„Niechaj biodra wasze będą przepasane i świece zapalone”.
Łk 12,35
Koniec roku kościelnego. W biblijnych tekstach możemy znaleźć słowa, które mogą zaniepokoić albo – tchnąć nadzieją. Wiele zależy od tego, jak kształtujemy nasze życie na co dzień i jaki obraz Boga nam towarzyszy.
Niedziela Wieczności – już sama nazwa przenosi nas ku temu, co ostateczne, związane z życiem i tym, co po śmierci. Ta niedziela w tradycji ewangelickiej związana jest z Pamiątką Umarłych – co prawda w naszym kraju tych, którzy odeszli wspomina się 1 listopada. Co łączy oba te dni? Przede wszystkim perspektywa wieczności – wierzymy, że śmierć nie kończy życia, ale otwiera dla nas Bożą perspektywę. Pierwszego listopada myślimy z wdzięcznością o tych, którzy wyprzedzili nas do Boga. W Niedzielę Wieczności akcent kładziemy na sprawy ostateczne, na spełnienie Bożego planu wobec każdego z nas.
Mniej czy bardziej udolnie budujemy sobie wyobrażenia o świecie przyszłości Bożego Królestwa, często na obraz i podobieństwo naszych marzeń, oczekiwań, iluzji. Ale granica doczesności, zależność od naszej zmysłowości, utrudnia poznanie tego, co spoza nas. A to – czasem budzi lęk.
Chcąc przełamać nasze lęki związane z przemijaniem – szukamy ucieczki w nieśmiertelność. Marzenie o nieśmiertelności znane jest od początków ludzkości, ale opis wydarzeń z ogrodu Eden jasno określa konsekwencje ludzkiego postępowania. Skąd więc te marzenia?
W książce o przygodach Guliwera bohater trafia na wyspę, gdzie od czasu do czasu rodzą się ludzie nieśmiertelni. Spotyka nieszczęśliwych, starych, pomarszczonych ludzi, którzy żyją… bo nie mogą umrzeć! Nie uczestniczą już w codzienności życia – stan ich zdrowia na to nie pozwala. Siedzą w fotelach, leżą w łóżkach i na nic nie czekają – bo śmierć nie przyjdzie. Co im po nieśmiertelności? Z kolei jeden z mitów greckich opowiada o bogini, która na morskim wybrzeżu spotyka rozbitka. I choć ona nieśmiertelna – to z zazdrością patrzy na śmiertelnego człowieka, dla którego wszystko, co mu się przytrafia w jego życiu może być jedyne, niepowtarzalne. Nie nieśmiertelność jest cenna, ale to, jak się żyje.
Niedziela Wieczności wzywa nas do czujności i gotowości, do wkroczenia w wieczność, która nas przyjmie na wieki. Czy to w chwili śmierci – czy w wielokrotnie zapowiedzianym dniu powtórnego przyjścia naszego Pana – paruzji. Akcent położony zostaje na czujność, na gotowość – „niechaj biodra wasze będą przepasane, a świece zapalone”. Zapytajmy samych siebie: czy rzeczywiście żyję tak, jakbym oczekiwał paruzji? Czy w moim życiu widać powtarzane w modlitwie wołanie: „przyjdź Królestwo Twoje” albo liturgiczne zawołanie „Marana tha – przyjdź rychło Panie”? Chrześcijanie pierwszych wieków oczekiwali przyjścia Chrystusa jakby miał nadejść lada dzień. Czy my przypadkiem nie jesteśmy już przyzwyczajeni do myśli, że „Pan przyjdzie – ale pewnie nie teraz”. A jeśli? Przecież wierzymy, że Słowo Boga jest pewne… Czy gdy Pan przyjdzie, nie będzie nam żal zostawiać to wszystko, co jest naszym udziałem tu, na ziemi? Czy przypadkiem nasze oczekiwanie nie przeradza się w ciche wołanie: „Jeszcze nie, Panie, jeszcze chcę tu żyć. Tak wiele chciałbym tu jeszcze zrobić”?
W Ewangelii znajdujemy wskazówkę dla naszej postawy: „Niechaj biodra wasze będą przepasane i świece zapalone”. To oznacza gotowość do drogi, otwarcia na zmianę, na przebywanie w światłości nadziei, a nie w mroku lęków o wieczność. Koniec jest początkiem, ponieważ Bóg zaprasza nas do nowego życia – do nowej ziemi i nowego nieba. Alfa i Omega – zaprasza do nowego Jeruzalem zbudowanego na kształt ogrodu. Jak niegdyś lud Izraela, tak i my mamy stać się wychodźcami z tego świata na pustynię życia – by usłyszeć rozlegający się głos: „Prostujcie swoje ścieżki” (por. Łk 3,4). Paruzja jest przecież tak bardzo związana z adwentem: przychodzi Zbawiciel! Amen.
Ostatnia Niedziela roku kościelnego, Niedziela Wieczności
„Zwiastun Ewangelicki” 22/2024