miniatura

–  jak towarzyszyć innym w cierpieniu Biblia wielokrotnie porusza tematykę chorych i choroby. Zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie znajdujemy przykłady ludzi, którzy zmagali się z chorobą. Dwa z nich pokazują dwa modele podejścia chorych do wiary. Pierwsza historia to przypadek dziesięciu trędowatych (Łk 17,11-19), a druga – uzdrowienie trędowatego Naamana (2 Krl 5,1-15). Na oba modele możemy natrafić podczas towarzyszenia chorym lub umierającym. Ufność czy kryzys wiary W historii o dziesięciu trędowatych Jezus nakazuje im pójść i ukazać się kapłanom. Często patrzymy na tę historię stereotypowo, skupiając się jedynie na wdzięczności. Spójrzmy jednak na początek. Przychodzi grupa chorych i wszyscy jednakowo wierzą, że Jezus ma moc ich uzdrowić. Ich wiara jest na tyle mocna, że nie potrzebują żadnych zapewnień Jezusa,[...]

miniatura

– o duchowym dojrzewaniu W ostatnich miesiącach podczas nabożeństw omawiam List Jakuba, a swoje przemyślenia opieram w dużym stopniu na własnych przeżyciach. Gdy piszę te słowa, mijają właśnie trzy lata od niełatwych wydarzeń, jakie były moim udziałem: złamanie nosa, udar mózgu, koronawirus, zapalenie rdzenia kręgowego, operacja serca – a to wszystko zaledwie w ciągu roku. To trudne do zrozumienia nawarstwienie się tak wielu dolegliwości, które mogły zakończyć się śmiercią lub trwałym kalectwem, wywoływało moją bezradność i wiele pytań. Lecz choć nie było to łatwe, nie pytałem Boga dlaczego, lecz zastanawiałem się, czego On chce mnie przez te trudne doświadczenia nauczyć. I na nowo odkrywałem sens wiersza: „Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie” (Jk 1,2). Cieszyć się z[...]

miniatura

Jaką chorobą jest stwardnienie rozsiane (SM), chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Powiem tylko, że nie potrafię sobie wyobrazić życia z tą przewlekłą chorobą. A jednak znam kilka osób, które zostały nią dotknięci i nie tylko godnie ją znoszą, ale dają świadectwo wiary i ufności do Boga. Niedawno usłyszałem publiczne wyznanie kobiety chorującej właśnie na SM, które tak mnie poruszyło, dotknęło i zbudowało, że chciałbym się tym podzielić. Gdy w okresie ciąży coś niedobrego zaczęło się dziać w jej organizmie, nikt z lekarzy nie potrafił tego zdiagnozować. Dopiero po urodzeniu córki stwierdzono SM – stwardnienie rozsiane. Od tego dnia, dnia wyroku, minęło prawie 14 lat. Nie były to łatwe i przyjemne lata. Kobieta aktywna, głęboko wierząca, działająca w parafii, w Kościele, miała prawo pytać Boga: „Dlaczego ja?”. I pytała, i[...]

miniatura

W tej rubryce prezentujemy ważne i ciekawe teksty, które ukazały się na naszych łamach. Tym razem przypominamy tekst ze „Zwiastuna Ewangelickiego” 17/2011 w którym autor dzieli się stale aktualnymi przemyśleniami na temat ludzkich doświadczeń związanych z chorobą. Warto go odczytać w kontekście towarzyszącej nam od dłuższego czasu pandemii.   Choroba jest częścią ludzkiego życia. Jej intensywność i siła oddziaływania za każdym razem jest inna. Towarzyszący jej ból zależny jest od indywidualnego odbioru i nie sposób go zmierzyć obiektywnie. Doświadczenia, jakie gromadzimy w związku z chorobą, są naszymi własnymi lub osób nam najbliższych, którym towarzyszymy w ich chorobach. Choroba jest swego rodzaju znakiem naszej przemijalności i skończoności. Błażej Pascal powiedział, że „Wielkość człowieka polega na tym, iż jest[...]

miniatura

Kilka lat przychodziłem w to miejsce jako kapelan szpitalny. Tym razem znalazłem się tam jako pacjent na okulistyce. Na początek kolejnego w życiu szpitalnego doświadczenia otworzyłem znany i lubiany Psalm 103. W nim miałem podkreślony wiersz czwarty: „On ratuje od zguby życie twoje, On wieńczy cię łaską i litością”. Zainspirowany zawartą w powyższym zdaniu intencją Pana Boga, jaką jest przeznaczenie i mnie do życia wiecznego, przeniosłem się myślą i wyobraźnią w bezmiar rzeczywistości Królestwa Bożego. Tam, dokąd prowadzi mnie Zbawiciel, ratując moje życie, czyli mnie samego, od zguby. Uśmiechnęło się moje serce, gdy rozważałem tę biblijną prawdę. Gdyby nie Pan… Po chwili wróciłem jednak do realiów cieszyńskiego szpitala, usiłując ogarnąć pamięcią wszystkie pobyty w szpitalach, a było ich co najmniej[...]

miniatura

  Zawsze z żoną staramy się raz w roku wyjechać na kilka dni na urlop, żeby odpocząć, nabrać sił i z naładowanymi akumulatorami wrócić do pracy. Niestety pandemia koronawirusa skutecznie pokrzyżowała nasze plany. Tak myśleliśmy na początku marca bieżącego roku. Jako nauczyciel religii dostałem możliwość zaszczepienia się Astrą Zeneką. Oczywiście wolałbym być zaszczepiony Pfizerem, ale tłumaczyłem sobie żartobliwie, że wolałbym dostać maybacha, ale dobrym mercedesem nie pogardzę. Niezależnie od rodzaju szczepionki uważałem, że każda z nich zabezpieczy przed ciężkim przebiegiem choroby oraz powikłaniami wynikającym z zarażenia koronawirusem. Ulga po zaszczepieniu W poniedziałek 1 marca zostałem zaszczepiony pierwszą dawką. W pewien sposób poczułem ulgę. Jednak pod wieczór zaczął mi doskwierać ból głowy. Nie przypominam sobie,[...]

miniatura

  Pierwsze realne ryzyko zarażenia się koronawirusem pojawiło się w październiku, kiedy to w filiale po nabożeństwie z Sakramentem Chrztu Świętego zostałem zaproszony na rodzinny obiad do restauracji. W czwartek dowiedziałem się, że osoba, do której dosiadłem się, aby porozmawiać, ma pozytywny wynik. Podobnie jak kilku innych członków tej rodziny. W konsultacji z biskupem diecezji wrocławskiej niedzielne nabożeństwo odbyło się tylko przez Internet bez udziału wiernych. Tym razem udało się uniknąć choroby. Więcej niż cyfra w statystykach Właściwie od początku pandemii bardzo mocno ograniczyłem aktywność w przestrzeni publicznej. Do kontaktów związanych wyłącznie z moją służbą. Tam, gdzie potrzebował mnie drugi człowiek, byłem do jego dyspozycji, tam, gdzie nie musiało mnie być, zostawałem w domu. Kontakt z rodziną mieszkającą na[...]

miniatura

  Spoglądając z perspektywy czterech miesięcy poznaję coraz więcej relacji ludzi, którzy również przechorowali COVID-19. Wspominając tych, których choroba pokonała, jeszcze mocniej dostrzegam Boże błogosławieństwo, opiekę i łaskę, które pozwoliły nie tylko mnie, ale również moim najbliższym i sąsiadom w miarę bezboleśnie przejść konfrontację z koronawirusem. Zbliżał się koniec października. Z tyłu głowy było już ekumeniczne nabożeństwo reformacyjne i Pamiątka Umarłych, która wypadała w niedzielę, więc nie trzeba było martwić się ograniczeniami związanymi z małą powierzchnią cmentarnej kaplicy – przecież kościół w Katowicach jest duży. Nic więc dziwnego, że jesienną porą, w zabieganiu przyplątały się pierwsze objawy przeziębienia. Nie przejąłem się nimi. „Konsekwencje deszczu w czasie pogrzebu przed kilkoma[...]

miniatura

Czwartkowe popołudnie, a raczej wieczór. Wróciłem z Warszawy. Wieczór wyjątkowy, bo zbliżała się 4. Niedziela Adwentu i tak długo oczekiwane Święta Narodzenia Pańskiego. Od wielu tygodni toczyły się przygotowania, aby Święta Godowe przeżyć jak najodświętniej. Nie dać się pochłonąć powszechnie panującej atmosferze covidowego przygnębienia i lęku. Wszystko gotowe, spełnione wszelkie zasady sanitarne i obostrzenia. W parafii zaplanowaliśmy cztery nabożeństwa wigilijne. Parafianie z wielką radością wpisali się na wolne terminy i prawie wszystkie cztery listy były pełne. Rodzinnie – również super. Oczekiwanie na przyjazd teściów: hurra, dziadkowie przyjadą! Będzie jak kiedyś, Wigilia razem – cieszyły się nasze dzieci. Ponadto planowanie, kiedy Antoś do nas przyjedzie. W pierwszy dzień świąt będzie prawie kompletna rodzina, żona,[...]

miniatura

Zaczęło się zwyczajnie. Wróciłem z adwentowego nabożeństwa zmarznięty. Myślałem, że gorący prysznic załatwi sprawę, okazało się jednak, że nie tym razem. Następnego dnia temperatura powyżej 38 stopni i bóle mięśni – postanowiłem więc pójść do lekarza, żeby dostać coś, co szybko postawi mnie na nogi. Nie mogłem przecież pozwolić sobie na chorowanie, zbliżały się święta, a więc okres intensywnej pracy dla każdego duchownego. Wkrótce miałem się przekonać, że moje wyobrażenia dalekie są od rzeczywistości. Pierwsza korekta moich wyobrażeń nastąpiła podczas rozmowy z recepcjonistką w mojej przychodni. „Dzień dobry, chciałem się umówić na wizytę u lekarza”, rozpocząłem standardową rozmowę i… wszystko było zwyczajne aż do momentu, kiedy usłyszałem: „Pani doktor oddzwoni do pana”. OK, siedzę w domu i czekam, w[...]