miniatura

Szarzało. Rósł radosny świergot ptaków. U stóp Groniczka szemrała wezbrana wiosną, wartka, górska Wisła. Stanęliśmy na schodach cmentarnej kaplicy i włączyliśmy się w ten poranny koncert, intonując z radością refren: „Królów Król i Panów Pan, chwała, Alleluja!”. Dwa tygodnie wcześniej wysprzątaliśmy nasz wiślański cmentarz, żeby było uroczyście, wielkanocnie. Było nas kilkadziesiąt osób, więc szybko usunęliśmy śmieci, stare liście, trawę, kamienie. Pomysł, by przed wielkanocną jutrznią zaśpiewać przy wtórze gitar kilka radosnych pieśni, zrodził się spontanicznie. Bezpośredni impuls dało spotkanie z rodzicami Jerzego Pilcha. Opowiedzieli nam, młodym, ciekawym życia, o swoich wrażeniach wyniesionych z nabożeństwa w jednym z afrykańskich kościołów luterańskich. Jako stateczni, spokojni ewangelicy – jak sami siebie[...]

Musisz się zalogować aby zobaczyć zawartość. Proszę . Nie masz konta? Przyłącz się