miniatura

W czasach starotestamentowych małżeństwa mieszane sprzyjały przenikaniu się kultur i zwyczajów. Postrzegano je jako zagrożenie dla wiary. A jak małżeństwa niejednorodne wyznaniowo postrzegane są dzisiaj? Czy zagrażają naszej tożsamości, czy może nas wzbogacają? Krótka historia miłosna Ona i on – piękni i młodzi, zakochani, zapatrzeni w siebie, pełni marzeń o wspólnym małżeńskim życiu. Ich miłość zakończyła się zanim zdążyła się rozwinąć, szybko i stanowczo. On był ewangelikiem, ona katoliczką, ich rodzice nie wyrazili zgody na ślub. Nie było rozmów ani możliwości negocjacji. Decyzja była nieodwołalna. On spakował plecak i poszedł na tydzień w góry. Wrócił, gdy minął najsilniejszy gniew. Ból towarzyszył mu jeszcze przez długie miesiące. Ona, podobnie zrozpaczona, wysłana została do rodziny. Gdy wróciła, rodzice mieli[...]

miniatura

– czyli post (nie)potrzebny? Czas pasyjny poprzedzający Wielkanoc kojarzy się ewangelikom głównie z  rozpamiętywaniem męki i śmierci Jezusa Chrystusa, wszak pasja pochodzi od słowa passio – męka, cierpienie. Jednak w tradycji chrześcijańskiej związany jest też mocno z praktyką postu. Wśród luteran ze Śląska Cieszyńskiego okres ten nazywano kiedyś postem, a dni, w których odbywały się nabożeństwa tygodniowe, zwano „postnymi piątkami”. W Kościele Rzymskokatolickim w tym dniu tygodnia wierzący mieli powstrzymywać się od jedzenia mięsa nie tylko w okresie Wielkiego Postu, ale przez cały rok. Luteranie większą wagę przykładali do duchowej refleksji niż fizycznej powściągliwości, choć w okresie pasyjnym też rezygnowali z jedzenie tłustych potraw, z wesel, zabaw i innych rozrywek. Łaska, a nie uczynki Kiedy słyszymy słowo „post”[...]

miniatura

– rewolucja, która może wyjść nam na dobre   Kiedyś ludzie wierzyli, że Ziemia jest centrum wszechświata. A potem pojawili się uczeni, którzy udowodnili, że jest inaczej i stworzyli podwaliny współczesnej nauki. Dziś być może też stoimy w przededniu rewolucji na miarę tej kopernikańskiej. Przez ostatnie wieki życie na ziemi toczyło się tak, jakby to człowiek i jego potrzeby były najważniejsze. Jednak naukowcy badający przyrodę i monitorujący stan środowiska naturalnego biją na alarm – jeśli nie zatrzymamy się w swoim antropocentrycznym zaślepieniu, już niedługo ziemia, w kształcie, jaki znamy, przestanie istnieć. To ostatni moment, żeby człowiek zaczął zmierzać w innym kierunku. Ze smutkiem trzeba przyznać, że urbanizacja coraz większych terenów, przemysłowa hodowla zwierząt i intensywne uprawy, eksploatowanie naturalnych[...]

miniatura

– czyli o sensie życia i umierania Z czasów mojego wczesnego dzieciństwa jak przez mgłę pamiętam odwiedzanie grobów bliskich w dniu 1 listopada. Ewangelickie cmentarze były wtedy niemal zupełnie ciemne, skromnie przyozdobione donicami marcinków – drobnych astrów hodowanych przez całe lato. Dziecięce oczy z zachwytem zerkały na mijane po drodze nekropolie braci katolików, rozświetlone tysiącami świeczek i zniczy. „Żebyście mi żodnych świyczek nie polili jak umrym!” – grzmiała babcia, gdy tradycja zapalania zniczy zaczęła pojawiać się i na naszych cmentarzach. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że nie tylko zwyczaj zapalania światła na grobach przeniknął do tradycji polskich luteran, ale samo wspominanie zmarłych w tym dniu. Od początku XIX w. ewangelicy wspominali swoich bliskich i rozmyślali o sprawach życia i śmierci w ostatnią[...]

miniatura

  Kiedy myślę o Dziękczynnym Święcie Żniw, pierwszym skojarzeniem, które przychodzi mi do głowy, jest radość i dziękczynienie. Dorastałam na wsi, która w czasach mojego dzieciństwa była typowo rolniczą miejscowością, w tamtych czasach to nabożeństwo, gwarowo nazywane „żniwowe kozani”, było dla mnie wielkim wydarzeniem. Pamiętam, jak w rodzinnym gospodarstwie zawsze najdorodniejsze okazy warzyw i owoców były przeznaczane na przystrojenie świątecznego ołtarza. Dary przyniesione do kościoła odzwierciedlały urodzaj, widać było od razu, co w tym roku pięknie obrodziło, a co się „nie podarzyło”, czyli dało słaby plon. Piękne i pachnące bochenki chleba i kołacze, czyli drożdżowe słodkie wypieki, okazałe i udekorowane snopy zboża dopełniały całości. Śpiewając pełną piersią: „Rolnik pracował wiosną, latem w polu, siał[...]

miniatura

– czy bierzemy za siebie odpowiedzialność?   Wielokrotnie próbując zrozumieć biblijne teksty chrześcijanie poruszają się po stałych, dobrze znanych i wyznaczonych wcześniej ścieżkach. Te interpretacje są często kompilacją wyobrażeń z dzieciństwa z bardziej dojrzałym rozumieniem związanym z samodzielnym czytaniem Pisma Świętego i, a może przede wszystkim, z egzegezą danych tekstów, słyszaną wielokrotnie w czasie kazań i spotkań w kościele. W ten sposób jednak może nam umknąć wiele cennych treści. Odkryć możemy je dopiero, gdy odsuniemy na bok wszystko to, co na temat danej historii już wiemy i spróbujemy spojrzeć na nią z całkiem innej perspektywy. Takim tekstem, z pozoru prostym w interpretacji, jest opowieść ewangelisty Jana o uzdrowieniu chorego przy sadzawce Betezda (J 5,1-15). Spójrzmy na tę historię jak na obraz. Co[...]

miniatura

  Trzymam w rękach stary „Kalendarz Ewangelicki” z roku 1933. Pachnie kurzem i starością, na palcach zostawia brud. Przeleżał na strychu, rzucony pod strzechę, dobrych kilkadziesiąt lat. Na mocno pożółkłych, pomarszczonych kartkach widnieją znaki odciśnięte przez czas i przodków – zaschnięte owady, zasuszone kwiaty bratków i odręczne notatki stanowiące kronikę rodzinnych wydarzeń. Można w nich znaleźć nie tylko informacje, jaka była pogoda „od Łucyji do Wiliji”, bo przecież dawniej na podstawie aury panującej w tych 12 dniach do Wigilii Bożego Narodzenia prognozowano, jaka będzie pogoda w poszczególnych miesiącach nadchodzącego roku. Można tu także odczytać zapiski, kiedy kryte były poszczególne zwierzęta gospodarskie albo dowiedzieć się o zaciągniętej pożyczce, ale też o rodzących się w rodzinie dzieciach, czy innych[...]