„Teraz puszczasz sługę swego, Panie, według słowa swego w pokoju. Gdyż oczy moje widziały zbawienie twoje”.
Łk 2,29-30
Zachęceni spontaniczną reakcją betlejemskich pasterzy próbujemy wyruszać, aby odnajdywać i oglądać to, co się stało, i co nam objawił Pan. W tych poszukiwaniach pośrodku naszej codzienności docierają do nas dźwięki nietypowej kolędy. Właściwie nikt w kolędowy czas nie podejmuje ani melodyki tego niezwyczajnego spotkania, ani jego treści. Słowa sędziwego Symeona wypowiadamy zazwyczaj podczas uroczystości pożegnania osób sytych życia, co do których odnieśliśmy wrażenie, że mają za sobą dobry bój wiary.
Tymczasem zostajemy skonfrontowani z całkowicie odmienną oprawą pieśni na cześć nowo narodzonego Dziecka. Tym razem nie jest ona autorstwa Bożych posłańców motywujących do wyruszania w drogę i odnajdywania, lecz wypowiada ją stary, doświadczony życiem człowiek, który odnalazł, ogląda, dotyka. Spełniają się jego tęsknoty, marzenia i oczekiwania. Poruszony do głębi, biorąc Jezusa w swe ramiona, spontanicznie odpowiada uwielbieniem i dziękczynieniem za głębokie doświadczenie poczucia bezpieczeństwa.
Lata gorliwego wypatrywania ratunku nie były daremne. To spotkanie zrodziło w nim tak potrzebne człowiekowi odprężenie, poczucie uwolnienia, pozwoliło z ufnością spoglądać w przyszłość, tę zupełnie jeszcze nieznaną i pozwoliło wykazywać gotowość odejścia, bo ratunek jest dany. Spełniły się tęsknoty wypowiedziane słowami psalmisty: „Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego. (…) Czemu rozpaczasz duszo moja i czemu drżysz we mnie? Ufaj Bogu, gdyż jeszcze sławić go będę: On jest zbawieniem moim i Bogiem moim” (Ps 42,3.6).
Warto podkreślić, że w przypadku Symeona nie mamy do czynienia z sielankowym wypatrywaniem, lecz z odczuwalnym często do szpiku kości drżeniem. Podczas długiego życia pojawiały się momenty zwątpienia, rezygnacji, chwile, w których niezbędna była mobilizacja, by się nie poddać zwątpieniu i minorowym nastrojom. Pragnienie Boga żywego okazało się silniejsze, a przekonanie, że się Go jeszcze będzie sławić, dominujące. To bardzo ważne dla nas wskazanie.
I doczekał się Symeon. Może jest to jednak zbyt duży skrót myślowy. Może on sam przeżył zaskoczenie? Wypełnienie nadziei okazało się takie maleńkie, niezdarne, inne od wypatrywanego! Bóg zawsze zaskakuje. A może to my czego innego, opartego na naszych wyobrażeniach, oczekujemy? W taki sposób właśnie rodzą się rozczarowania, nieporozumienia, wątpliwości. Nasze wyobrażenia posiadają w sobie ogromny ładunek życzeniowy. Chcielibyśmy, życzylibyśmy sobie, oczekiwalibyśmy zawsze według naszego planu – i najlepiej natychmiast.
Symeon bierze na ręce i… doświadcza bliskości, która mimo chwilowego rozczarowania rodzi pieśń uwielbienia o wypełnieniu obietnicy, pieśń, która pomaga w zrozumieniu zwłaszcza tego, co wydaje się nie do pojęcia ludzkim rozumem. Nam wszystkim potrzeba Bożej bliskości. Przeżywamy wiele rozczarowań. Niejednego nie jesteśmy w stanie pojąć, pogodzić się z tym, niejedno nas przeraża.
Boże Narodzenie pozwala nam doświadczyć odciążenia, uwolnienia, daję szansę, by nabierać ufności, a to wszystko dzięki przeżywaniu Bożej bliskości, która rodzi pieśń uwielbienia tu i teraz, rodzi treść pięknej, życiowej kolędy. Amen.
„Zwiastun Ewangelicki” 24/2024