W kontekście Kościoła większościowego często mówi się o ludziach, którzy są wierzący, ale z różnych przyczyn nie praktykują. U nas takich osób nie ma, bo przecież… nie ma obowiązku chodzenia do kościoła. Na samym początku chciałbym zauważyć, że polemika z tym tekstem będzie łatwa i być może każdy z poniższych akapitów będzie można podważyć na setki sposobów. Dlaczego tak uważam? Otóż sprawa, o której piszę, jest kwestią bardzo osobistą i pewnie nawet w dość hermetycznym środowisku ewangelików w naszym kraju nie zabraknie różnych spojrzeń. Nie należy traktować więc tych słów jak „prawdy objawionej”, której byłbym gotów bronić niczym twierdzy od a do z. Na pewno można do tego wywodu dodać lub odjąć wiele elementów. Szczerze mówiąc, nie mogę się nadziwić, gdy podczas rozmów z ewangelikami o różnym stażu[...]
