Zastanowiła mnie, zresztą nie pierwszy raz, historia dworzanina królowej etiopskiej, o której czytamy w Dziejach Apostolskich 8,26-38. Oto człowiek bogaty, szanowany, mający wysoką pozycję na królewskim dworze postanowił wybrać się w drogę do Jerozolimy, a konkretnie do tamtejszej żydowskiej świątyni. Nie był Żydem, a więc nie musiał, nie był do tego zobowiązany. Prawdopodobnie jednak, stykając się z żydowską diasporą w swoim kraju usłyszał o ich wierze w jednego Boga i o cudach, które Bóg uczynił w życiu ich narodu. Z pewnością w Etiopii oddawano cześć wielu bogom. Dworzanin postanowił wybrać się w drogę, żeby pomodlić się w świątyni jedynego Boga, żeby doświadczyć modlitewnej wspólnoty. Werner de Boor w komentarzu do tej historii podaje, że dworzanin musiał przybyć drogę o długości 2000 km w jedną stronę! Nie samolotem, nie[...]
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.