Jako wieloletni czytelnik „Zwiastuna Ewangelickiego”, do grona których zaliczam również członków mojej rodziny, chcę podzielić się osobistymi refleksjami. Ze „Zwiastunem” zapoznałem się jako kilkunastoletni chłopiec na początku lat 70. ubiegłego wieku. Prenumerował go mój ojciec w parafii w Starym Bielsku, do której należała moja rodzina – mama Elżbieta i siostra Irena.
Ojciec pochodził z Wisły-Malinki, tam się urodził i mieszkał „na Sadowym” do 1948 roku, gdy ówczesne niełatwe warunki życia zmusiły go, młodego człowieka, do poszukiwania pracy. Najpierw w Wapienicy, następnie w Cieszynie, później w Bielsku-Białej. To, że „Zwiastun” był czytany przez bliskich ojca, mieszkających głównie w Wiśle i Ustroniu, nie było czymś wyjątkowym.
Czytelnicze tradycje
„Zwiastun” był zawsze obecny w ewangelickich rodzinach i to nawet w trudnym, powojennym okresie, gdy często brakowało materialnych środków na utrzymanie. Dla ewangelików wiślańskich było to czasopismo, które cenili, gdyż towarzyszyło im w życiu, umacniało wiarę w miłosiernego i sprawiedliwego Boga, głosiło wiernie ewangelię Chrystusową, a także przekazywało informacje o sytuacji Kościoła w Polsce i na świecie. Przywiązanie ewangelików z Wisły do „Zwiastuna” wynikało z głęboko zakorzenionej tradycji czytelniczej, jaka wytworzyła się przez pokolenia, a nawet szerzej – wśród mieszkańców Śląska Cieszyńskiego. Tradycję tę zaszczepił mi ojciec Oskar, a jemu mój dziadek Paweł Cieślar. Jestem czytelnikiem „Zwiastuna Ewangelickiego” do dnia dzisiejszego.
Tata zaczynał lekturę „Zwiastuna” przeważnie w niedzielne popołudnie, gdy miał czas i odpowiedni spokój, niezbędny po okresie sześciodniowej, wyczerpującej pracy. Pamiętam, że w naszej rodzinie dbano, by corocznie pojawiał się także nowy egzemplarz „Kalendarza Ewangelickiego” oraz inne czasopisma i wydawnictwa religijne.
Umacnianie ewangelickiej duchowości
Przy okazji minionego już 160-lecia istnienia ewangelickiego czasopisma, chciałbym przypomnieć osoby, których wiara, talent i zaangażowanie znacząco wpłynęły na jego kształt i tym samym przyczyniły się do umocnienia duchowości ewangelickiej oraz do przywiązania wiernych do Kościoła Bożego.
Pierwszym jest ks. prof. Andrzej Wantuła, biskup Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w latach 1959-1975. Od 1931 roku był wikariuszem parafii w Wiśle, a następnie od 1934 roku pierwszym proboszczem. Jak przekazał mi ojciec, jego kazania były niezwykłe, miał talent krasomówczy i mądrość daną od Boga. Był znakomitym mówcą, jego słowa poruszały serca, a zwiastowane przez niego Słowo Boże i wiara w Boże prowadzenie przemawiały do słuchaczy. Ojciec już jako siedmioletni chłopiec słuchał kazań księdza Wantuły, a w 1938 roku składał wraz z rzeszą ponad 200 młodych ewangelików, co obecnie wydaje się niewiarygodną liczbą, ślubowanie konfirmacyjne wobec Boga, zboru i księdza Wantuły.
To, jak ukształtowała się wiara ewangelików z Wisły, skupionych w kościele apostołów Piotra i Pawła, i stanowiących wtedy jedną parafię, później podzieloną na kilka mniejszych, jest w dużym stopniu jego zasługą. Miał ważny wpływ na kształtowanie się poziomu ukazującego się co dwa tygodnie „Zwiastuna”, co znajdowało wyraz w publikowanych w nim jego kazaniach oraz tekstach.
Jak przekazał mi ojciec, był to duchowny, który niewątpliwie przyczynił się do tego, że „Zwiastun” był obecny w życiu wielu ewangelików, służąc im wiernie w umacnianiu wiary i utrzymaniu tożsamości ewangelickiej.
Kształtowanie wysokiego poziomu publikacji
Chciałbym też przypomnieć ks. dra Tadeusza Wojaka, który był proboszczem administratorem parafii w Starym Bielsku (Bielsko-Biała) w latach 1945-1951 i jej proboszczem w latach 1951-1967.
Już jako małe dziecko wraz z rodzicami uczestniczyłem w nabożeństwach, które odprawiał ksiądz Wojak. Dobrze pamiętam spokojny, aksamitny, miły głos księdza, który zachował się też w pamięci moich rodziców i innych starszych parafian. Na podkreślenie zasługuje szacunek, którym obdarzał parafian, jego troskę i uczestniczenie w ważnych dla nich momentach życia. Ksiądz Wojak udzielił ślubu moim rodzicom w starobielskim kościele Jana Chrzciciela 2 czerwca 1951 roku. Funkcję redaktora naczelnego „Zwiastuna” ks. Tadeusz Wojak pełnił w latach 1967-1978. W tym okresie nieocenione są jego zasługi, a także jego zastępczyni Ewy Otello-Wiśniewskiej, osób pracujących w redakcji oraz współpracowników w kształtowaniu wysokiego poziomu publikowanych materiałów, wierne przekazywanie Ewangelii Chrystusowej oraz pozytywne kształtowanie miłości wiernych do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce, w tym także tych mieszkających poza granicami kraju. W czasopiśmie ukazywały się kazania, artykuły i rozprawy teologiczne księdza Wojaka.
Do kręgu jego zainteresowań należały również wydarzenia z historii Kościoła, a także współczesne problemy funkcjonowania Kościoła ewangelickiego w Polsce po II wojnie światowej, różnic istniejących pomiędzy wyznaniami oraz zagadnienia wiary.
Zapamiętani autorzy
W „Zwiastunie” publikowane były różne piękne teksty i żeby nie być gołosłownym zacytuję tylko fragment jednego z wielu. Jest to Psalm 23 w poetyckim tłumaczeniu Jana Kochanowskiego:
„Mój wiekuisty pasterz mię pasie,
Nie zejdzie mi nic na żadnym wczasie,
Zawiódł mię w pasze niepospolite,
Nad zdroje żywej wody obfite”.
Spośród księży i pracowników świeckich, których kazania, artykuły i inne teksty były publikowane w „Zwiastunie” w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, najbardziej zapamiętałem takich autorów, jak: księży – Manfreda Uglorza, Alfreda Jaguckiego, Ryszarda Janika, Włodzimierza Nasta, Henryka Czembora, Karola Samca, Jerzego Gryniakowa, Jerzego Otello, Tadeusza Terlika, Jana Waltera oraz z autorów świeckich: Annę Sikorską, Aleksandrę Błahut-Kowalczyk i Henryka Dominika.
W szczególności cenię sobie i zawsze czytam felietony ostatniego z wymienionych. Henryk Dominik dzieli się z czytelnikami ciekawymi przemyśleniami na temat wiary, współczesnego życia Kościoła i sytuacji wyznawców Chrystusa w skomplikowanym świecie, a także wspomnieniami z okresu II wojny światowej oraz osobistymi refleksjami na różne tematy historyczne.
Co niezmienne i w mojej opinii wymaga podkreślenia, następcy opisanych przeze mnie osób sprostali zadaniom i wymogom obecnych czasów i nadal służą kolejnym pokoleniom ewangelików, podtrzymując ich wiarę i tożsamość.
Po tylu latach nadal jest mi drogi
Przechodząc na grunt obecnych czasów zauważam, że zmieniła się jakość papieru, na którym drukowane są kolejne numery „Zwiastuna Ewangelickiego”, wielkość czcionki kazań, treść artykułów i tekstów o różnej tematyce oraz jego szata graficzna. Drukowane są w nim kazania i teksty nowych autorów. Oprócz wydania papierowego jest możliwość korzystania z prenumeraty cyfrowej.
„Zwiastun Ewangelicki” jest nadal, po tylu latach, drogi mojemu sercu i życzę redakcji, i władzom Kościoła co najmniej 160 lat dalszego jego istnienia. Niedawno spotkałem znajomego z Jaworza, z którym rozmawiałem na temat kondycji Kościoła w Polsce i na świecie. Spytałem go, czy czyta „Zwiastun Ewangelicki”. Pokręcił przecząco głową i jakby usprawiedliwiając się wyjaśnił, że wystarczają mu informacje o Kościele z Internetu. Szanuję jego pogląd, który nie jest chyba wyjątkiem, ale jestem odmiennego zdania!
Mam nadzieję, że w kolejnych latach „Zwiastun Ewangelicki”, będzie się ukazywał i stale rozwijał, a grono jego czytelników będzie rosło. Wierzę, że kierownictwu, wydawcy i pracownikom redakcji „Zwiastuna Ewangelickiego” w czasie wypełniania licznych obowiązków będzie towarzyszyła, tak jak ich poprzednikom, stała i niezmienna od lat opieka Boża.
„Zwiastun Ewangelicki” 24/2024