miniatura

  W życiu czasem zdarzają się momenty, gdy zadajemy sobie egzystencjalne pytania, zaczynamy się zastanawiać, w coś wątpić, tracić poczucie sensu czy też szukać nowych dróg i celów. To przydarzyło się także nam, w mojej najbliższej rodzinie. Oboje z małżonką zostaliśmy wychowani w tradycji katolickiej. Moja rodzina zawsze demonstrowała raczej konserwatywne, zrytualizowane podejście, podczas gdy w rodzinie żony było więcej otwartości, konstruktywnego krytycyzmu i bardziej kultywowało się znajomość Biblii.  Stopniowe oddalanie się Po chyba naturalnym okresie buntu, przez który przeszliśmy jako nastolatkowie – znamy się z żoną od nastoletnich czasów – nasze dorosłe życie duchowe nie stanowiło dla nas żadnego powodu do dumy. Z perspektywy czasu aż wstyd się przyznać, że praca, obowiązki w domu, wychowywanie dzieci i inne[...]

miniatura

  Wychowywałem się w katolickiej rodzinie. Byłem lektorem, chodziłem na spotkania oazowe, pielgrzymowałem do Częstochowy, Wilna, Lichenia. Otaczałem się ludźmi rozumiejącymi moje podejście do życia, moje poglądy, często mającymi podobne priorytety. To był taki bezpieczny świat, w którym wystarczyło się podporządkować pewnym zasadom i wszystko było w porządku. Oczywiście wszyscy, którzy myśleli inaczej, byli tymi „złymi, potrzebującymi nawrócenia”. Życie w Kościele Angażowałem się w życie parafii. Jak wspomniałem, byłem lektorem. Poświęcałem sporo czasu na organizację czy uczestnictwo w różnych wydarzeniach. Zależało mi na tym, by mój lokalny kościół funkcjonował dobrze. Pojawiła się myśl o pójściu do seminarium. Wątpliwości Spędzając w parafii sporo czasu, widziałem i słyszałem bardzo wiele. Nie chcę się nad tym[...]

miniatura

  Kiedy byłam w drodze do kancelarii parafialnej, żeby odebrać odpis świadectwa chrztu potrzebne do konwersji, pewna rozkojarzona osoba wjechała mi prosto w bagażnik samochodu. Teraz myślę o tym zdarzeniu jako o swoistej alegorii: coś musiało mną wstrząsnąć, zepsuć się, a następnie zostać naprawione – w moim podejściu do wiary. Moje życie religijne nie odbiegało zasadniczo od normy rzymskokatolickiej w odmianie polskiej. Sakramenty, włącznie z bierzmowaniem, przyjmowałam w terminie i bez przymusu. W domu zawsze stało Pismo Święte, chociaż – z wyjątkiem Wigilii Bożego Narodzenia – zwykle nie było czytane. Chyba, że w formie Biblii z obrazkami. Wiara i zaangażowanie Od późnych lat szkoły podstawowej należałam do kilku grup parafialnych – w tym do scholi młodzieżowej – i często służyłam jako lektor podczas mszy. Pomimo bardzo[...]

miniatura

  Nie urodziłam się ewangeliczką i nie wzrastałam w tym wyznaniu. Przez długi czas nie byłam nawet świadoma, że takie wyznanie istnieje. Poszukiwania mojej duchowej drogi trwały prawie dwadzieścia lat, ale znalazłam ją – w Kościele Ewangelicko-Augsburskim. Wychowałam się w rodzinie katolickiej i w okresie mojego wczesnego dzieciństwa byliśmy dość „praktykujący”. Zmiana nastąpiła po rozwodzie rodziców i wyprowadzce taty. Wiara i Bóg – tematy tabu Mama przestała chodzić do kościoła, przede wszystkim ze względu na to, jak postrzegane i niekiedy krytykowane są osoby rozwiedzione w Kościele Rzymskokatolickim. Zdarzało się jej usłyszeć krytykę ze strony księdza, na przykład podczas kolędy. Temat wiary, duchowości, Kościoła stał się w naszym domu pewnym tabu. Pomimo że razem z siostrą regularnie chodziłyśmy na niedzielne i[...]

miniatura

  Dla mnie, podobnie jak dla wielu naszych parafian, konwersja do Kościoła luterańskiego była przemyślaną decyzją, do której dorastałem latami. Wychowany w Kościele Rzymskokatolickim, związany z obrzędami, zmieniłem wyznanie stając się ewangelikiem z wyboru. Dla naszych rodzin – mojej i żony – z dnia na dzień staliśmy się innowiercami, chociaż ciągle łączy nas ten sam Bóg, Kościół powszechny, jeden chrzest i jedna wiara. Co ważne, w moim odczuciu, to nie my porzuciliśmy Kościół Rzymskokatolicki, ale to duchowni rzymskokatoliccy porzucili nas – świadomych chrześcijan czytających Pismo Święte. Aby nie drążyć tego tematu, chciałbym jedynie przytoczyć słowa abp Stanisława Gądeckiego – metropolity poznańskiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Kościoła Rzymskokatolickiego, odczytane 3 czerwca 2021 roku, podczas mszy w[...]

miniatura

  Poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (J 8,32) – pisze ewangelista. Przez większą część mojego życia w organizacji Świadków Jehowy wpajano mi wiarę w to, że otrzymałam „tajemną wiedzę” o Bogu, Jego niewidzialnym królestwie, nadziei na życie wieczne w ziemskim raju po Armagedonie oraz szczęściu płynącym z codziennej służby „głosiciela królestwa”. Podobnie było z moim mężem, którego poznałam w zborze świadków. Niestety, odkąd sięgam pamięcią, rzadko kiedy odczuwałam spontaniczną, chrześcijańską radość z bycia osobą wierzącą. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego Bóg miałby szantażować ludzi wciąż zbliżającym się końcem świata i wymagać od nich całkowitego podporządkowania się Jego ziemskiej organizacji. Niełatwe też było okazywanie bezkrytycznego zaufania niewielkiej grupie „braci” rzekomo namaszczonych[...]

miniatura

Czy moje przebudzenie było nagłe i prowadziło do gwałtownych zmian w moim życiu? Mogę powiedzieć, że na pewno kilka obrazów z mojego życia ma walor „olśnienia”, które sprawiało, że zbliżałem się do Kościoła. Przebudzenie jest skokiem spadochronowym ze snu. Uwolniony od duszącego wiru podróżnyopada ku zielonej strefie poranka. (...)W pierwszych godzinach dnia świadomość może ogarnąć światjak dłoń chwytająca ogrzany słońcem kamień. Thomas Tranströmer, fragment wiersza Preludium Pierwszy obraz z roku 1994. Idę podczas swojego stypendium w szwedzkim Lund do katedry z kolegą z Instytutu Kognitywistyki, nie po to, żeby się modlić, raczej, żeby po prostu pozwiedzać romańską budowlę. Idziemy do kaplicy. I stajemy przed ścianą. Mój kolega, członek szwedzkiego Kościoła luterańskiego – zauważam – przez krótką chwilę się[...]

miniatura

  Jestem człowiekiem. Jestem zupełnie przeciętną kobietą. Moja droga mogłaby być drogą każdego z was. Urodziłam się, by kochać. Późno to zrozumiałam, choć wydaje mi się, że zawsze to wiedziałam. Wiedzieć bowiem, to nie to samo, co uświadomić sobie, co przekuć w czyn. „Celem pielgrzymki jest drugi pielgrzym”. Olga Tokarczuk, Bieguni Rozmowy o Bogu były codziennością Od dziecka sprawy boskie podążały za mną. Jako mała dziewczynka pobożnie, co niedzielę uczestniczyłam w mszy świętej. Biegałam nawet na poranne roraty, wlekąc szalik po lodowatej drodze. Bóg był dla mnie kimś wyjątkowym, ale też kimś, kogo bardzo się bałam. Z perspektywy czasu myślę, że ten strach kierował moje kroki do comiesięcznych spowiedzi, wiernego siedzenia w kościelnej ławce, uczęszczania na religię, ściskania paciorków różańca. Moja mama[...]

miniatura

  Pierwszy raz zetknąłem się z Kościołem ewangelickim na lekcjach historii w gimnazjum. Moja nauczycielka zainteresowała mnie tym tematem. Potem Reformacją zacząłem interesować się w drugiej klasie liceum. Przeprowadziłem na religii lekcję na ten temat. Gdzieś tam już rodziła się we mnie myśl, że można inaczej wierzyć w Boga – po ludzku! Na początku nauki w liceum nie miałem potrzeby chodzenia do kościoła – przeszedłem przez indywidualizację mojej wiary, przytłaczały mnie nieludzkie dogmaty Kościoła Rzymskokatolickiego, których nie mogłem pojąć. Miłość i prawa człowieka Później trafił mi się ksiądz katecheta, który utwierdził mnie w przekonaniu, że coś jest nie tak, że nie nadaję się do katolickiego Kościoła. Stosował na lekcjach religii mowę nienawiści, straszył, że skoro popieramy Strajk Kobiet, to nie da nam[...]

miniatura

  Nie urodziliśmy się ewangelikami. Nie wzrastaliśmy w tym wyznaniu, nigdy też przed decyzją o zmianie wyznania nie znaliśmy żadnych ewangelików ani nie uczestniczyliśmy w ewangelickim nabożeństwie. Oboje z mężem zostaliśmy wychowani w tradycji i wyznaniu rzymskokatolickim. I właśnie owa tradycja, bardziej niż wiara, stała się w pewnym momencie głównym elementem naszego życia. Pierwszą Komunię Świętą pamiętam bardziej z uwagi na piękną białą sukienkę, którą wtedy dostałam, białe pantofle używane i lekko cisnące w stopy oraz włosy kręcone dzień wcześniej na papiloty tak twarde, że ciężko było w nich spać. To były lata osiemdziesiąte. W tamtych czasach wszystkie uroczystości od ślubu aż po pogrzeb odbywały się w domu, nikt nie zamawiał dla ośmiolatki cateringu ani limuzyny, a fotograf był luksusem, na który było stać[...]