miniatura

  Stawiane w lasach czy na ich skraju leśne ambony to dobre punkty obserwacyjne. Wchodząc na nie możemy zachwycić się roztaczającym się z nich widokiem tętniącej życiem przyrody, a także zachodzącymi w niej zmianami, które mają miejsce w krótkim czasie. Także z kościelnej ambony może roztaczać się niekiedy nowa perspektywa. W lesie nieraz wystarczy godzina lub dwie, aby dostrzec coś ciekawego, przyjrzeć się zwierzętom czy obserwować ptaki, na przykład popularne na Pomorzu żurawie. Leśne ambony, choć głównie stawiane i wykorzystywane przez myśliwych, mogą służyć każdemu użytkownikowi lasu, który zaciekawiony jest jego życiem i niezauważony chce w nim choć przez chwilę uczestniczyć. Widoczne zmiany Staję na „mojej” słupskiej ambonie, nie tej leśnej, ale tej kościelnej, już – choć dla niektórych zaledwie – od 17 lat. Oprócz[...]

miniatura

Pierwszą styczność z protestantyzmem miałem przez płyty winylowe z muzyką gospel. Ojciec przywiózł je z USA, z Kalifornii, gdzie w latach 60. ubiegłego wieku pracował w obserwatorium astronomicznym na Palomarze. Słuchał ich często. Chłonąłem tę muzykę, czytałem niewiele mi mówiące nazwy, takie jak Abyssinian Baptist Church, marzyłem o tym, żeby znaleźć się w takim kościele i zastanawiałem się dlaczego takiej muzyki nie ma w naszych kościołach. Naszych – czyli mariawickich, bo wychowałem się w Kościele mariawickim. I to niemal dosłownie. Ojciec z zawodu był astronomem, ale był też księdzem i administratorem placówki mariawickiej w Krakowie. Z zaangażowaniem działał w krakowskim oddziale Polskiej Rady Ekumenicznej oraz w komisji mieszanej mariawicko-rzymskokatolickiej. Komisji, która po paru latach obradowania ustaliła mniej więcej tyle,[...]

miniatura

  „Już przeszło czterdzieści lat jestem protestantką, nie mając o tem żywnego pojęcia!” – tak, parafrazując słowa molierowskiego pana Jourdain, mogłabym opisać swoją historię z chrześcijaństwem. Wychowałam się w ateistycznej rodzinie. Jednak choć w domu w ogóle nie mówiło się o Bogu, to dużo mówiło się o stosunku do człowieka i świata. Wartością była pracowitość, nauka, prawdomówność, aktywność społeczna. Do szkoły chodziłam w czasach, gdy lekcje religii odbywały się w salkach katechetycznych, a nie w szkole, więc tylko za pośrednictwem moich koleżanek dowiadywałam się o słowach księdza ostrzegającego mnie, że Bóg chce mnie ukarać za mój ateizm oferując mi piekielne męki. Byłam dobrą uczennicą i starałam się być grzeczną dziewczynką, więc w ogóle nie rozumiałam, dlaczego miałoby mnie to spotkać. Nie[...]

miniatura

  Żyjemy w zaskakujących realiach codzienności. Wśród wielu jej aspektów, odcieni, ważnym jej elementem jest wzmożone zainteresowanie naszym Kościołem oraz chęć uczestniczenia w tworzeniu wspólnoty wiary i nadziei. Takie sygnały nadchodzą zewsząd, w szczególności z dużych aglomeracji miejskich. Jednak dzieje się tak również w drogomyskiej parafii, niewielkiej, cichej miejscowości na ziemi cieszyńskiej. Ostatnio w Drogomyślu cieszyliśmy się z wstąpienia do Kościoła ewangelickiego czteroosobowej rodziny. Wydarzenie to poprzedzone było około ośmiomiesięcznym czasem przygotowań, spotkań wypełnionych studiowaniem Pisma Świętego i szukaniem odpowiedzi na stawiane pytania. Oto w pokoju rozmów duszpasterskich zasiadło przede mną małżeństwo, które z pewnością mogłoby poświęcić się kolejnemu projektowaniu wnętrza swojego domu lub[...]

miniatura

  W życiu czasem zdarzają się momenty, gdy zadajemy sobie egzystencjalne pytania, zaczynamy się zastanawiać, w coś wątpić, tracić poczucie sensu czy też szukać nowych dróg i celów. To przydarzyło się także nam, w mojej najbliższej rodzinie. Oboje z małżonką zostaliśmy wychowani w tradycji katolickiej. Moja rodzina zawsze demonstrowała raczej konserwatywne, zrytualizowane podejście, podczas gdy w rodzinie żony było więcej otwartości, konstruktywnego krytycyzmu i bardziej kultywowało się znajomość Biblii.  Stopniowe oddalanie się Po chyba naturalnym okresie buntu, przez który przeszliśmy jako nastolatkowie – znamy się z żoną od nastoletnich czasów – nasze dorosłe życie duchowe nie stanowiło dla nas żadnego powodu do dumy. Z perspektywy czasu aż wstyd się przyznać, że praca, obowiązki w domu, wychowywanie dzieci i inne[...]

miniatura

  Wychowywałem się w katolickiej rodzinie. Byłem lektorem, chodziłem na spotkania oazowe, pielgrzymowałem do Częstochowy, Wilna, Lichenia. Otaczałem się ludźmi rozumiejącymi moje podejście do życia, moje poglądy, często mającymi podobne priorytety. To był taki bezpieczny świat, w którym wystarczyło się podporządkować pewnym zasadom i wszystko było w porządku. Oczywiście wszyscy, którzy myśleli inaczej, byli tymi „złymi, potrzebującymi nawrócenia”. Życie w Kościele Angażowałem się w życie parafii. Jak wspomniałem, byłem lektorem. Poświęcałem sporo czasu na organizację czy uczestnictwo w różnych wydarzeniach. Zależało mi na tym, by mój lokalny kościół funkcjonował dobrze. Pojawiła się myśl o pójściu do seminarium. Wątpliwości Spędzając w parafii sporo czasu, widziałem i słyszałem bardzo wiele. Nie chcę się nad tym[...]

miniatura

  Kiedy byłam w drodze do kancelarii parafialnej, żeby odebrać odpis świadectwa chrztu potrzebne do konwersji, pewna rozkojarzona osoba wjechała mi prosto w bagażnik samochodu. Teraz myślę o tym zdarzeniu jako o swoistej alegorii: coś musiało mną wstrząsnąć, zepsuć się, a następnie zostać naprawione – w moim podejściu do wiary. Moje życie religijne nie odbiegało zasadniczo od normy rzymskokatolickiej w odmianie polskiej. Sakramenty, włącznie z bierzmowaniem, przyjmowałam w terminie i bez przymusu. W domu zawsze stało Pismo Święte, chociaż – z wyjątkiem Wigilii Bożego Narodzenia – zwykle nie było czytane. Chyba, że w formie Biblii z obrazkami. Wiara i zaangażowanie Od późnych lat szkoły podstawowej należałam do kilku grup parafialnych – w tym do scholi młodzieżowej – i często służyłam jako lektor podczas mszy. Pomimo bardzo[...]

miniatura

  Nie urodziłam się ewangeliczką i nie wzrastałam w tym wyznaniu. Przez długi czas nie byłam nawet świadoma, że takie wyznanie istnieje. Poszukiwania mojej duchowej drogi trwały prawie dwadzieścia lat, ale znalazłam ją – w Kościele Ewangelicko-Augsburskim. Wychowałam się w rodzinie katolickiej i w okresie mojego wczesnego dzieciństwa byliśmy dość „praktykujący”. Zmiana nastąpiła po rozwodzie rodziców i wyprowadzce taty. Wiara i Bóg – tematy tabu Mama przestała chodzić do kościoła, przede wszystkim ze względu na to, jak postrzegane i niekiedy krytykowane są osoby rozwiedzione w Kościele Rzymskokatolickim. Zdarzało się jej usłyszeć krytykę ze strony księdza, na przykład podczas kolędy. Temat wiary, duchowości, Kościoła stał się w naszym domu pewnym tabu. Pomimo że razem z siostrą regularnie chodziłyśmy na niedzielne i[...]

miniatura

  Dla mnie, podobnie jak dla wielu naszych parafian, konwersja do Kościoła luterańskiego była przemyślaną decyzją, do której dorastałem latami. Wychowany w Kościele Rzymskokatolickim, związany z obrzędami, zmieniłem wyznanie stając się ewangelikiem z wyboru. Dla naszych rodzin – mojej i żony – z dnia na dzień staliśmy się innowiercami, chociaż ciągle łączy nas ten sam Bóg, Kościół powszechny, jeden chrzest i jedna wiara. Co ważne, w moim odczuciu, to nie my porzuciliśmy Kościół Rzymskokatolicki, ale to duchowni rzymskokatoliccy porzucili nas – świadomych chrześcijan czytających Pismo Święte. Aby nie drążyć tego tematu, chciałbym jedynie przytoczyć słowa abp Stanisława Gądeckiego – metropolity poznańskiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Kościoła Rzymskokatolickiego, odczytane 3 czerwca 2021 roku, podczas mszy w[...]

miniatura

  Poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (J 8,32) – pisze ewangelista. Przez większą część mojego życia w organizacji Świadków Jehowy wpajano mi wiarę w to, że otrzymałam „tajemną wiedzę” o Bogu, Jego niewidzialnym królestwie, nadziei na życie wieczne w ziemskim raju po Armagedonie oraz szczęściu płynącym z codziennej służby „głosiciela królestwa”. Podobnie było z moim mężem, którego poznałam w zborze świadków. Niestety, odkąd sięgam pamięcią, rzadko kiedy odczuwałam spontaniczną, chrześcijańską radość z bycia osobą wierzącą. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego Bóg miałby szantażować ludzi wciąż zbliżającym się końcem świata i wymagać od nich całkowitego podporządkowania się Jego ziemskiej organizacji. Niełatwe też było okazywanie bezkrytycznego zaufania niewielkiej grupie „braci” rzekomo namaszczonych[...]