miniatura

„Przez nasze posługiwanie jesteście listem Chrystusowym, napisanym nie atramentem, lecz Duchem Boga żyjącego, nie na kamiennych tablicach, lecz na żywych tablicach serc. Takie jest mianowicie nasze przeświadczenie dzięki Chrystusowi przed Bogiem. Nie żebyśmy sami z siebie byli tak zdolni, by cokolwiek można było uznać za pochodzące od nas samych, ale nasza zdolność pochodzi przecież od Boga. On uczynił nas także sługami Nowego Przymierza, przymierza nie litery, lecz Ducha. Litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia”. 2 Kor 3,3-6 (BE)

Gdzie ludzie szukają pomocy? Bardzo często w poradnikach. Jednych ten fakt raduje, bo przecież trzeba się cieszyć, że społeczeństwo ciągle kupuje książki, ale innych poradnikowe szaleństwo martwi. Uważają, że jednostki wytresowane przez autorów tych porad nijak nie są przystosowane do trudów wspólnego, społecznego życia. Książki, które na 300 stronach obiecują „nowe życie w zgodzie ze sobą” albo „10 sposobów na życiowy sukces”, nie mogą być przecież dobrym podręcznikiem życia.

Tygodnik „The Economist” niedawno o tym pisał, przypominając, że oferta tzw. self-help books, czyli właśnie poradników, nie staje się szczuplejsza z biegiem lat i teoretyczną poprawą edukacji społeczeństw. Magazyn przypomina 1859 rok, który dla brytyjskiego rynku wydawniczego był ważny i symboliczny. Charles Darwin opublikował wtedy O pochodzeniu gatunków, a John Stuart Mill O wolności. Tę swoistą trylogię uzupełniła książka Samuela Smilesa o wiele mówiącym tytule Self-Help, czyli Samopomoc. „The Economist” podkreśla, że książka była nudna, źle napisana i krytykowana m.in. za stwierdzenia typu: „silną wolą możesz zrobić wszystko”, ale – tu niespodzianka – czytelnicy ją uwielbiali! Prześcignęła popularnością oczywiście bez problemu Darwina, a pewnie także Biblię.

Przepraszam za ten długi wstęp, ale po przeczytaniu tekstu z 2. Listu do Koryntian, który tu rozważam, nie mogłem pozbyć się z głowy poradników. Ludzie – wszystko jedno czy wierzący, czy niewierzący – ciągle poszukują prostych odpowiedzi na trudne pytania. Czasem gdzieś pod skórą czujemy, że pewne rady brzmią podejrzanie, ale pragniemy konkretów, szybkiej pomocy, mocy sprawczej, wiary w to, że sami, choć przy pomocy podręcznika życia, potrafimy odmienić swój los, zmienić bieg ziemskiego bytowania.

Podobnie jest z wiarą. Biblię też traktujemy jak jeden z wielu poradników, umieszczony gdzieś pomiędzy pozycjami w rodzaju Uwierz w siebie a 5 sposobów na proste życie. Zapominamy, że to nie tani poradnik z aforyzmami, które można w ciekawej formie sprzedać pod postacią magnesu na lodówkę albo kubka z wersetem, ale Żywe Słowo, sposób komunikacji Boga z człowiekiem.

Słowo Boże wskazuje jednak na coś więcej, a mianowicie na nasze powołanie. Piszemy więc swoim życiem świadectwo Bożej chwały. Porównani jesteśmy do listu, który zawiera nie tyle życiowe porady, ale przesłanie o zbawieniu, drogocennej łasce Boga, nowym początku, wypełnieniu się dziejów: „Przecież powszechnie wiadomo, że przez nasze posługiwanie jesteście listem Chrystusowym, napisanym nie atramentem, lecz Duchem Boga żyjącego, nie na kamiennych tablicach, lecz na żywych tablicach serc”.

Pięknie brzmi prawda? Tak poetycko, symbolicznie. A co to oznacza w praktyce? W życiu codziennym? W relacjach z ludźmi i z Bogiem? Czasem stwierdzamy, że biblijne przesłanie jest wspaniałe, ale nie przystaje do rzeczywistości, do naszych czasów, że ta „książka” już jest nieaktualna. Tym razem biblijny autor porównuje nas do listu, wskazuje, że my również jesteśmy nośnikiem Bożych informacji, określonych treści, a co więcej, owa treść nie jest przestarzałym tekstem napisanym atramentem, ale żywym przesłaniem.

Tak powinno być w życiu wierzącej osoby: moje grzechy są przestrogą, a łaska, którą mnie obdarowano, pocieszeniem. Nie z własnej woli i nie ze względu na swoją moc czy umiejętności niosę łaskę innym, tak jak list sam siebie nie jest w stanie napisać. Jestem tylko – a może aż – narzędziem, nośnikiem informacji, platformą dla treści, której Bóg może używać wedle własnego uznania. Amen.

20. Niedziela po Trójcy Świętej