„Ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi. Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z nim cierpimy, abyśmy także razem z nim uwielbieni byli”.
Rz 8,14-17
Biblia jest niesamowitą księgą. Jest ku temu wiele powodów, lecz dla mnie najważniejszym kryterium jej niezwykłości zawsze było to, jak łatwo można jej mądrość odnieść do współczesnego życia, do naszych problemów i wyzwań. Także nad lekturą przytoczonego tu tekstu biblijnego można popaść w zadumę – jakże wiele ponadczasowej mądrości w sobie zawiera!
Jaka to dokładnie mądrość? Zinterpretowałbym ją następująco. Gdy w naszym życiu dzieje się źle, to zdarza się, że na różne, znane sobie sposoby, staramy się poprawiać sobie nastrój. Jeżeli potrafimy robić to w mądry sposób, taki jak: chodzenie w góry, do kina, czytanie książki czy słuchanie muzyki, to wspaniale! W takim wypadku nie wyrządzimy sobie samym szkody i możemy liczyć na szybki powrót do normalności.
Ale bądźmy szczerzy – jesteśmy tylko ludźmi. Nie reagujemy na pojawiające się w życiu emocje zawsze w idealny sposób. Gdy nadchodzą złe chwile, ludziom zdarza się, że na odstresowanie na przykład: kompulsywnie jedzą, palą papierosy, sięgają po alkohol, nadużywają leków uspokajających… i można by tak wymieniać kolejne przykłady szkodliwych posunięć. Ważne jest jedno: robiąc takie rzeczy i walcząc ze stresem na takie sposoby, uczymy się, że one nam pomagają. Jednak wkrótce uzależniamy się od nich. A uzależnienia mają to do siebie, że po pewnym czasie potrafią zepchnąć nas jeszcze niżej niż byliśmy, gdy pierwszy raz w nie wpadliśmy.
Dlatego tekst biblijny zwraca naszą uwagę na ważną prawdę: Być może kiedyś, jeszcze przed tym, gdy poznaliśmy, jaki jest Bóg, byliśmy skazani na uzależniającą moc chwilowych rozwiązań, bo nie byliśmy świadomi, jak bardzo odbierają nam naszą wolność.
Teraz jest inaczej. Teraz już znamy Boga i nie jest nam obce Jego przesłanie. Teraz już wiemy, że powołani jesteśmy nie do niewoli używek, złych rozwiązań, frustracji i niewiedzy, ale do wolności!
W wersecie 15 czytaliśmy: „Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze!”. Oznacza to, że zostaliśmy stworzeni do wolności, a nie do niewoli. To nasze powołanie i nasze przeznaczenie! A najwyższym wyrazem wolności jest umiejętność wołania do Boga, zwracania się do Niego jak do swojego ojca. Właśnie to, ten kontakt z Bogiem, jest naszym cudownym remedium na chwile pełne smutku i rozpaczy. Z niewoli targającego nami smutku nie uciekniemy oddając się w niewolę używek czy złych zachowań.
Wracając więc do myśli, od której zaczynaliśmy refleksję: zdarzają się czasami takie chwile, w których czujemy, że życie poddaje nas próbie: odnosimy porażki, nasi przyjaciele nas zawodzą, rozczarowujemy się pracą itd. Gdy niepowodzenia i trudności nastają, może pojawić się w nas pokusa, by uciekać w różne pozorne, a negatywne rozwiązania. Autor Listu do Rzymian wskazuje jednak, że to nie jest właściwa droga. Słowa, które kieruje do rzymskiego zboru, zwracają również naszą uwagę na to, że jesteśmy powołani do takiej wolności, która objawia się w umiejętności nazywania Boga swoim ojcem. Korzystajmy więc z niej i zwracajmy się do Boga w chwilach próby i smutku – a On da nam ukojenie. Ojcu nie jest obojętne cierpienie Jego dzieci. Amen.
„Zwiastun Ewangelicki” 17/2024