miniatura

Jest rok 1946, jeden z najcięższych w moich wspomnieniach. Moja mama pozostała sama z pięciorgiem dzieci. Ja najstarszy, dwóch braci – najmłodszy liczący 3 lata i dwie siostry. W tych ciężkich dla nas chwilach zaopiekowała się nami siostra Maria [Martinek] z Bielska (Bielska-Białej). Dzięki niej nasza rodzina trafiła wkrótce pod opiekę sióstr diakonis z Diakonatu Żeńskiego „Eben-Ezer” w Dzięgielowie. Tam, na „Kępie”, to był błogosławiony dla nas czas. Wiele radosnych chwil pozostaje w mej pamięci. Wspominam dobrze siostrę przełożoną Danutę [Gerke], siostrę Jadwigę [Kunert] za ich wpajanie nam, wychowankom, dobroci, poczucia piękna i rozwijania duchowej strony osobowości. Nie zapomnę nigdy siostry Dorki – jej matczynej opieki, siostry Anny (starszej) ani siostry Andzi ze szpitala w Cieszynie, która później czasami mnie, licealistę,[...]

miniatura

– czyli ekumenia może być po coś Jedna ze znanych komedii Szekspira nosi tytuł Wiele hałasu o nic. Pomijając jej treść, myślę, że ów tytuł niejednokrotnie opisuje to, co czasem robimy. Można też przeformułować ten tytuł na: Wiele gadania po nic lub Wiele szumu o niczym. Czy dotyczy to ekumenii? Oczywiście zależy to od tego, jak ją pojmujemy. Jeśli patrzymy na siebie nawzajem z rezerwą czy wręcz z podejrzliwością, jeśli chcemy temu drugiemu udowodnić albo przynajmniej pokazać, że to my jesteśmy lepsi, właściwsi, prawdziwie biblijni, to tak, dotyczy. Jeśli używamy ekumenii, żeby przyciągnąć ludzi z innych Kościołów do nas, co z zasady jest nieuczciwe, to faktycznie lepiej taką „ekumenię” sobie odpuścić. Można oczywiście znaleźć całą gamę argumentów, od tych podszytych poczuciem wyższości po te wynikające ze strachu. Jak[...]

miniatura

Postanowiłam i ja dołączyć do wspomnień o diakonisach i diakonacie „Eben-Ezer”. Na podstawie mego pobytu w Dzięgielowie dołożę garść przeżyć małego dziecka z lat 1946-1947 – dokładnej daty już nie pamiętam. Pozostały mi tylko skrawki wspomnień. Były to czasy bardzo ciężkie, powojenne. Ze względu na chorobę mamy i brak ojca, gdyż zginął na wojnie, mama była zmuszona oddać mnie na pewien czas pod opiekę sióstr do Dzięgielowa. Pośrednikiem w tym przedsięwzięciu był ks. Gustaw Broda. W mojej pamięci pozostały: dziewczynka o siwych włosach, która była świadkiem zastrzelenia swoich rodziców, sypialnia pełna białych, metalowych łóżeczek, duży kaflowy piec, koło którego spałam, jadalnia, w której niejadki czasem godzinę siedziały nad talerzem, żeby posiłek zjeść do końca. I oczywiście codzienne wieczory, gdy parami[...]

miniatura

– czyli komisja rewizyjna Z czasów słusznie minionych pamiętam emocje towarzyszące wyprawie do drugiej części mojego rodzinnego miasta, która do dziś leży w sąsiednim państwie. Wtedy jednak trzeba było przejść kontrolę graniczną, okazać przepustkę albo paszport. Trzeba też było być gotowym na kontrolę tego, co się ze sobą niesie. Być może na podstawie doświadczeń z tamtych czasów wszelkie kontrole kojarzą się nam z niebezpieczeństwem straty. Czy dobrze? Mam wrażenie, że nie. Ponieważ czasy były nielekkie, rodzice kupili mi w Czechach buty i z obawą przechodzili przez przejście graniczne przenosząc mnie, ubranego w ów nowy nabytek, na tzw. barana. Takie opowieści krążą zapewne w wielu rodzinach. Przypomina mi się jednak również wyjazd moich dzieci na szkolną wycieczkę i policjanci, którzy przed wyjazdem sprawdzali autokar,[...]

miniatura

Diakonat Żeński „Eben-Ezer”, zgromadzone w nim siostry diakonise, a także działający przy nim Ewangelicki Dom Opieki „Emaus” w dużej mierze ukierunkowały moje życie. Trafiłam w to niezwykłe miejsce jako studentka teologii ewangelickiej na praktyki diakonijne tuż po ukończeniu pierwszego roku studiów. Ogromnie się przywiązałam i w pewien sposób zostałam na zawsze. Wracam tam z dużym sentymentem, a Dom Sióstr i „Kępa”, na której jest położony, zawsze będą dla mnie miejscem, które darzę ogromnym szacunkiem. Wiąże się z nim wiele ważnych dla mnie przeżyć, wspomnień i dobrych myśli o Ludziach (tak, pisanych wielką literą!), spośród których wielu już odeszło. Podczas pięcioletnich studiów teologicznych, a potem kolejnych – pedagogicznych, wracałam do Dzięgielowa w każde wakacje. Robiłam to, co akurat było do zrobienia:[...]

miniatura

Minęła setna rocznica powołania do życia Diakonatu Żeńskiego „Eben-Ezer” w Dzięgielowie. Obchody trwały cały rok: od września 2022 roku do września 2023 roku. W wielu spotkaniach z tej okazji brałam udział, bo „Eben-Ezer” to także mój diakonat. Dlaczego to mój diakonat? Po pierwsze, byłam najbliższą sąsiadką domu sióstr emerytek „Salem” (obecnie jest to dom parafialny dzięgielowskiej parafii). Po drugie, na wniosek siostry przełożonej Lidii Gottschalk i ks. Emila Gajdacza przez ponad 16 lat byłam członkinią zarządu i Rady Opiekuńczej Diakonatu. A po trzecie, diakonisą była siostra mojego ojca, moja ukochana ciocia Amalia Kołder, czyli siostra Agnieszka. Siostra Agnieszka wstąpiła do diakonatu przed II wojną światową i została skierowana do pracy w Bystrej Śląskiej, w sanatorium przeciwgruźliczym, później do Szpitala Śląskiego[...]

miniatura

Myślę, że każdy z nas ma coś, na czym buduje swoje życie, inaczej mówiąc, w czym „pokłada nadzieję”. Codziennie jesteśmy pełni nadziei. Nadzieja towarzyszy nam, gdy planujemy dzień i dalszą przyszłość. Swoją nadzieją obejmujemy bardzo różne obszary życia. Zwykle są one związane z jego materialną sferą oraz z wykształceniem i zdrowiem. (...) Pokładanie nadziei w Bogu okazuje się zdecydowanie bardziej sensowne niż poleganie tylko na sobie. To, co posiadamy, może bardzo szybko zniknąć, wystarczą niesprzyjające okoliczności, a możemy stracić wszystko. Nasze oszczędności mogą niespodziewanie stracić na wartości. Zdolności intelektualne i wiedza mogą zostać zaburzone przez chorobę. Nawet prowadząc zdrowy tryb życia, nie mamy gwarancji, że choroba nas nie dotknie. Kim zatem jest Bóg, że możemy mu w tym wszystkim zaufać? W Biblii[...]

miniatura

Jako ludzie nazywający się wierzącymi, gdy mówimy o nadziei, nie mamy na myśli wyłącznie wewnętrznego przekonania i psychicznej siły do widzenia przyszłości w pozytywnych odcieniach. Do tej jakże potrzebnej predyspozycji każdego człowieka, wskazującej na dążenia, które dają chęć do życia i nadają mu sens, pomagając mierzyć się z czarną rozpaczą, dochodzi jeszcze element wiary, oparty na Bożej obietnicy. Jeżeli tak ją będziemy widzieć, to będzie pochodną zaufania, którym darzymy Boga. To nie tylko nasze, wykrzesywane z głębi duszy siły, ale też Boży dar, który przyjmujemy, akceptujemy i którym wzmacniamy nasze mniejsze lub większe predyspozycje. Chrześcijańska nadzieja oprócz tego, że nie zawodzi, a umiera ostatnia, zawsze będzie miała twarz Chrystusa. Taka nadzieja towarzyszy nam w naszej codzienności, podtrzymując w dążeniu do[...]

miniatura

Moje życie religijne w dzieciństwie było wypełnione pustką samotności, gdyż w miejscu naszego zamieszkania nie było ewangelickiej parafii. Były dwa do trzech nabożeństw w roku w kaplicy dla majstrów – luteran górnośląskich, pracujących w fabryce „Westa” w Wolbromiu. Byliśmy jedyną rodziną ewangelicką w tej miejscowości. Jedyny związek z ewangelicyzmem – mój i mojego brata bliźniaka Rudolfa – to były rozmowy z matką w czasie częstych wędrówek do lasu. Opowieści biblijne wywoływały mnóstwo naszych pytań. Prawdziwy Kościół, prawdziwe nabożeństwo, poznawaliśmy tylko w czasie wakacyjnych wyjazdów do dziadków, a szczególnie w 1938 roku, gdy ojciec wysłał nas z mamą do Wisły. Tam jedna z miejscowych diakonis zajęła się naszą religijną edukacją. Wkrótce jednak wojna oddzieliła nas od Kościoła, od religii chrześcijańskiej i[...]

miniatura

Kiedy myślę o demokracji ateńskiej, w mojej głowie pojawia się obraz mężczyzn, którzy spotykają się i rozmawiają o istotnych dla nich sprawach oraz wspólnie podejmują ważne dla nich decyzje. Dumając nad tym obrazem zastanawiam się, czy obraz ten może być w pewien sposób obrazem Kościoła albo parafii. Zdaję sobie sprawę z niedoskonałości owego porównania, bo na przykład pomija ono kobiety czy młodzież, ale nie przychodzi mi na myśl nic lepszego.  Ilu z nas zdarzyło się być w jakiejś grupie tylko formalnie, bo taka była potrzeba, wymóg chwili. Gremium takie było „nasze” tak naprawdę tylko z nazwy, bo przecież i tak albo nie mieliśmy ochoty się w nie angażować, albo nie wierzyliśmy, że nasze zaangażowanie będzie miało jakikolwiek sens. Czy czasem nie miewamy tak nadal? Ewangelik należy do jednej z parafii i niejako z automatu,[...]