałam pewnego człowieka, którego poraniło na duszy i na ciele niechętne otoczenie, fałszywa przyjaźń, kpiny ze strony pseudoprzyjaciół.[...]

miniatura

  Pierwsze realne ryzyko zarażenia się koronawirusem pojawiło się w październiku, kiedy to w filiale po nabożeństwie z Sakramentem Chrztu Świętego zostałem zaproszony na rodzinny obiad do restauracji. W czwartek dowiedziałem się, że osoba, do której dosiadłem się, aby porozmawiać, ma pozytywny wynik. Podobnie jak kilku innych członków tej rodziny. W konsultacji z biskupem diecezji wrocławskiej niedzielne nabożeństwo odbyło się tylko przez Internet bez udziału wiernych. Tym razem udało się uniknąć choroby. Więcej niż cyfra w statystykach Właściwie od początku pandemii bardzo mocno ograniczyłem aktywność w przestrzeni publicznej. Do kontaktów związanych wyłącznie z moją służbą. Tam, gdzie potrzebował mnie drugi człowiek, byłem do jego dyspozycji, tam, gdzie nie musiało mnie być, zostawałem w domu. Kontakt z rodziną mieszkającą na[...]

miniatura

  Podczas drugiej wojny światowej jeden z moich krewnych, jak większość Ślązaków w tym czasie, wcielony został przymusowo do armii niemieckiej. Wysłano go najpierw do Włoch, a następnie do Francji. W domu pozostała żona z trojgiem dzieci, na małym, półtorahektarowym gospodarstwie. Z pomocą sąsiadów i dalszej rodziny jakoś sobie radziła, aby przeżyć. Codzienne modlitwy zanoszone w intencji męża utrzymywały ją w nadziei, że wojna wkrótce się skończy, a on powróci do domu i znowu wszystko będzie jak dawniej. Jak kiedyś opowiadała, modlitwa była dla niej i dzieci jedynym i najlepszym lekarstwem na tęsknotę za mężem i ojcem. Również listy otrzymywane co pewien czas od niego z frontu podtrzymywały ich na duchu. Mijały kolejne miesiące. Różnymi kanałami nadchodziły ze świata wieści, że może niedługo wojna się skończy, co nastrajało[...]

miniatura

  Nieznany dotąd wirus zmienił życie wielu ludzi na całym świecie. Odcisnął też swoje piętno na Mazurach.   Prolog W ostatnim tygodniu stycznia 2020 roku spełnialiśmy z żoną jedno ze swoich marzeń – uczestniczyliśmy w wycieczce objazdowej po Izraelu. Pewnego wieczoru, pełni wrażeń odpoczywaliśmy w hotelowym pokoju w Tyberiadzie nad Jeziorem Genezaret. Korzystając z okazji, że w hotelu był dostęp do sieci wi-fi, przeglądałem w smartfonie wiadomości ze świata. Moją uwagę przykuł artykuł o nowej chorobie rozprzestrzeniającej się w Chinach, a zwłaszcza w mieście Wuhan. Artykuł mógł budzić zaniepokojenie, ale pocieszałem się faktem, że Chiny są daleko, a poza tym przecież znane z poprzednich lat epidemie SARS i MERS zakończyły się szybko i nie wyrządziły większej szkody światu. Pamiętam jednak, że to, co wówczas przeczytałem w[...]