miniatura

Przychodzili do Niego też celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. A faryzeusze i nauczyciele Prawa szemrali: Ten przyjmuje grzeszników i jada razem z nimi. Opowiedział im wtedy taką przypowieść: Pewien człowiek miał dwóch synów”.
Łk 15,1-3.11 (BE)

Przypowieść o synu marnotrawnym (por. Łk 15,1-32) należy do najbardziej znanych przypowieści, jak i do najbardziej powierzchownie czytanych. Sam tytuł, jaki nadaliśmy tej opowieści, skupia uwagę na synu, który zmarnował ogromną sumę pieniędzy. Wyobraźmy sobie, że byłoby to we współczesnych realiach pięćset tysięcy złotych albo milion. Milion robi wrażenie. Przepuścić przez palce milion złotych, to nie takie łatwe ani nie tak niespotykane, jak mogłoby się nam wydawać. W każdym razie to młodszy syn przykuwa naszą uwagę.

Gdy spędzimy z tą przypowieścią nieco więcej czasu i wnikliwie się jej przyjrzymy, zauważymy, jak ciekawą postacią jest starszy brat. I wtedy na nim skupiamy uwagę. Zwykle oburzamy się: jak on mógł nie cieszyć się z powrotu brata!? Ale wyobraźmy sobie ten zmarnowany milion złotych, który można było zainwestować. Tymczasem ciężko za-robione przez ojca pieniądze zostały bezpowrotnie stracone. Oburzenie starszego brata na zachowanie młodszego jest zupełnie zrozumiałe, a jednocześnie tak bezlitosne! W przypowieści nie dowiadujemy się, jak zachował się starszy brat – kończy się ona w sposób otwarty, bo jest to wezwanie do przemyślenia naszej postawy wobec tych, którzy w życiu zmarnowali swoje szanse, krzywdzili innych, a teraz chcą zmiany i wyrażają skruchę. Co ważne, krzywda pozostaje krzywdą, stracony milion jest na zawsze stracony. Czasami zbyt łatwo krytykujemy starszego syna – on przypomina, że grzech, bo tak sam młodszy syn nazwał swoją postawę – wyrządza szkodę i sieje zniszczenie.

Wreszcie znajdziemy i takich, co widzą w ojcu z przypowieści Boga i nauczają o Jego łaskawości. Ale w przypowieści Bóg także występuje – przecież młodszy syn mówi: „zgrzeszyłem przeciw niebu”. Przez niebo należy rozumieć Boga, gdyż przestrzeń wskazuje tu na Tego, który ją zamieszkuje. Ojciec w przypowieści nie jest obrazem Boga. Kim jest w takim razie ojciec i dlaczego znika nam z pola widzenia?

Postacią i postawą ojca z przypowieści Jezus wyjaśnia swoje nastawienie do celników i grzeszników. Ojciec, kochający ojciec, jest w centrum przypowieści, jednak kierujemy uwagę na synów. Obaj zagubili się, nie pojęli i nie przyjęli jego miłości – jeden chciał ją wykorzystać dla własnej korzyści, a drugi chciał na nią zasłużyć. Żaden z nich nie potrafił jej przyjąć – byli w domu ojca, ale nie żyli jak synowie, tylko jak najemnicy.

To tak jak w z naszym życiu. Bycie w domu Ojca, regularne odwiedzanie nabożeństw i spotkań ludzi wierzących – to ważne. Jednocześnie to dopiero wstęp, aby uczyć się wsłuchiwać się w Słowo Boże i tego, jak stawać się synem czy córką Boga. Wielu ludzi żyje w domu Ojca, ale wewnętrznie jest pełnych poczucia winy, niegodności i strachu. Inni z kolei używają religijności, wiary do tego, aby poczuć od czasu do czasu ulgę w chaosie życia i złych decyzji, ale tej drogi życia, drogi wiary nie traktują poważnie.

W przesłaniu o kochającym ojcu zauważmy w sobie obu synów i wezwanie do tego, aby uczyć się miłości ojca z przypowieści. Aby uczyć się postawy miłości zarówno dla zagubionych w swoich błędach, jak i dla surowych chrześcijan, bo jedni i drudzy potrzebują dopiero odkryć, co to znaczy być synem czy córką Boga w Chrystusie. I nie chodzi tu o wiedzę intelektualną, ale o postawę życiową. Chrzest i wiara w Boże obietnice włączają nas w tajemnicę Chrystusa, ale my tak rzadko modlimy się o jej zrozumienie.

Marzę o tym, aby poszukiwanie kochającego ojca i wrastanie w jego postawę, przemieniało każdego i każdą z nas, przemieniało nasze zbory i parafie. Najbardziej znana przypowieść jest przecież o kochającym ojcu, który czeka, aby jego dzieci zdały sobie sprawę z tego, kim naprawdę są i tą prawdą żyły. Amen.

3. Niedziela po Trójcy Świętej