„Zawołał nań Bóg spośród krzewu i rzekł: Mojżeszu! (…) Przeto teraz idź! Posyłam cię do faraona. Wyprowadź lud mój, synów izraelskich, z Egiptu. (…) A Mojżesz rzekł do Boga: Gdy przyjdę do synów izraelskich i powiem im: Bóg ojców waszych posłał mnie do was, a oni mnie zapytają, jakie jest imię jego, to co im mam powiedzieć? A Bóg rzekł do Mojżesza: Jestem, który jestem”.
2 Mż 3,4.10.13-14
W ostatnią Niedzielę po Epifanii, na podsumowanie tego, co do tej pory wybrzmiewało w naszych rozważaniach, u proroka Izajasza czytamy: „Nad tobą zabłyśnie Pan, a Jego chwała ukaże się nad tobą” (Iz 60,2). Tak w istocie prorok wyobrażał sobie przyjście na świat zapowiadanego Mesjasza, Zbawiciela, Syna Bożego. Jako Tego, który swym przyjściem i działaniem rozświetli mroki ludzkich serc. Jako Tego, który objawi człowiekowi ludzką chwałę. Tego, który pokaże prawdziwą Bożą twarz i stosunek do człowieka.
Doskonale tę Bożą postawę mogliśmy obserwować we wszystkich scenach przedstawiających Boże Narodzenie. Ale przecież jeszcze lepiej Boże oblicze, pełne łaski, miłości i pokoju, Jezus Chrystus objawił nam podczas swojej późniejszej działalności.
W 2. Księdze Mojżeszowej widzimy Mojżesza, którego Bóg powołuje na przywódcę swojego ludu. Wbrew temu, co początkowo może nam się wydawać, Mojżesz jest postacią bliską współczesnemu człowiekowi. To mężczyzna po wielu przejściach. Najpierw cudownie uratowany przez swoich rodziców i siostrę, wychowany na dworze faraona. Później, jako dorosły człowiek żyjący w ciągłym strachu przed odpowiedzialnością i konsekwencjami, które mu grożą za zabicie Egipcjanina. Wiecznie ucieka, trafia do zupełnie obcych ludzi. Azyl znajduje u Jetro, kapłana Midianitów. Tam wypasa owce, tam też zakłada rodzinę. A potem przychodzi ten moment, gdy Bóg staje naprzeciw niego i powołuje go do kolejnej nowej roli. Idź do Egiptu i wyprowadź stamtąd mój lud – nakazuje.
Okazuje się, że pomimo wielu życiowych zakrętów, Mojżesz może być dobrym narzędziem w Bożym ręku. Podobnie jest z nami, gdy na wielu płaszczyznach życia Bóg powołuje nas do służby i działania, stawiając przed nami konkretne zadania. Przypomina też prawdę o sobie, mówiąc dzisiaj do każdego z nas: „Jestem, który jestem”.
To imię, które ma niezwykłą wykładnię, imię, które zawsze, w każdym miejscu i w każdym czasie brzmi znajomo i aktualnie. Zawsze bliskie ludzkiemu sercu. Jestem to prawdziwe świadectwo Bożej chwały i majestatu. Jestem to także potwierdzenie słów, że w każdej sytuacji życia pośród ludzi obecny jest Bóg, który ma nad nimi pieczę, który czuwa, troszczy się, wspiera i błogosławi. Niezależnie od tego, co przeżywamy, niezależnie od tego, czego doświadczamy.
Boża obecność przenika dzieje świata i dzieje każdego z nas. A Boże imię wybrzmiewa i przypomina, że Jego obietnice są wciąż realne i prawdziwe. Mówił także o tym Jezus Chrystus, gdy zapewniał w różnych miejscach na kartach Ewangelii: „Ja jestem światłością świata, Ja jestem drogą, prawdą, życiem, Ja jestem wodą żywota, Ja jestem krzewem winnym, Ja jestem zmartwychwstaniem, Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata”. To prawdziwe świadectwo Boga, które brzmi tak samo jak przy powołaniu Mojżesza, a w Jezusie Chrystusie staje się nam jeszcze bliższe. Czy mamy tego świadomość na co dzień, we wszystkich sprawach? Może warto się nad tym zastanowić?
Zachęcam, abyśmy odkrywali Jezusowe ślady w naszej codzienności, tam gdzie żyjemy, mieszkamy, pracujemy, służymy. Dostrzegajmy Boga w tym, co dookoła nas, dostrzegajmy Go w drugim człowieku, poznawajmy Go w naszych emocjach i doświadczeniach, zbliżajmy się do Niego w Kościele, w modlitwie, w pieśniach, w Słowie Bożym i sakramentach. Za każdym razem uświadamiajmy sobie, że Bóg to nie jest postać z bajki, historii czy dziecięcych opowiadań. To żywy, wszechmogący Stwórca, który oddziałuje na nasze tu i teraz, i stale chce nas inspirować, wzbogacać i błogosławić. Amen.
Ostatnia Niedziela po Epifanii
Dzień ofiarowania Pana Jezusa
„Zwiastun Ewangelicki” 2/2025