Czy warto czytać Tillicha? – taki tytuł miało spotkanie online w ramach podcastu Rozmowy Stołowe, czyli projektu stworzonego przez studentów zrzeszonych w Ewangelickim Duszpasterstwie Akademickim działającym w warszawskiej parafii Świętej Trójcy. Kiedy sięgamy po teksty współczesnych teologów ewangelickich, w zasadzie większość z nich odnosi się do tego, co powiedział bądź napisał Paul Tillich. Kim on był? Co jest ważne w jego myśli? Czy to, co sformułował, może być miarodajne dla naszej refleksji o Bogu w XXI wieku?
Młodość i studia
Paul Tillich przyszedł na świat w Cesarstwie Niemieckim w 1886 roku, w Strarzeddel w Brandenburgii (współcześnie Starosiedle w gminie Gubin, w województwie lubuskim). Jego matka Wilhelmina pochodziła z Nadrenii, gdzie funkcjonował Kościół unijny, a ojciec Johannes był surowym i konserwatywnym pastorem luterańskim. Wilhelmina zmarła, gdy Paul miał zaledwie 17 lat. Był to trudny moment w życiu młodego człowieka, który wpłynął na jego rozwój duchowy i intelektualny. Studiował teologię i filozofię na uniwersytetach w Berlinie, Tybindze i Halle. Skupiał się głównie na lekturze klasyków niemieckich, takich jak Kant, Fichte, Schleiermacher, Hegel. Początkowo jego poglądy były konserwatywne, na co wskazuje jego przynależność do zachowawczego domu studenckiego – Wingolf.
Kapelan wojskowy i filozof
Podczas I wojny światowej zgłosił się jako ochotnik do wojska. Został skierowany na front zachodni jako kapelan wojskowy. Wspominał, że wojna była „katastrofą”. Widział podczas niej wszystkie okrucieństwa i rany, jakie człowiek zadaje człowiekowi. Służył w lazarecie jako sanitariusz. Widział tam setki żołnierzy umierających w bólach od ran postrzałowych, duszących się gazem bojowym lub wrzeszczących podczas amputacji kończyn bez znieczulenia. Prowadził pogrzeby poległych żołnierzy, w tym również swego najbliższego przyjaciela. Przeprowadził wiele rozmów duszpasterskich z tymi, którzy stracili bliskich.
Poznał inny świat, wspominał, że miał wówczas załamanie nerwowe i z trudem przychodziło mu pocieszanie innych. Widział zdrady, bójki, pijaństwo, nienawiść i bezradną rozpacz. Intelektualne systemy filozoficzno-teologiczne niewiele pomagały tym, z którymi rozmawiał. Był to świat bardzo różniący się od salki parafialnej, w której Biblia była czytana przy świecy i analizowana w duchu pruskiego pietyzmu.
Tillich zrozumiał wówczas, że równolegle do świata teologii akademickiej i kościelnej istnieje świat pełen brutalności. Tam nawet umysły wielkich niemieckich filozofów nie są w stanie pojąć ogromu okrucieństwa, jakie wylało się na młodych żołnie-rzy walczących przeciwko sobie armii. Tillich zauważył, że teologiczne idee i dogmaty znaczą w okopach dokładnie tyle, co nic. Na przedpolach bitewnych Verdun, w wolnym czasie czytał dzieła Fryderyka Nietzschego stając się stopniowo egzystencjalistą. Wzrastał do tej pory w środowisku pozbawionym wątpienia. Natomiast teraz zrozumiał, że musi nauczyć się z tym zwątpieniem żyć. Paul Tillich tak wspominał te wydarzenia: „Kiedy niemieccy żołnierze szli na Pierwszą wojnę światową większość z nich dzieliła popularne przeświadczenie, że istnieje miły Bóg, który wszystko dobrze ułoży. Właściwie wszystko poszło bardzo źle, zarówno dla narodu, jak i dla niemalże każdego człowieka. W okopach wojny, powszechna wiara w osobistą opatrzność została złamana i po pięciu latach wojny nic z niej nie zostało” (Paul Tillich, The New Being; wszystkie cytaty w tłumaczeniu własnym).
Poszukiwanie sensu życia
Tillich był hospitalizowany trzykrotnie. Na pryczy w szpitalu polowym próbował wyjaśnić sobie, że oprócz jedzenia, picia, pracy, człowiek żyje jeszcze potrzebą poczucia sensu egzystencji. Każdy człowiek tego potrzebuje. Te „struktury sensu” (niem. Sinngefüge) obejmują różne dziedziny życia – religię, filozofię, naukę, sztukę i etykę. Każda z tych dziedzin działa w ramach pewnych struktur sensu, które odpowiadają na pytania o istnienie, znaczenie i cel człowieka. Tillich podkreślał, że są one ze sobą powiązane i wspólnie tworzą pełniejszą wizję sensu życia.
Za główny cel postawił sobie pogodzić filozofię z teologią. Swoją „metodę korelacji” w zasadzie dopracowywał przez całe życie. Jednak największy wpływ na jego poglądy miały wydarzenia z politycznej historii Niemiec.
Wykładowca i „religijny socjalista”
Po powrocie z wojny zaczął pracować jako wykładowca na Uniwersytecie w Berlinie, Dreźnie i w końcu we Frankfurcie nad Menem.
W latach 20. i 30., Tillich uważał się za „religijnego socjalistę” i zdecydowanego przeciwnika nazizmu. W 1932 roku napisał książkę pt. Socjalistyczna decyzja (Die sozialistische Entscheidung), w której przedstawił alternatywną wizję wobec skrajności nacjonalistycznej prawicy i komunistycznej lewicy rozdzierających jego ojczyznę. Tillich wyobrażał sobie zjednoczoną, harmonijną wspólnotę socjalistyczną inspirowaną chrześcijańskimi ideałami, sprawiedliwością i polityczną równością, wierząc – dość naiwnie – że upadek Republiki Weimarskiej może być momentem „kairos” – odpowiednim czasem na historyczną zmianę, który mógłby stworzyć szansę na to przełomowe wydarzenie.
Na nieszczęście do władzy dochodzą naziści. Gdy gestapo zapukało do drzwi Tillicha, jego żona poinformowała funkcjonariuszy, że nie ma go w domu, co najprawdopodobniej uchroniło go przed aresztowaniem i osadzeniem w obozie koncentracyjnym. W kwietniu 1933 roku z powodów politycznych zawieszono Tillicha w obowiązkach profesora na Uniwersytecie we Frankfurcie. Zwolnienie zszokowało Tillicha, po długim wahaniu udało mu się opuścić Niemcy przed końcem października 1933. Po przybyciu do Nowego Jorku na zaproszenie protestanckiego teologa Reinholda Niebuhra dołączył do kadry Union Theological Seminary, gdzie w wieku 47 lat został profesorem teologii filozoficznej. Choć początkowo miał trudności z nauką angielskiego, stopniowo stał się charyzmatycznym i lubianym wykładowcą. Wykładał ponadto na Uniwersytecie Harvarda, a pod koniec życia przeniósł się do Chicago, gdzie zmarł w 1965 roku.
Przez większość swojego życia naukowego Tillich sprzeciwiał się fundamentalizmowi chrześcijańskiemu. Widział w nim błędną próbę wskrzeszenia dawnych odpowiedzi na pytania stworzone przez współczesną rzeczywistość. Teologia powinna świadomie poruszać się między odwiecznymi, niezmiennymi prawdami a sytuacją historyczną – uwarunkowaną kontekstem.
Grzech jako lęk egzystencjalny
W 1952 roku opublikował książkę pt. Męstwo bycia, w której daje swoją propozycję na uczucie pustki i lęku obecnych w społeczeństwie po drugiej wojnie światowej. Analizując historię cywilizacji zachodniej zauważył, że do czasów Sokratesa głównie mówiono o męstwie żołnierza. Jednak Sokrates nauczył nas męstwa pełnego mądrości. Męstwo polega nie tylko na oddaniu życia w walce o słuszne idee, ale też na męstwie bycia w tym świecie, który jest pełen niepokoju i lęku.
Według Tillicha, męstwo bycia polega na odwadze akceptowania własnej skończoności, ograniczoności i śmiertelności, a także na stawianiu czoła egzystencjonalnemu lękowi. Tillich wyjaśnia, że męstwo bycia pozwala człowiekowi zachować własne „ja” w obliczu zagrożeń, przezwyciężyć alienację i znaleźć sens w życiu.
Kluczowe w tej książce było pojęcie „bycia pochwyconym przez ostateczną troskę” – chodzi o znalezienie czegoś większego, co daje człowiekowi siłę do stawienia czoła odczuwanym lękom. Dla wielu może to być religia, ale Tillich nie definiuje tego w sposób dogmatyczny – chodzi o troskę duchową czy filozoficzną, która umożliwia człowiekowi przezwyciężenie lęku przed niebytem.
Bardzo popularną formą lęku jest poczucie bezsensu i pustki. Pojawia się, gdy jednostka oddaje swoją autonomię w zamian za poczucie bezpieczeństwa i ucieka od wątpliwości. Aby uniknąć stawiania pytań o nieuwarunkowane, jednostka „ucieka od swo-jej wolności” – jak ujmował to Erich Fromm. W ten sposób zamyka się w twierdzy, z której fanatycznie atakuje każdego, kto przychodzi z koncepcją samoafirmacji.
„Męstwo bycia to etyczny akt, w którym człowiek afirmuje swój byt w obliczu wszystkich elementów swojej egzystencji, które konfliktują go z jego istotną samoafirmacją” – pisze. Męstwo jest więc siłą do afirmowania życia, czyli uznania go za dobre, w obliczu nieuchronnej zagłady, jak w innym miejscu Tillich zauważa: „W witalności, która może wytrzymać otchłań bezsensu uobecnia się świadomość ukrytego sensu tkwiącego w burzeniu sensu”. Innymi sło-wy, to śmierć i zagłada są tak naprawdę przecinkiem w historii zbawienia, a nie jej zakończeniem, pod warunkiem, że człowiek odkryje sens tam, gdzie do tej pory widział tylko otchłań.
Usprawiedliwienie jako bezwarunkowa akceptacja
Tillich wielokrotnie podkreślał, że usprawiedliwienie człowieka przed Bogiem jest bezwarunkowe. Grzesznik, w jego rozumieniu, to nie tylko osoba, która popełnia błędy moralne, ale przede wszystkim człowiek zmagający się z „alienacją” – oddzieleniem od Boga, innych ludzi i samego siebie.
Usprawiedliwienie to proces, w którym człowiek zostaje zaakceptowany przez Boga „pomimo tego, kim jest”, czyli pomimo swojej niedoskonałości, winy i lęku. Tillich uważał, że największym problemem człowieka jest lęk egzystencjalny wynikający z je-go skończoności, winy i świadomości śmierci. Usprawiedliwienie to w pewnym sensie wyzwolenie od tego lęku. Człowiek zostaje usprawiedliwiony, kiedy uznaje swoją ograniczoność, ale jednocześnie przyjmuje, że Bóg akceptuje go w jego niedoskonałej formie. To pozwala człowiekowi na życie bez paraliżującego lęku.
Symbole i ostateczne zatroskanie
Istotnym wkładem Paula Tillicha w rozwój protestanckiej myśli teologicznej jest jego refleksja nad symbolem religijnym. Symbole według Tillicha mają kluczowe znaczenie dla religii. Symbol uczestniczy w czymś skończonym, ale jednocześnie odsyła nas do czegoś nieskończone-go. Ze smutkiem zauważył, że symbole tracą coraz bardziej na znaczeniu, stają się stopniowo przesądem, karykaturą wiary.
Z jednej strony przeciwstawił się demitologizacji, czyli racjonalizacji symboli, przekształcaniu ich w kategorie racjonalistyczne i naukowe. Z drugiej strony sprzeciwiał się dosłownemu interpretowaniu symboli. Przykładowo, symbol krzyża może zostać sprowadzony albo do rzymskiej kary śmierci, albo do dosłownych dwóch belek skrzyżowanych pod kątem 90 stopni. Żaden opis krzyża nie wyjaśni nam sensu życia i śmierci, grzechu i świętości – pojęć stojących za symbolem krzyża. Tillicha interesowała zawsze głębia symbolu, a nie jego powierzchowna warstwa.
Również i Bóg jest symbolem Boga, ponieważ uczestniczy ten symbol w naszych umysłach jako coś, co nas odsyła do rzeczywistości niepojętej. Nie jesteśmy w stanie uchwycić Boga, a jedynie być przez niego uchwyceni. Dlatego tak ważny jest dla Tillicha, już we wczesnym etapie jego twórczości teologicznej, termin pochwycić (niem. ergriffen).
Wiara to „bycie pochwyconym”
Wiara nie była rozumiana przez niego w tradycyjny sposób jako po prostu wierzenie w pewne religijne dogmaty lub zasady. Wiara, według Tillicha, to stan egzystencjalny, w którym człowiek zostaje „pochwycony” przez coś, co jest dla niego absolutnie najważniejsze – coś, co angażuje go całkowicie i bezwarunkowo dotyczy (niem. Was uns unbedingt angeht).
Dla kogoś tym „bezwarunkowym” może być Bóg, ale dla innej osoby może to być pragnienie sprawiedliwości, miłość lub poszukiwanie prawdy. Wiara, w myśli Tillicha, jest stanem świadomości, w którym człowiek uświadamia sobie, że jego życie ma głęboki sens w odniesieniu do czegoś, co przekracza codzienne troski. Z tego względu tak często w pismach Tillicha mowa jest o „trosce ostatecznej”.
Dlaczego Tillicha warto czytać?
Tak, oczywiście, warto czytać Tillicha, szczególnie jeśli próbujemy odpowiedzieć na fundamentalne pytania o sens życia, śmierć, lęk i poczucie tego sensu. Jego twórczość jest wartościowa zarówno dla osób wierzących, jak i tych, które poszukują odpowiedzi na te pytania poza tradycyjnymi ramami religijnymi. Warto go czytać, mimo że na początku pewnym wyzwaniem jest opanowanie podstawowych terminów charakterystycznych dla jego teologii.
Tillich łączy filozofię z teologią w sposób, który jest przystępny także dla współczesnych czytelników. Warto pochylić się nad terminami typowo reformacyjnymi, jak „usprawiedliwienie”, „wiara”, „grzech” i poszukać ich znaczenia w teologii Paula Tillicha.
Dokładnie 22 października 2024 r. minęła 59. rocznica śmierci tego oryginalnego teologa.

„Zwiastun Ewangelicki” 20/2024