miniatura

– czyli o Grupie domowej z Orzesza

Niedawno na stronie internetowej parafii ewangelickiej w Orzeszu, w diecezji katowickiej, ukazała się krótka notatka dotycząca kolejnego spotkania naszej Grupy domowej. Wtedy zrodził się pomysł opowiedzenia o tym, jak ta grupa działa i co spowodowało, że przetrwała próbę czasu.

Można się zastanawiać, czy „grupa domowa” jest najwłaściwszym określeniem tego, co się pod tą nazwą kryje. Skąd wątpliwości? Otóż określenie to może u niektórych wywoływać negatywne skojarzenia. „Domowa” – czyli zamknięta, dostępna tylko dla „swoich”, dla wybranych. Albo nawet – istniejąca w opozycji do Kościoła? Nic z tych rzeczy.

Spotkania z Bogiem i ludźmi

Tymczasem jest to grupa osób, można powiedzieć pasjonatów, którzy swoje życie oddali w ręce Boga i mają silną potrzebę w Tych rękach trwać. Trwać, ale w sposób bardzo aktywny, konkretny, systematyczny. Akcent więc spoczywa bardziej na spotkaniu z Bogiem i ze sobą nawzajem, niż na ekskluzywnej przynależności do grupy.

Spotkania odbywają się kolejno w domach każdego z uczestników. Mieszkania są miejscem bez tajemnic, jesteśmy w nich bezpieczni, czujemy się miło, podejmując kolejno obowiązki gospodarza. Za atmosferę spotkania, realizację wybranego tematu, świadectwo wiary, interpretację tekstu biblijnego współodpowiedzialny jest każdy z nas. Każdy też dzieli się swoimi doświadczeniami, licząc na pomoc i zrozumienie.

Głód bycia razem

Na jednym ze spotkań spróbowaliśmy sięgnąć pamięcią do przeszłości i zebrać najważniejsze spostrzeżenia. Gdy padło pytanie: „Od kiedy się spotykamy?” – okazało się, że nikt nie potrafi na nie dokładnie odpowiedzieć. Spontanicznie staraliśmy się wyznaczyć początki działania grupy.

– „Nasze dzieci wtedy się rodziły, Dawid już był, a Tomka jeszcze nie było. Dziś Tomek ma już 30 lat i dwójkę własnych dzieci”.

– „Nie pamiętam dokładnie początków. Było nas na pewno więcej niż teraz i pamiętam, że naszych dzieci jeszcze nie było lub były małe, bardzo małe, więc naszym pierwszym spotkaniom towarzyszył radosny rozgardiasz”.

Przy okazji przypomnieliśmy sobie, że spotkania stały się również miejscem zapoznania się przyszłej pary małżeńskiej.

Trochę łatwiej poszło nam z ustaleniem, jak doszło do tych spotkań.

– „To było tak dawno, że nie pamiętam szczegółów, chyba czuliśmy jakiś głód spędzania czasu z innymi wierzącymi osobami i wpadliśmy na pomysł, aby się zacząć spotykać. Ten głód, o którym mówię, wynikał może z faktu, że wcześniej jako bardzo młodzi ludzie uczestniczyliśmy w spotkaniach młodzieżowych w swoich parafiach. Teraz uczestnicy naszych spotkań reprezentują dwie parafie – Orzesze i Mikołów, a wcześniej nawet cztery, bo także Czerwionkę-Leszczyny i Tychy”.

Można więc powiedzieć, że od początku były to spotkania międzyparafialne.

Aktywni parafianie

Czy nasze parafie są dla nas ważne? Tak i to bardzo! Przynależność do konkretnej parafii i aktywne w niej działanie to dla nas rzecz oczywista. Jeśli przyjrzymy się członkom grupy, to okazuje się, że w naszym gronie są: kurator parafii, członkowie rad parafialnych i przedstawiciel synodu diecezjalnego. Są też osoby przez wiele lat prowadzące szkółki niedzielne dla dzieci, jest również organizatorka wielu śniadań dla kobiet. Są wokalistki byłych zespołów SDG oraz Haire, a obecnie członkinie orzeskiego chóru parafialnego wraz z byłą wieloletnią dyrygentką tegoż chóru, jest też obecny jego prezes. Jest również katechetka – pomysłodawczyni wielu parafialnych działań. Warto jednak podkreślić, że istotą doboru uczestników spotkań nigdy nie były pełnione funkcje, raczej przyjaźń oraz budowanie społeczności otwartej na Słowo Boże i drugiego człowieka.

Zafascynowani Biblią

Jak te spotkania wyglądają? Spotykamy się co 2–3 tygodnie, w piątkowe wieczory, które nieraz kończą się ciut przed północą. Najpierw dajemy sobie czas na swobodne rozmowy przy poczęstunku. Czasem jest on skromny, czasem nowatorski, a czasem bardzo wykwintny. Jest wspólny śpiew przy gitarze, m.in. pieśni, którą przywołujemy w tytule. Jest modlitwa i przygotowany temat – zazwyczaj osadzony w Piśmie Świętym. Biblia – niezmiennie fascynuje nas wszystkich.

Omawiamy też filmy, fragmenty interesującej literatury, ale zawsze w odniesieniu do Słowa Bożego. Bywa, że różnimy się poglądami i mamy odmienne zdanie na poruszane tematy. Czasem dochodzi do intensywnych dyskusji, ale nigdy do kłótni. Podsumowaniem spotkania zawsze jest wspólna modlitwa. Nawet czas covidu nie przerwał spotkań, które wtedy odbywały się na internetowych łączach.

Co lubimy w naszych spotkaniach? Jak zgodnie odpowiadają wszyscy: „po prostu bycie razem”. Cenimy sobie to, że się przyjaźnimy i dobrze czujemy się ze sobą. Chcemy się spotykać i rozmawiać o naszych przeżyciach ze Słowem Bożym. Lubimy to, że możemy zrzucić z siebie wobec innych obciążenie, lęki, problemy, jak i podzielić się swoją radością. Podzielić się tym, co przeżywamy.

Ufamy sobie i dlatego umiemy poruszać różne zagadnienia: dobre i złe. Słuchając innych, możemy skorygować własny punkt widzenia, możemy wzmocnić się w miłości, zaufaniu do Boga. Świadectwa wiary, które są składane po trudnych przejściach, w niezliczonych wariantach przypadków naszego życia, są niewyczerpaną zachętą do tego, by znów się spotykać i znów usłyszeć, co nowego!

Młode pędy

Otaczamy się życzliwością, więc mamy szansę komuś z nas pomóc, kogoś wesprzeć lub odwiedzić, gdy jest to ważne i potrzebne. Możemy ogrzać się zrozumieniem i współczuciem, gdy do domu zagląda choroba lub śmierć bliskich. Możemy doświadczyć wyrozumiałości, gdy coś się zawali, na przykład, gdy jest się odpowiedzialnym za organizację i temat spotkania, a godzinę przed jego rozpoczęciem przebywa się na drugim końcu Polski. Tak, zdarzały się różne nieprzewidziane sytuacje!

Naszą radością jest grupa młodych małżeństw, która od pewnego już czasu spotyka się ze sobą na terenie orzeskiej parafii. Jedno z „naszych” dzieci wraz ze swoją rodziną tworzy tę nową grupę. Nie jest to prawdopodobnie bezpośrednia kontynuacja naszych wzorców, ale dzieje się z potrzeby serca, życzliwości wobec siebie i tęsknoty za bliską więzią ze współwyznawcami: „Po prostu, ważne są relacje z Bogiem i drugim człowiekiem”.

Beata Reske