Listopad. Co roku podążamy tymi samymi ścieżkami. Ubieramy śmierć w kolorowe kwiaty, rozjaśniamy świecami mrok. Wciąż tak boimy się śmierci, boimy się rozstań. Spadające z drzew liście przypominają nam o kruchości życia. Może i tym razem deszcz spadnie i ukryje nasze łzy z powodu tego, że… przemijamy. Z czasem nie da się wygrać. Płynie jak gdyby nigdy nic. Nie ogląda się za siebie, nie wybiega w przód. Śmierć zaś jest jak poród. Jedno i drugie nie do zatrzymania. Jedno i drugie prowadzi do nowego życia. „Wróci się proch do ziemi, tak jak nim był, duch zaś wróci do Boga, który go dał”. Kz 12,7 Życie pełne jest rozstań i strat. Już przychodząc na świat człowiek żegna się z bezpieczeństwem i przewidywalnością maminego brzucha. Ustaje kołysanie. Dziecko płacze i krzyczy wyrwane z ciepłego i spokojnego miejsca, spod[...]
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.