„Bo wszystko, co stworzył Bóg, jest dobre, i nie należy odrzucać niczego, co się przyjmuje z dziękczynieniem; albowiem zostają one poświęcone przez Słowo Boże i modlitwę”. 1 Tm 4,4-5
Słowo wypowiedziane przez apostoła Pawła do młodego współpracownika mówi o wdzięczności, choć także o innej ważnej rzeczy. Zacznijmy od dziękczynienia, bo ono zdaje się najważniejsze, gdy chodzi o nasz stosunek do Bożych darów. Każdy, także mieszkańcy miast, rozumieją zależność od tego, co daje nam stworzona przez Boga natura. Nasze plony powstałe z trudu i pracy rolnika, zależą także od pogody, która często bywa nieprzewidywalna. Przeżywamy okresy suszy, drżymy przed powodzią. Choć to raczej dobytek ludzi najbardziej ucierpiał z powodu wezbranych rzek i zbyt obfitych opadów, to ucierpieli także rolnicy, ich mienie, zwierzęta i zalane pola.
Czy potrafimy przyjmować z ręki Bożej także i nieszczęście? Przecież wolelibyśmy, aby wszystko bezpiecznie się toczyło i trwało, najlepiej niezmiennie. Jeśli zaś zmiany, to tylko na lepsze. Co jednak, gdy tak, jak w ostatnim czasie, nie tylko w naszym kraju, powódź zabrała ludziom dorobek życia? Ktoś stracił pracę, odszedł od niego ktoś bliski, zalany powodzią został jego dom, zniszczony piec, zdrowie się popsuło. Różne powodzie przetaczają się przez nasze życie. A nam tak bardzo daleko do starotestamentowego Hioba, który powiedział: „Dobre przyjmujemy od Boga, czy nie mielibyśmy przyjmować i złego?” (Hi 2,10).
Bóg, który uczynił wszystko, także grzesznika na dzień sądu, jest godzien czci, nawet wtedy, gdy odbiera nam błogosławieństwo (por. Prz 16,1). Nie powinniśmy odwracać się od Niego, tylko dlatego, że utraciliśmy kogoś bliskiego lub nasze pieniądze.
Kochać i dziękować ponad wszystko i pomimo wszystko! Czy potrafimy? Wielu biedniejszych zazdrości bogatym. Ktoś ma zniszczony dom, ktoś inny nie ma żadnego domu. Ktoś stracił dorobek lat, ktoś inny nie dorobił się nigdy niczego, bo nigdy nie wystarczało na bieżące potrzeby. Bieda jest różna. Apostoł Paweł pisze, że „wszystko, co stworzył Bóg, jest dobre i należy to przyjmować z dziękczynieniem”. Czy potrafimy dziękować „za wszystko”, mając niewiele albo widząc, że innym lepiej się wiedzie?
Aspekt duchowego dziękczynienia jest istotny, bo uczy nas dostrzegać to, co mamy, że jest to często wcale nie tak mało. Przestajemy narzekać i skupiamy się na tym, co możemy dać innym potrzebującym. Tegoroczna powódź jest tego przykładem. Mamy szansę okazać miłość bliźniemu i wdzięczność Bogu. Czy chcemy i potrafimy pomóc, odczuwając wdzięczność, że my sami zostaliśmy oszczędzeni?
Wdzięczność możemy okazać w różny sposób. Nie chodzi też tylko o spłacanie długu wobec życia przez bogatych. Wielu biednych ma często więcej empatii wobec osób w potrzebie. Naśladowanie Mistrza z Nazaretu właśnie na tym polega, by okazywać bratnią miłość. Wypływać to powinno z naszego przekonania, z naszego serca i naszej wiary, gdy myślimy: „Pan Bóg tak wiele dla mnie uczynił, to ja mogę chociaż tyle. Na co dzień często zapominam, jak wiele mi darowano, jak wiele otrzymałem. Ciągle na nowo uczę się wdzięczności”.
List apostolski przypomina też o poświęceniu darów Bożych. Dla chrześcijan nie ma pokarmów świętych i nie świętych, za wszystkie dary, które dał nam Pan, Stwórca i zachowawca, należy dziękować i mogą być one poświęcone przez codzienną modlitwę stołową. Czy o niej pamiętamy?
Dziękczynienie i modlitwa stanowią o istocie tego, co przeżywamy w Dziękczynne Święto Żniw. Nawet jeśli w tym roku zbiory z powodu suszy były mniejsze, mamy za co dziękować. Nawet jeśli powódź zabrała dobytek, nie przestajemy wierzyć i kochać. Życie będzie toczyć się dalej, domy zostaną odbudowane, ludzie będą pracować i pomnażać znów swój stan posiadania. Jeśli jednak nie nauczymy się ufać Bogu i nie zmienimy naszego życia, nic nas nie uratuje, nawet jeśli zachowalibyśmy w całości nasze dobra materialne. Amen.
„Zwiastun Ewangelicki” 19/2024