miniatura

„Nie będziesz się im kłaniał
i nie będziesz im służył”.
5 Mż 5,9

W tym roku mija 500 lat od czasu, gdy na terenie dzisiejszych Mazur wyznanie ewangelickie uznano za obowiązujące. Nauka reformacyjna, oparta na Piśmie Świętym, zagościła w regionie powszechnie na ponad 400 lat. A spadkobierczynią powstającej wówczas kościelnej struktury jest ewangelicka diecezja mazurska.

W tym kontekście zastanówmy się nad istotą ewangelickiej teologii. Przytoczony tekst biblijny odnosi się do ludu Izraela, ale też i do nas dzisiaj. Bożkiem może stać się wszystko, co staje w miejscu jedynego Boga lub ma pośredniczyć między Bogiem a człowiekiem.

Zastanawiamy się może czasem, czy potrzebujemy pośrednika pomiędzy nami a Bogiem? Jak dalece był nim Mojżesz? A dla nas, w jakim stopniu był nim Marcin Luter? Czy pośrednikami mogą być kapłani, święci, patroni?

Lud izraelski bał się ognia, w którym ukrył się Bóg: „Nie można bowiem oglądać Boga i pozostać przy życiu” (2 Mż 33,20). Dlatego Bóg posyła Mojżesza, by ten przekazywał ludowi Jego wolę. Mojżesz zwykle też stawał w obronie ludu, który okazywał się często niewierny, nieposłuszny i zatwardziały oraz niewdzięczny. I dzisiaj wielu ludzi boi się ognia, wody, zarazy czy wojny, ale nie boi się Boga. Kto jest więc współcześnie autorytetem objaśniającym to, czego chce od nas Bóg?

Przed 500 laty, lud, który zginał kolana przed papieżem i świętymi, bał się ognia piekielnego. Kościół wzmacniał ten strach, promując odpusty i przypominając o swoim kapłańskim – rzekomo niezbędnym – pośrednictwie do Boga i zbawienia. Tym, kto objawił na nowo ludziom jedynego pośrednika w osobie Jezusa Chrystusa, był mnich, augustianin ks. Marcin Luter. Za jego namową książę Albrecht nakazuje w swym księstwie zwracanie się w modlitwie tylko do Chrystusa. W całym państwie – Prusach Książęcych, którego częścią były dzisiejsze Mazury – wprowadza też nowe dla wszystkich poddanych prawo moralne, oparte na tym, co znajdujemy w przytoczonym tekście. Porzucenie przez Izraelitów pogańskich zwyczajów wyniesionych z niewoli w Egipcie, możemy porównać do uwolnienia od zabobonów, czarów, które na tych terenach wciąż jeszcze były obecne. Uwolnienie dotyczyło także sumienia związanego strachem przed, błądzącym wówczas, Kościołem powszechnym. Ludzie bojąc się potępienia jak ognia, gniewu Bożego i klątwy, szukali wstawiennictwa u świętych i Marii, matki Jezusa.

Pokusa czynienia podobizny Boga, by chronił w potrzebie, była u Izraelitów ogromna. Praktykom tym sprzeciwiał się Mojżesz. Również Luter, który widział przywiązanie ludzi do obrazów, postulował, by tym, co ludzkie, nie przyćmiewać Boga. Chociaż to porównanie nie wszystkim się spodoba, ukazuje jednak odwieczne dążenie człowieka do grzechu, jego próby „oswajania” Boga dla własnych celów.

Jak Mojżesz wskazywał na Słowo Boga i Jego obietnicę, tak Luter wskazywał na Chrystusa, formułując reformacyjną zasadę solus Christus – tylko Chrystus. Tu rodzą się pytania:

Czy dziś jest ona dla nas ważna? Czy potrafimy zachować naszą ewangelicką tożsamość w kraju o rzymskokatolickiej większości? I czy wskazania z 5. Księgi Mojżeszowej aktualne są dla nas w XXI wieku? Współczesny człowiek ma swego bożka w postaci sztucznej inteligencji. Zbyt często opieramy się też na opinii innych ludzi. Ubóstwiamy więc technologię lub człowieka, zapominając o Tym, który jest dla nas najważniejszy.

Reformacja przypomniała na nowo, że Jezus Chrystus jest naszym jedynym Zbawicielem i pośrednikiem do Boga. Odrzucono dawną pobożność i rozpoczęto budowanie na fundamentach wolności i odpowiedzialności. Biblia dotarła do rąk pojedynczego człowieka. Rozbrzmiały nowe pieśni, które znalazły się w kancjonałach, naukę przykazań wiary niosły katechizmy. Nowa pobożność wspierała się na uczciwości, pracowitości i diakonii. Nie tylko więc historia, ale i teraźniejszość Kościoła znajduje się w osobie Jezusa Chrystusa – Tego, który nas prowadzi do Boga i zachęca do miłości bliźniego. Przez wszystkie wieki. Amen.

Pamiątka Reformacji