miniatura

„W nocy Paweł miał widzenie. Jakiś Macedończyk stanął przed nim i prosił go: Przepraw się do Macedonii i pomóż nam! Kiedy tylko zobaczył to widzenie, staraliśmy się zaraz wyruszyć do Macedonii w przekonaniu, że Bóg wezwał nas, abyśmy głosili im Dobrą Nowinę. Gdy wypłynęliśmy z Troady, popłynęliśmy wprost na Samotrakę, a następnego dnia do Neapolu. Stamtąd natomiast do Filippi, które jest głównym miastem tej części Macedonii i kolonią rzymską. W tym mieście spędziliśmy kilka dni. W dzień szabatu wyszliśmy za bramę nad rzekę, gdzie, jak sądziliśmy, zbierano się na modlitwę. Usiedliśmy i rozmawialiśmy z kobietami, które się zeszły. Przysłuchiwała się nam też pewna czcząca Boga kobieta, o imieniu Lidia, sprzedawczyni purpury z miasta Tiatyry. Pan otworzył jej serce. Uważnie więc słuchała słów Pawła. Kiedy została ochrzczona razem ze swoim domem, poprosiła nas: Jeżeli uważacie mnie za wierną Panu, to przyjdźcie do mego domu i zamieszkajcie w nim. I wymogła to na nas”.
Dz 16,9-15 (BE)

W dzisiejszych czasach coraz więcej osób podróżuje nie tylko pomiędzy sąsiednimi miejscowościami, ale także do przeróżnych miejsc w kraju, a nie rzadko po całym świecie. Może to być doskonała sposobność, aby zobaczyć coś nowego, nietypowego, poznać inną kulturę, a może nawet wynieść z takiej podroży inspirację dla swojego życia. W końcu, jak mówi znane powiedzenie: „Podróże kształcą”.

I choć kojarzymy podróżowanie szczególnie z dzisiejszymi czasami i otwartymi granicami, to jednak także za czasów apostoła Pawła podróżowało się wiele. Wprawdzie nie samochodami, autobusami, pociągami czy samolotami, ale dzięki sile własnych nóg, dzięki zwierzętom pociągowym lub łodziom napędzanym przez wiatr, lub przez ludzkie ręce.

Właśnie taką podróż, którą my dziś znamy jako drugą podróż misyjną, odbywał akurat apostoł Paweł, o czym czytamy w przytoczonym tekście biblijnym. Nie podróżował on jednak w celach urlopowych, nie jechał na plaże, na których mógłby się wylegiwać ani nie szedł w celach rekreacyjnych w góry. Paweł wraz ze swoimi towarzyszami pragnęli, gdziekolwiek będą się znajdować, głosić Ewangelię Jezusa Chrystusa. W każdym miejscu, w którym się znaleźli, chcieli wypełniać nakaz Pana Jezusa, by opowiadać Dobrą Wiadomość ludziom ze wszystkich stron świata i ze wszystkich narodów.

Tak się wydarzyło, że gdy przybyli do macedońskiej Filippi, Pan Bóg otworzył serce pewnej kobiety imieniem Lidia, która została ochrzczona wraz z całym swoim domem. Stała się pierwszą osobą na europejskim kontynencie, która przyjęła chrześcijaństwo.

W trakcie tych różnorodnych podróży Pan Bóg przez Pawła okazywał swoją wolę względem wielu ludzi, których apostoł spotykał na swojej drodze, mówiąc im o Chrystusie. Oczywiście nieraz w trakcie tych wypraw bywało ciężko. Paweł napotykał trudności, ale dalej opowiadał o Jezusie Chrystusie.

Także nasze chrześcijańskie życie to swego rodzaju podróż, która ma jednak określony czas. Na swojej drodze spotykamy wielu różnych ludzi, których Pan przed nami stawia. Czy potrafimy i chcemy tym ludziom wskazywać na Jezusa? Czy może chcemy po prostu przejść jako tako przez to życie, ale zbytnio się w trakcie nie wysilać? A przecież do tego jesteśmy powołani – do bycia świadkami Pana Jezusa, gdziekolwiek jesteśmy – świadkami poprzez czyny i słowa.

Czy rzeczywiście to jest priorytetem naszej ziemskiej drogi, która swój cel ma mieć w Bożym Królestwie? Zachęcam, by tak było. Abyśmy chcieli, w każdym miejscu, gdziekolwiek bylibyśmy, wskazywać ludziom swoim życiem na zbawienie, którego dokonał dla nas Pan Jezus na Golgocie. Amen.

2. Niedziela przed Postem (Sexagesimae – 60 dni przed Wielkanocą)